Baloo - Niedźwiedź z niewoli, o którego walczą poznańskie zoo, fundacja i cyrk

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Niedźwiedź Baloo w poznańskim Zoo
Niedźwiedź Baloo w poznańskim Zoo Łukasz Gdak
To była pierwsza taka akcja w Polsce. Ze śląskiego cyrku odebrano niedźwiedzia, krokodyla i trzy żółwie. Zwierzęta trafiły do zoo Poznań. Jednak ich los nie jest przesądzony, bo dyrekcja cyrku chce je odzyskać.

Niedźwiedź Baloo całe życie spędził jako członek rodziny cyrkowej. Podobnie krokodyl i trzy ogromne żółwie. Od lipca zwierzęta zamieszkały jednak teren poznańskich ogrodów zoologicznych. Tu mają odnaleźć spokój, odzyskać zdrowie i siły i odnaleźć cząstkę natury z dala od swojego naturalnego środowiska.

Baloo to czteroletni niedźwiedź. Waży około 140 kilogramów. Lubi orzechy, chociaż ma problem z ich jedzeniem przez tragiczny stan zębów. Na dniach czeka go wizyta u dentysty. A raczej dentystę czeka wizyta u niedźwiedzia. Nie boi się ludzi, lubi się taplać w wodzie. Ma jednak kłopot z poruszaniem się i jedzeniem. Jest niepełnosprawny, ponieważ nie ma pazurów. Baloo przebywa aktualnie na tymczasowym wybiegu. Czeka na zakończenie budowy jego nowego domu.

Czy stałego? Nie wiadomo. Bo o niedźwiedzia upomina się zarówno cyrk, jak i austriacka fundacja „Cztery Łapy”, która podarowała pieniądze na wybudowanie niedźwiedziarni w Nowym Zoo w Poznaniu. Tymczasem zwierzęta to dowody w sprawie, która toczy się wobec cyrku. A zoo w Poznaniu to na razie jedyne miejsce, w którym zarówno gady, jak i drapieżniki mogą przebywać.

Długie przygotowanie i szybka akcja
To była pierwsza taka interwencja w Polsce. Na początku lipca w ciągu jednego dnia przedstawiciele prozwierzęcej fundacji Viva w towarzystwie pracowników poznańskiego ogrodu zoologicznego i dyrektor Ewy Zgrabczyńskiej, przy eskorcie policji, w obecności zoologów i specjalistów z fundacji „Cztery Łapy” odebrali zwierzęta z cyrku Vegas w Pawłowicach.

Baloo po raz pierwszy na spacerze w poznańskim zoo:

Źródło: TVN24

- Do tego dnia przygotowywaliśmy się już dłuższy czas. Monitorujemy zwierzęta w cyrkach. Musieliśmy mieć przede wszystkim mocne dowody na to, że zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach, że źle są odżywiane, a dłuższy pobyt w cyrku zagraża ich życiu. Niestety, chociaż polskie prawo pozwala na odbiór zwierząt egzotycznych, to w całym kraju nie ma odpowiedniej placówki, gdzie takie zwierzęta można by otoczyć opieką - opowiada Anna Plaszczyk z fundacji Viva. - Dlatego też odezwaliśmy się do jedynego miejsca w Polsce, gdzie jest azyl dla niedźwiedzi. Do poznańskiego zoo. Dyrektor Ewa Zgrabczyńska, po zapoznaniu się z materiałami, które jej przedstawiliśmy, obiecała, że pomoże.

- Oczywiście wcześniej musieliśmy skonsultować się z fundatorem azylu - fundacją „Cztery Łapy” - dodaje Małgorzata Chodyła, rzecznik zoo.
Po zbadaniu warunków życia i stanu zdrowia zwierząt na miejscu postanowiono, że niedźwiedź, krokodyl i trzy żółwie trafią do zoo w Poznaniu. Odebranie zwierząt odbyło się pod nadzorem policji. Sprawa trafiła też do prokuratury.

- Zbieramy teraz dokumentację, zwłaszcza medyczną, która będzie służyła za wnioski dowodowe. To także opinie osób, które badały zwierzęta i były na miejscu w dniu odebrania zwierzaków. Aktualnie toczy się postępowanie przygotowawcze, objęte tajemnicą. My występujemy jako oskarżyciel posiłkowy - opowiada Anna Plaszczyk.

Fundacja Viva zarzuca dyrekcji cyrku Vegas, że to na skutek ich działań niedźwiedź jest w kiepskim stanie fizycznym. Ma problemy z poruszaniem się, nie ma kłów i pazurów, co czyni go w pewnym stopniu niepełnosprawnym.

- Baloo po kilku dniach wyszedł już na wybieg. Obserwujemy jednak, że porusza się tylko po tym obszarze, na którym do tej pory żył. A był to bardzo mały wybieg, zrobiony z naczepy do ciężarówki. Ma spore zwyrodnienia stawów. Te zwierzęta tak naprawdę nigdy nie miały stałego miejsca pobytu. Razem z cyrkiem przemieszczały się. Krokodyl, który powinien żyć w wodzie, miał do swojej dyspozycji tylko kuwetę. Żółwiom natomiast brakuje słońca, światła. Do tej pory były trzymane w ciasnych klatach - opowiada Małgorzata Chodyła.

- Baloo mimo młodego wieku ma zaawansowaną próchnicę. To świadczy o tym, że przez lata nie był odpowiednio karmiony. Z pewnością otrzymywał popcorn, ale pewnie też słodycze - mówi Anna Plaszczyk.

Dziecko karmimy lizakami?
Cyrk Vegas nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Jego dyrekcja wręcz zarzuca poznańskiemu zoo i fundacji Viva kradzież zwierząt.

- Nie usłyszeliśmy jeszcze żadnych zarzutów. Odebranie nam zwierząt to bezprawne działanie, kradzież! - mówi Katarzyna Sierdzaka, współwłaścicielka cyrku.
W oficjalnym oświadczeniu dyrekcja Vegas zarzeka się, że zwierzęta były traktowane jak członkowie rodziny. „Nie zostały nam przedłożone żadne dokumenty, żadne nakazy, żadne protokoły. Osoby, które przyjechały w celu sprawdzenia stanu zdrowia zwierząt, nie miały podstawowej wiedzy z zakresu ich pielęgnacji!” - pisze na swoim fanpage’u. Zapowiada także walkę o zwierzęta. - My je kupiliśmy, zgodnie z prawem, za niemałe pieniądze, a teraz ktoś sobie przyjechał i nam je po prostu tak odebrał? Kontrole weterynaryjne, które się cyklicznie u nas odbywały, nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Teraz, po tej akcji, takie kontrole mamy co tydzień! - Katarzyna Sieradzka nie kryje oburzenia.

Jednak specjaliści, którzy przebadali Baloo już w Poznaniu, stwierdzili nieprawidłowości w stanie jego zdrowia.

Dyrekcja cyrku tłumaczy jednak, że Baloo nie miał już pazurów, gdy trafił do zoo. - Z takim defektem go przygarnęliśmy. Nieprawdziwe są też zarzuty o tym, że karmiliśmy niedźwiedzia popcornem. To tak, jakby powiedzieć, że karmimy dziecko lizakiem. By go zachęcić, w ramach nagrody dawaliśmy mu czasem popcorn. Kiedyś taką nagrodą był miód, który mu się znudził, a potem bita śmietana - tłumaczy właścicielka Vegas.

Dyrekcja cyrku nie potwierdza jednak pogłosek o tym, by wytoczyli sprawę przeciwko zoo w sprawie kradzieży zwierząt. Czy mają szansę na ich odzyskanie? O tym zdecyduje prokurator.

Cyrk to nie miejsce dla zwierząt
Baloo nie był pierwszym niedźwiedziem z cyrku, który powiększył grono mieszkańców Nowego Zoo. Azyl dla niedźwiedzi powstał w Poznaniu właśnie po to, by przyjąć zwierzęta z zoo w Braniewie, które wcześniej przez wiele lat wychowywały się w cyrku. W 2013 roku trafiły więc do nas Borys, Wania i Misza, które zostały już uśpione. Aktualnie azyl zamieszkują także Ewka i Gienia, które urodziły się w Braniewie oraz Jej Misiowatość Cisna - samotny niedźwiadek z Bieszczad. Jesienią do zoo przyjechać ma także Pietka i Wojtusia, także z Braniewa.

- Niestety, w Polsce nie ma miejsca, gdzie odebrane czy to przez celników, czy z interwencji dzikie i egzotyczne zwierzęta mogłyby zamieszkać. Schroniska głównie służą psom i kotom. Czasami trafiają do nas porzucone węże czy znalezione ptaki. Takie azyle są potrzebne. Chcielibyśmy, by powstał duży azyl dla zwierząt egzotycznych - opowiada Małgorzata Chodyła.
Jednak austriacka fundacja „Cztery łapy”, która podarowała pieniądze na wybieg dla niedźwiedzia, w połowie lipca wystosowała do wiceprezydenta miasta Arkadiusza Stasica list, w którym skarży się na dyrektorkę zoo. Oskarża ją o złe warunki bytowe zwierząt i chce odebrać Baloo.

- Niedźwiedź do chwili zakończenia sprawy musi zostać na terytorium RP. W działaniu Ewy Zgrabczyńskiej nie dopatrzyłem się złej woli, chodziło o to, by zabrać zwierzę z miejsca, gdzie było i zapewnić mu lepsze warunki do życia. To właśnie otrzymuje w Poznaniu - uważa Arkadiusz Stasica.

- To bardzo delikatna sprawa. Mamy z fundacją zawartą umowę. Fundacja sama zresztą prowadzi podobny do naszego ośrodek azylu w Niemczech. Być może chcieliby zdobyć naszego niedźwiadka do swojego ośrodka. W każdym razie jesteśmy w trakcie budowy wybiegu dla niedźwiedzia. W ciągu najbliższych tygodni nowy dom powinien być gotowy dla Baloo - zapewnia Małgorzata Chodyła.

Krokodyl i żółwie przebywają w Starym Zoo. Próbują się zaaklimatyzować, chociaż przychodzi im to z trudem.

- Żółwica pustynna waży aż 25 kilogramów. To naprawdę piękny okaz, który chcemy zaprezentować w najbliższym czasie na zewnętrznym wybiegu. Na razie zwierzęta są objęte kwarantanną. Krokodyl, który do tej pory nie żył w środowisku wodnym, ma teraz szansę taplać się całe dnie w wodzie. Zwierzęta potrzebują słońca, odpowiedniej diety, a przede wszystkim czasu - mówi Chodyła.

- Mamy nadzieję, że po tej interwencji cyrki zrezygnują z pokazów ze zwierzętami. Naprawdę żaden cyrk w Polsce nie jest w stanie zapewnić warunków do życia dla zwierząt w zgodzie z ich potrzebami - tłumaczy Anna Plaszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Francja podwyższy wiek emerytalny. Protesty na miarę żółtych kamizelek

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
morris
niech się skończą te dramaty zwierząt w cyrkach
t
tomasz
Z całej tej historii z niedźwiedziem zaczyna się robić jeden wielki cyrk. A rykoszetem obrywają porządne cyrki...
K
Kaśka
Coś mi tu nie gra - mamy niedźwiedzia, który nie boi się ludzi a według fundacji był maltretowany... Czy fundacja może mi udowodnić, że maltretowane zwierzę później nie ma w sobie lęku przed potencjalnym oprawcą? Bo z tego, czego mnie uczono to nie ma takiej możliwości, aby maltretowane zwierze od razu nie bało się ludzi - weźmy chociażby maltretowane psy ze schronisk - zanim zaufają człowiekowi mija naprawdę dużo czasu i zawsze boją się one człowieka. Więc jak to możliwe, że niedźwiedź w tak złym stanie, jak podaje autor artykułu, nie boi się ludzi?
w
wrednydziad
Tak się składa, że znam treść pisma fundacji do władz miasta. Jest w nim więcej zarzutów do dyrekcji ZOO, niż chce nam to wmówić rzeczniczka ZOO. Mowa w num również o potrzebie natychmiastowego(!) umieszczenia Baloo w specjalistycznym ośrodku, w warunkach sprzyjających rehabilitacji, których nie ma niedźwiedziarnia i których nie będzie mieć wybieg budowany (jak długo?) przez ZOO. O tym zresztą była mowa już podczas zabierania Baloo z cyrku. Argumentacja o wartości dowodowej niedźwiedzia do mnie nie trafia - a co z instytucją pomocy prawnej, często wykorzystywanej przez wymiary sprawiedliwości państw UE?
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie