MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chamski steward, dzieci bez taryfy ulgowej... czyli mecz przy Bułgarskiej

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla archiwum
Jak przy Bułgarskiej traktuje się rodziny z dziećmi? Wczoraj przekonałem się o tym na własnej skórze, bo wybrałem się na mecz Lecha z Żetysu.

Do tej pory moje niezbyt częste wypady na Lecha odbywały się w męskim gronie. Wczoraj po raz pierwszy poszedłem z rodziną. Żona i córka jeszcze nie były na stadionie. Żona jechała na mecz samochodem prosto z pracy, ja z córką wsiadłem do zatłoczonego tramwaju numer 15. Umówiliśmy się pod kasami. Żona dojechała pod stadion wcześniej niż my, jeszcze przed 19 i stanęła w kolejce po bilety. My byliśmy krótko po 19. Dłuższą chwilę zajęło nam odnalezienie jej w tłumie przed kasami. I gdy w końcu, z córką na rękach, odnalazłem żonę, pojawił się on - "przemiły" steward w pomarańczowej kamizelce z numerem 087.

Mnie i pięcioletniej córce kazał iść na koniec kolejki. Nie przyjmował tłumaczeń, że wraz córką właśnie odnaleźliśmy żonę, która stoi w kolejce od kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu minut. Gdy powiedziałem, że zostanę na miejscu, stwierdził, że wraz z dzieckiem się wpychamy i jesteśmy niekulturalni. Kazał iść przeprosić wszystkich stojących za mną. Żonie łaskawie pozwolił zostać. Pouczał, że trzeba było przyjechać wcześniej. Zaczął mnie przekonywać, że każda osoba może kupić tylko jeden bilet (to nieprawda - wczoraj wiele razy widziałem, jak jedna osoba kupowała po kilka biletów).

Zapytałem stewarda czy za jego zachowaniem stoi jakiś regulamin, czy też sam sobie to wszystko wymyślił. Wtedy zrezygnował i na odchodne rzucił z ironią: "sam sobie to wymyśliłem i sam sobie tutaj płacę".

Ale to nie koniec "profesjonalnej" obsługi. Po długim oczekiwaniu, kilka minut po godzinie 20, dotarliśmy do kasy. Mecz już trwał. Wtedy okazało się, że przed chwilą "skończyły się" bilety ulgowe dla kobiet i dzieci. Bo rzekomo wszystkie wyprzedano i zostały tylko pełnopłatne miejsca. Zdziwiłem się, bo do tej pory myślałem, że ulga przysługuje osobie, a nie danemu numerowi krzesełka na trybunach.

Nie chodzi o to, że zapłaciłem nieco więcej za bilety, niż wynikało to z cennika na stronie internetowej Lecha. Chodzi o zasady i fatalne traktowanie kibiców. Z ulg nie skorzystały wczoraj także inne rodziny, które stały obok nas w kolejce.

Przed meczem wyczytałem gdzieś, że jeśli przyjdzie dużo kibiców, Lechowi zwróci się daleka podróż do Kazachstanu. Czyżby klub postanowił zarobić na podróż na kobietach i dzieciach? A odnosząc się do zachowania stewarda - wczoraj na biletach meczowych można było przeczytać napis: "Wracamy do Europy". Dla niektórych osób z obsługi ta droga, w sensie mentalnym, będzie znacznie dłuższa niż podróż piłkarzy pod chińską granicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski