O idei swojej imprezy piszą tak:
"Terminem indios bravos określani byli północnoamerykańscy Indianie, którzy przeciwstawiali się dominacji obcej, narzucanej im siłą kultury, którzy nie chcieli wegetować w wyznaczonych rezerwatach, tylko żyć po swojemu, kultywować własne tradycje, być po prostu wolnymi ludźmi. Przenosząc tę postawę do świata współczesnego show-biznesu, chcielibyśmy promować ideę "własnej drogi", pozostawania sobą mimo powszechnej standaryzacji gustów, mimo marginalizacji tego, co nie mieści się w "kulturze supermarketów".
Brzmi to logicznie, choć spojrzenie na listę wykonawców upewni słuchaczy, że w Arenie nie zobaczą garstki sfrustrowanych outsiderów. W naszym kraju od kilku lat istnieje bowiem fenomen nie jednego, ale dwóch rynków muzycznych. Ten, który Indios Bravos zaliczyli do "kultury supermarketów", funkcjonuje na poziomie komercyjnych stacji radiowych i telewizyjnych, lansujących nieskomplikowaną muzykę taneczną tudzież pop nie pierwszej świeżości lub zgrane do imentu "złote przeboje". Ale jest też rewers tego zjawiska - biletowany rynek koncertowy, na którym hierarchia gwiazd jest zupełnie inna. Tu liczy się głównie rock z polskim tekstem oraz charyzmatyczni liderzy, pokroju Kazika, Grabaża czy Piotra Roguckiego z Comy. Oba rynki przenikają się rzadko, różnica między nimi jest bowiem wyraźna - o szybkiej (i zwykle krótkiej) popularności na pierwszym z nich decyduje dostęp do największych mediów. Sukces na drugim jest za to trwalszy - bo decydują o nim sami słuchacze, kupujący bilety na występy.
Pod hasłem "Music Meeting" Indios Bravos tworzą zatem spotkanie podobnych sobie koncertowych stachanowców, z których każdy ma na koncie setki występów w naszym kraju - od Szczecina po Przemyśl. Ta cecha łączy ich bardziej niż muzyka -w Arenie wystąpią zarówno zespoły z kręgu łagodnego reggae (jak Indios Bravos czy Izrael), jak i zwolennicy ostrych, rockowych brzmień (Armia, Lipali). Łatwo zauważyć, że z głównych postaci Music Meetingu można ułożyć niemal kompletny panteon niezależnego rocka lat 80. - bo pojawią się na nim między innymi Robert Brylewski (Izrael), Tomasz Lipiński (Tilt) i Tomasz Budzyński (Armia).
W takim otoczeniu na prawach "nowych twarzy" zagrają zatem całkiem już doświadczeni Lao Che i Lipali. Będą też dwa nowe projekty, dla których Music Meeting będzie pierwszą okazją do szerszego zaistnienia, ale i w nich pierwsze skrzypce grają doświadczeni rockowi gracze: Ludzie Mili to projekt Piotra Banacha z wieloma wokalistami (Gutek, Alicja Janosz, Natalia Głębocka), a Luxtorpedos powołał do życia Litza wraz z kolegami z innych znanych kapel.
Najdłużej na estradzie zawitają jednak jej gospodarze z Indios Bravos - swój prawie dwugodzinny występ wzorują trochę na... Pidżamie Porno, zapraszającej niegdyś na swe koncertowe urodziny wokalistów z innych muzycznych rejonów. Skręcający ostatnio ze ścieżki reggae w stylistykę "dżemową" zespół zaprosił Martynę Jakubowicz, Renatę Przemyk, a także... Arkę Noego.
Wyrazem inspiracji północnoamerykańską tradycją będą obrzędy i tańce w indiańskiej wiosce, która w sobotę stanie pod dachem poznańskiej Areny. Tak się bawią ostatni Mohikanie?
Program festiwalu
16.00 - Otwarcie bram
16.45 - Lipali
17.45 - Izrael
18.50 - Lao Che
20.05 - Tomek Lipiński & Tilt
21.15 - Indios Bravos
i goście: Renata Przemyk, Martyna Jakubowicz,
Litza & Arka Noego
22.45 - Ludzie Mili
23.15 - Luxtorpedos
23.50 - Armia
1.00 - koniec imprezy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?