Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Wilk: Nadal w siebie wierzymy

Hubert Maćkowiak
Jakub Wilk.
Jakub Wilk.
- Musimy większą liczbą piłkarzy wchodzić w pole karne. We wszystkich ligach, nawet polskiej, w szesnastkę wchodzi czterech, pięciu zawodników. Wtedy zawsze łatwiej stworzyć sytuację i wykorzystać ją - zauważa Jakub Wilk, pomocnik Kolejorza.

Czytaj także:
Lech Poznań: Podsumowanie rundy jesiennej
Bakero ciągle trenerem Lecha Poznań! Decyzja zarządu
Lech Poznań przegrał 0:1 z Widzewem Łódź [RELACJA ZDJĘCIA]

W ostatnich dniach Lech ma spore problemy z wygrywaniem meczów i strzelaniem goli. Z czego to wynika?
Jakub Wilk: - Gdybyśmy sami wiedzieli, to już po pierwszym meczu na pewno coś byśmy poradzili na tę sytuację. Niestety to wciąż się nie udało. Nie chciałbym mówić o jakimś wielkim kryzysie, ale fakt, że od kilku spotkań nie strzeliliśmy bramki to dla nas problem. W poprzednim tygodniu przegraliśmy u siebie mecz za sześć punktów, bo mogliśmy wskoczyć na wyższe miejsca w tabeli. Staramy się stwarzać okazje, ale brakuje nam wykończenia akcji. To nie jest tak, że na treningu nic nam nie wychodzi. Nadal wierzymy w swoje umiejętności i liczymy na to, że w meczu z ŁKS Łódź przełamiemy się.

Kiedy zdobywaliście mistrzostwo, bardzo ważna była gra skrzydłami. Z jednej strony grał Sławomir Peszko, a z drugiej Pan, dzięki czemu napastnicy otrzymywali sporo podań. Czy teraz tego nie brakuje?

Jakub Wilk: - Rzeczywiście, w najlepszych sezonach gra skrzydłami w wykonaniu Lecha była ważna. Spójrzmy jednak na dzisiejszego Kolejorza - mamy inną taktykę, innego trenera i trudno to tak porównać. Zawsze staram się dogrywać piłki kolegom z przodu. Kłopot polega na tym, że w pole karne rywali wbiega zbyt mała liczba naszych zawodników. Sam Artjom Rudniew może mieć problemy, żeby zawsze dojść do piłki. Wiadomo, że przeciwnicy zawsze nastawiają się na pilnowanie naszego napastnika, bez względu na to, który z nich znajduje się na boisku. Wtedy rywale mogą przejąć piłki i przeprowadzić szybki atak.

Można te zaangażowanie w ofensywie zmienić?

Jakub Wilk: - Myślę, że tak. Po prostu musimy większą liczbą piłkarzy wchodzić w pole karne. We wszystkich ligach, nawet polskiej, w szesnastkę wchodzi czterech, pięciu zawodników. Wtedy zawsze łatwiej stworzyć sytuację i wykorzystać ją. Jak się nie uda jednemu, to może poprawić kolega.

Najbliższy mecz zagracie z ŁKS Łódź. To klub, w którym zawodnicy muszą martwić się nie tylko o formę sportową, bo są olbrzymie problemy organizacyjne. Może to mieć wpływ na ich postawę na boisku?

Jakub Wilk: - Trudno powiedzieć, ale podam przykład z poprzedniej kolejki. Widzew, który nie jest idealnie poukładanym klubem, przyjechał na Bułgarską i zgarnął komplet punktów. Musimy się przeciwstawić temu i wygrać następny mecz, bez względu na to, jaka jest sytuacja w obozie rywali. ŁKS też będzie się bronił. Weźmiemy to pod uwagę. Wcześniej, kiedy przyjeżdżał zespół niżej notowany, to wygrywaliśmy. Teraz powinno być podobnie.

ŁKS będzie chciał się zrewanżować za lanie, które im sprawiliście na inaugurację ligi. Powtórzenie wyniku 5:0 jest możliwe?

Jakub Wilk: - Obecnie to zupełnie inna drużyna, ma wielu zawodników z doświadczeniem z boisk ekstraklasy. To nie są przeciętniacy. Dla Lecha to z kolei walka o dziewięć punktów. Jeśli chcemy się liczyć w walce o czołówkę, to musimy zwyciężyć. Wcale nie czeka nas łatwe spotkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski