Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iron Butterfly w Poznaniu: legendy słuchała garstka słuchaczy [ZDJĘCIA]

Marek Zaradniak
Grupa Iron Butterfly zagrała w poznańskim Blue Note podczas imprezy Turbo Celebration. Na zdjęciu członek pierwszego składu Iron Butterfly Ron Bushy
Grupa Iron Butterfly zagrała w poznańskim Blue Note podczas imprezy Turbo Celebration. Na zdjęciu członek pierwszego składu Iron Butterfly Ron Bushy Marek Zakrzewski
Ich płyta "In-A-Gadda-Da-Vida" jest na 31 miejscu listy najlepiej sprzedających się albumów świata - ma ją około 25 milionów osób. W poniedziałkowy wieczór grupę Iron Butterfly poznaniacy - w kameralnym niestety gronie - słuchali w klubie Blue Note.

Amerykańską legendę psychodelicznego rocka, znaną najlepiej z 17-minutowego utworu "In-A-Gadda-Da-Vida", zaprosił do Poznania na swoje 30. urodziny zespół Turbo, dlatego też przed Iron Butterfly mogliśmy zobaczyć występy grupy Deleted (w składzie... m.in. latorośle Wojciecha Hoffmanna) oraz solowy występ Tomasza Struszczyka, który w Turbo zastąpił przed pięcioma laty wokalistę Grzegorza Kupczyka. Niestety, do poznańskiego klubu Blue Note przyszło tylko około 50 osób,

Występ gwiazdy rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem. Wcześniej swój solowy koncert zagrał młody wokalista Turbo Tomasz Struszczyk. Podobał się zwłaszcza w surowej, akustycznej interpretacji przeboju Budki Suflera "Noc komety" .

Lider przybyszów z Kalifornii, basista Lee Dorman specjalnie się nie przejął kiepską frekwencją.
- Wiem, że jesteśmy gwiazdą specyficznego festiwalu - mówił do widzów. Zresztą niemal każdy utwór opatrzony był jego komentarzem, a w programie wieczoru znalazło się to co w historii Iron Butterfly było najlepsze. Podziwiać można było interesujące współbrzmienie organów (Gerschwitz) i gitary (Charlie Marinkovich). Tak było m.in. m.in. w "Stone Believer", przy okazji którego Dorman zdobył się na żartobliwe wyznanie:
- Mówiliśmy sobie zawsze, że na trasie nie bierzemy narkotyków... Możemy je brać tylko w domu.

Gdy w "Easy Rider" oprócz efektownego sola gitarzysty podobać mogło się brzmienie perkusji Dorman skomentował:
- Gramy z Ronem 44 lata. Jesteśmy na dobre i na złe, a "Easy Rider" to dziś wspomnienie czasów gdy jeździłem na harley’u .
Nie zabrakło tego wieczoru także nieco cięższego utworu "Butterfly Blue", ale i tu błysnęli ciekawym współbrzmieniem Marinkovich i Bushy.

Finałem koncertu było to, na co czekano najbardziej - legendarna suita "In-A-Gadda Da -Vida", zapoczątkowana brawurowo wykonaną przez Martina Gerschwitza Toccatą i Fugą d-moll Jana Sebastiana Bacha, z której wyrósł temat wiodący utworu. Głównym momentem tego rockowego arcydzieła była ekspresyjna, kilkunastominutowa solówka na perkusji Rona Bushy’ego.

- Każde pokolenie ma swoją muzykę. Grasz ją i grasz, aż w końcu gdy dojrzejesz mówisz" To było dopiero brzmienie" - komentował Dorman.

Dlaczego tak mało ludzi przyszło? Bo ci, których młodość przypadła na lata świetności Iron Butterfly pilnują dziś własnych biznesów, zajmują się wnukami i nie mają czasu na chodzenie na koncerty. Albo po prostu nie orientowali się w jakiej formie są ich dawni idole. A są w świetnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski