Przystanki tramwajowe przy Dworcu Zachodnim i ich okolica stają się bezpłatnym ''hotelem" dla bezdomnych. Szczególnie tych, którzy sami nie chcą iść do noclegowni lub nie zostaną tam przyjęci z powodu spożycia alkoholu.
– Wieczorami przesiadują na ławkach, natomiast na noc idą do budynku, gdzie piją dalej, śpią i załatwiają swoje potrzeby – mówi jeden z naszych czytelników, który niemal każdego dnia przechodzi przez rejon dworca kolejowego.
Pod koniec lutego nowe przystanki zostały zamknięte. Z powodu prac na Kaponierze tramwaje nie kursują przedłużeniem PST. Tym samym pasażerowie MPK nie muszą z nich korzystać. Dlatego wejście na teren zadaszonego dworca komunikacji miejskiej zostało zagrodzone taśmami.
– Obawiam się, że jeśli nikt nie będzie interweniował to nowy obiekt zmieni się w jakąś pijacką melinę, wylęgarnię zarazków – dodaje czytelnik.
Jak wyjaśnia Przemysław Piwecki ze straży miejskiej, funkcjonariusze tej formacji nie mieli zgłoszeń z samego przystanku. – Jednak często musimy się pojawiać w okolicach – wspomina Przemysław Piwecki. Dodaje, że strażnicy będą także sprawdzali także teren przystanków tramwajowych dworca zachodniego i znajdujące się tam podziemia.
Iwona Gajdzińska, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego stwierdza jednak, że nikt do środka nie może się dostać.
– Tam nikogo nie ma, jest pusto i wszystko jest zamknięte – twierdzi Iwona Gajdzińska. – Zamknięte jest dojście na przystanek tramwajowy od strony ul. Zachodniej (na tyłach poczty) jak i wewnątrz, w przyziemiach, od strony dworca – dodaje.
Sprawdziliśmy na miejscu. Jedyną przeszkodą do wejścia na teren przystanków są... wspomniane wcześniej taśmy. Nie było żadnego problemu, by się przespacerować środkiem.
Już od około godziny 19 wokół budynku zaczęły gromadzić się grupki głównie podpitych osób. Jedna z nich wytłumaczyła, że jak jest ciepło to wolą pozostać na zewnątrz. Jednak gdy pada lub robi się znacznie chłodniej to wolą swoje imprezy kontynuować ''pod dachem".
– Wcześniej można było korzystać nawet z windy (stworzona z myślą o niepełnosprawnych - red.), lecz na początku marca została wyłączona – stwierdza jeden z bywalców. – Została ona opuszczona na sam dół i nie można z niej korzystać do czasu ponownego uruchomienia trasy tramwajowej i przystanków – potwierdza Przemysław Piwecki.
Tylko w samym Poznaniu może żyć nawet tysiąc bezdomnych, którzy nie nocują w schroniskach.
Musimy pamiętać o tym, że bezdomni to też są ludzie
Rozmowa z Tomaszem Sadowskim z Barki, od 25 lat pomagającym bezdomnym.
Czy można rozwiązać problem bezdomnych, którzy nie trafiają do schronisk?
Nie ma takiej możliwości, by wszyscy mogli znaleźć się w schroniskach dla bezdomnych. Jest za mało miejsc. Gdy jest mowa o nowych noclegowniach, to zawsze słyszymy, że wielu z bezdomnych to nie są poznaniacy. Powinni wrócić do siebie i tamtejsze samorządu mają się nimi zająć. Jednak tamte władze twierdzą tak samo.
Co z pijącymi?
Przestajemy uważać, że to są ludzie. Większość społeczeństwa twierdzi, że skoro piją to są sami sobie winni. Jednak tak nie jest. Choroba alkoholowa pojawiła się u nich z jakiś powodów. Trzeba im pomóc poprzez np.: kuracje odwykowe. Jednak trzeba pamiętać, że nie zawsze uda się kogoś wyleczyć za pierwszym razem. Trzeba by stworzyć cały system pomocy. Na to nie ma pieniędzy. Znów zapominamy, że to ludzie. Wolimy budować fontanny lub stadiony, a nie pomagać bliźniemu.
Czy w Poznaniu powinna powstać ocieplarnia?
Nie tylko ona, czyli miejsce gdzie nawet na krześle obojętnie czy się jest trzeźwym, czy nie, można spędzić noc. Potrzebne schroniska. Jednak znów wracamy do pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
