Andrzej Wituski o Konkursie Wieniawskiego w 2016 roku

21 września w Auli UAM z recitalem wystąpi skrzypek Maxim Vengerov. Razem z nim zagra pianista Vag Papian. Czym zachęciłby Pan czytelników do pójścia na ten koncert?

Andrzej Wituski: - Vengerov to jeden z najbardziej znanych w świecie wirtuozów skrzypiec, a moim zdaniem jeden z trójki największych. Muzyczny świat dosłownie zabiega o spotkanie z nim. Spójrzmy w jego kalendarz - tylko do końca tego roku koncertuje od Japonii po Amerykę Południową, wszędzie ze znakomitymi orkiestrami i pianistami. Do tego Vengerov świetnie sprawdza się w każdym, nawet najbardziej obszernym repertuarze. Od Bacha, Beethovena i Haendla - jak na poznańskim recitalu - po koncerty Brahmsa, Czajkowskiego, Mendellsohna i wielu innych. W Poznaniu partneruje mu laureat wielu konkursów pianistycznych, świetny Vag Papian. Warto pójść na ten koncert, bo w końcu recital to ukazanie duszy artysty. W przypadku Bacha, Haendla czy Beethovena jest to niezwykle ważne. I słuchacz wszystko ma jak na dłoni.

Ale Maxima Vengerova pamiętamy w Poznaniu jako szefa jury XIV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego roku 2011. Czy jest szansa, że za cztery lata w piętnastym konkursie też będzie przewodniczył jurorom?

Andrzej Wituski: - Wiem, że dla Vengerova Poznań po tym konkursie stał się bardzo bliski. Ma słowiański charakter, jest bardzo otwartym człowiekiem, mówił zresztą, że Poznań to miejsce, do którego wróciłby bardzo chętnie. Nawet swojej małżonce opowiadał, że tu ludzie naprawdę kochają muzykę! Zostałem upoważniony przez zarząd towarzystwa, by rozmawiać z nim na temat objęcia stanowiska szefa jury XV konkursu i przeprowadzenia kwalifikacji kandydatów. Takich długich rozmów było już kilka. I wszystko wskazuje na to, że być może po najbliższym recitalu w Poznaniu zapadnie ostateczna decyzja. Nasze rozmowy były szczegółowe, dotyczyły m.in. wyboru jurorów. Myślę, że udało się przekonać Maxima Vengerova do pewnych zmian.

Co już dziś możemy powiedzieć na temat konkursu w roku 2016?

Andrzej Wituski: - Pomysłów nie brakuje. Jak zawsze musimy wyciągać je z poprzednich konkursów. Moim zdaniem miasto musi bardziej żyć konkursem, tak jak to było w roku 2011. Program musi zostać także lekko zmodyfikowany, a grono jurorów będzie całkowicie inne. Będzie reprezentować różne kręgi muzyczne i raczej ulegnie odmłodzeniu.

Różne kręgi? Co to konkretnie znaczy?

Andrzej Wituski: - Chciałbym, aby jurorzy byli ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady, ze Skandynawii, z południowej Europy i z Dalekiego Wschodu. Z różnych szkół i narodowości. Byłby to konglomerat ciekawych artystów i pedagogów. Uzgodniliśmy wstępnie, że mniej będziemy bazowali na doświadczeniu i rutynie, a bardziej na świeżości - na przykład na nazwiskach laureatów poprzednich konkursów.

A eliminacje?

Andrzej Wituski: - Z pewnością nie byłyby tak szeroko pomyślane jak w latach 2010-2011. Odbędą się w roku konkursu, prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Europie i oczywiście w Polsce.

Nie mogę nie spytać o inne szczegóły. Czy są już jakieś plany a propos orkiestry?

Andrzej Wituski: - Marzymy o tym, aby otwierała go jedna ze znakomitych orkiestr, a honorowym przewodniczącym była wielka sława muzyczna. Chcielibyśmy też powtórzyć koncert galowy poza Poznaniem. Wszystko to może być aktualne dopiero po podpisaniu umowy z Maximem Vengerovem. W wypowiedziach większość uczestników poprzedniego konkursu na pytanie o to, dlaczego przyjechali do Poznania, odpowiadała, że dla postaci Wieniawskiego i właśnie Vengerova.