Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jamala to nie tylko piosenkarka, to głos Krymu na całej Ukrainie [ROZMOWA]

Anastazja Bezduszna
Młoda wokalistka, autorka tekstów i muzyki, aktorka Jamala z Ukrainy po raz pierwszy przyjechała do Polski, by zaśpiewać swoją historię.

- Przez ostatni rok kilkadziesiąt razy powtarzałam, że Krym to Ukraina - mówi Jamala. - Niestety, na terytorium Krymu tego powiedzieć nie mogę. Bo tam nie bywam. Nie wierzę obecnej władzy na półwyspie. Po aresztowaniu znanego reżysera ukraińskiego Olega Sencowa (red. - aktywnie działał podczas rewolucji na Majdanie w 2014, mieszkaniec Krymu, aresztowany, gdy został wskazany przez dwóch nieznajomych, jako terrorysta, wywieziony do sądu w Moskwie), dla mnie stało się jasne, że powróciły czasy represji. Moja historia jest bardzo podobna do Olega Sencowa. Jestem mieszkanką Krymu, wszystkie moje dokumenty tam zostały. Boję się, że jak tylko pokażę się na półwyspie, to będą mnie sądzić jako obywatelkę Rosji za działania przeciw państwu.

Niemniej jednak nie boi się Pani powiedzieć tysiącom Ukraińców, co myśli.Chociaż mam małe pole manewru, staram się przypominać ludziom, kim są naprawdę. Śpiewam o tym, co mnie niepokoi i boli. Czasami nawet udaje się mi spoliczkować niektórych słowami moich piosenek. Choć oni często od razu tego nie czują.

Jak? Żadna z Pani piosenek nie ma przecież politycznego podtekstu.
Właśnie, i nie musi mieć. Wystarczy opowiedzieć swoją historię ludziom i oni sami zrozumieją, o czym mowa. A mam to szczęście mieć swoich słuchaczy, z którymi mogę podzielić się bólem i mogę pomóc im przeżyć ich własny.

Słyszałam, że działa Pani też charytatywnie.
Nie wiem, czy można to nazwać działalnością charytatywną, ale działam społecznie. Kiedy zaczęli przyjmować uchodźców z Krymu, Donbasu i Ługańska w Kijowie i zachodniej części kraju, byłam zaskoczona bardzo mizerną pomocą socjalną państwa (red. - tacy uchodźcy otrzymują około 400 hrywien miesięcznie, co równa się kwocie w około 75 złotych). Takich pieniędzy nie starczy nawet na jedzenie, a co mówić o kulturze... Nie można zostawiać pokrzywdzonych w tak ciężkiej sytuacji. Dlatego przekazałam wolontariuszom tysiąc biletów na jeden z moich koncertów. Chciałam pokazać uchodźcom, że nie są sami, że nadal są w domu.

Trudno więc nazwać Panią piosenkarką komercyjną...
Trudno, moje piosenki rzadko słychać w radiu, a klipy nieczęsto pokazują telewizje. Jestem poza tak zwanym ich "formatem". Ale nawet bez tego udaje mi się mieć swoje audytorium. Mam kilka zasad, których staram się przestrzegać.

Na przykład?
Zawsze śpiewałam tylko na żywo i z własnym zespołem. Może dla Europy to jest oczywiste, ale nie dla Ukrainy. Jeszcze nie. Nasz obywatel jest przyzwyczajony do tanich koncertów z playbacku. Walczę z organizatorami, którzy chcą, bym wyszła na scenę potańczyć z wyłączonym mikrofonem. W pierwszej kolejności jestem muzykiem, a potem dopiero znaną twarzą. Ale na Ukrainie wszystko działa inaczej.

To znaczy jak?
Najpierw sprzedają się twarze. Później twórczość. Nasze prawo autorskie działa tylko w teorii. Płyty się nie sprzedają. Wszyscy ładują muzykę z pirackich stron internetowych. Ale nawet w dziedzinie reklam, publicznego wykorzystania twórczości, nikt nie ma zastrzeżeń. Często słyszę swoje piosenki w programach telewizyjnych, w reklamach czy podczas eventów. Nikt nie pyta o pozwolenie, nie mówiąc już o pieniądzach...

Od samego początku kariery próbowano namówić Panią na łatwiejszą, bardziej masową muzykę.
Tak, podczas jednego z moich pierwszych konkursów muzycznych "Nowa Fala" (red. międzynarodowy konkurs młodych wykonawców muzyki pop na Łotwie) miałam zaśpiewać kilka piosenek. Wybrałam jedną jazzową, drugą drive'ową, a trzecią chciałam zaśpiewać liryczną. To była smutna ukraińska piosenka ludowa, wszyscy próbowali mnie odwieść od tego pomysłu. Ale postawiłam na swoim i zajęłam drugie miejsce.

Często zwraca się Pani w swojej twórczości do ukraińskich, często zapomnianych, utworów.
Imponują mi te stare, dobre motywy. I choć moje pierwsze dwie płyty nagrane zostały głównie po angielsku, na koncertach śpiewam w wielu językach. Teraz akurat trwają przygotowania do nowego albumu, w którym znajdą się przede wszystkim piosenki w języku ukraińskim.

Co spowodowało przejście z angielskiego na ojczysty język?
Można chyba powiedzieć, że dojrzałam do tego. Znalazłam słowa, które chcę przekazać po ukraińsku. Dla mnie ważny jest zarówno rytm tekstów, jak i identyfikacja z nimi. Tak samo jak wielu innych Ukraińców, zrozumiałam, że to mój kraj i moja mowa. Tu chcę żyć i budować przyszłość. Niektórzy mówili mi, że lepiej wyjechać teraz do ciepłych krajów. Przeczekać te trudne czasy, bo tworzyć można wszędzie. Ale ja tak nie mogę. Bo przecież jak wszyscy wyjadą, to kto tu zostanie? Kto będzie mówić prawdę i przekazywać ją ludziom?

Pełnić misję?
Może to za dużo powiedziane. Może moje koncerty nie robią rewolucji, ale uważam że dają nutkę czegoś pozytywnego w te szare dni. Twierdzę, że nie mam prawa zostawiać swojego domu. I nawet jakby mnie słuchała tylko moja rodzina - i tak nadal bym śpiewała i nadal tu - na Ukrainie.
Pochodzi Pani z bardzo muzykalnej rodziny. Czy przekłada się to jakoś na twórczość?
Ależ oczywiście! Mam w domu zestaw wybuchowy - mama jest nauczycielką muzyki, a ojciec - dyrygentem. Cały czas mnie krytykują, wytykają, co im się nie podoba lub nie jest zrozumiałe... Ale oni też dojrzewają razem ze mną. Przyjęli pozytywnie jedną z moich ostatnich piosenek, mającą bardzo minimalistyczne elektroniczne brzmienie. Przy nagrywaniu dwóch poprzednich płyt starałam się, by każdy singiel był głośny i multiinstrumentalny. By głos zawsze szedł w jednym poziomie z akompaniamentem - z perkusją, instrumentami dętymi i strunowymi. Czasami nagrywaliśmy single nawet z całą orkiestrą. Teraz zależny mi na tym, by słowa były dominujące. Dlatego też staram się utrzymać to samo spektrum brzmienia, ale z pomocą black wokalu. Prawie w każdej piosence można usłyszeć minimum sześć głosów jednocześnie.

Skąd taki pociąg do żywej muzyki i jazzu?
W wieku czternastu lat poznałam człowieka, który odkrył przede mną muzykę Stevie Wondera, Djämesa Brauna, Heal Loreen, Whitney Houston. Genadij Asokorian był aranżerem. Podczas pierwszego spotkania słuchaliśmy utworów Elli Fitzgerald. Oczywiście, nie rozumiałam, czego słuchałam. Genadij, zobaczywszy moje zamieszanie, dał mi kasetę, kazał nauczyć się wszystkich piosenek i przyjść za tydzień. Nie znając nawet angielskiego, starałam się poczuć rytm i melodię.

I udało się po tygodniu zaśpiewać?
Piosenek nauczyłam się na pamięć. Ale Genadij ani jednej nie chciał posłuchać. Dał mi kolejną kasetę i polecił przyjść za tydzień z wyuczonymi piosenkami... Po tygodniu - to samo. I tak za każdym razem poznawałam nowe głosy i nazwiska. Wśród nich byli znani jazzowi wykonawcy, jak Carmen McRae, Dianne Reeves, Billie Holiday. Później zrozumiałam, że to nie tylko muzyka, ale i własna historia artystów. Oni dużo przeżyli i mieli o czym śpiewać. Nie myślałam, że tak będzie i ze mną... Nie chciałam tego, ale sytuacja na Ukrainie popchnęła mnie do śpiewania swojej historii...

Susana Camaladinova (Jamala)
Solistka jazzowa i operowa, ale także aktorka. Skończyła Simferopolską Szkołę Muzyczną im. Piotra Czajkowskiego, klasę fortepianu oraz Narodową Akademię Muzyczną Ukrainy, (w klasie śpiewu operowego). Była solistką kwintetu Beauty Band. W 2011 r. reprezentowała Ukrainę na festiwalu Eurowizji.

Zaśpiewała o sobie w Poznaniu

Jej rodzinę dotknęła tragedia wysiedlenia tatarów krymskich z półwyspu. Susana Camaladinova urodziła się w Kirgiskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Po rozpadzie Związku Radzieckiego razem z rodzicami wróciła na Krym. Płynie w jej żyłach krew Tatarów krymskich i Ormian, ale w świecie znana jest jako Jamala - ukraińska piosenkarka i aktorka. Po aneksji Krymu w 2014 Jamala ani razu nie była na półwyspie. Obecnie mieszka i pracuje w Kijowie. Swoją historię przyjechała wyśpiewać do Poznania w ramach festiwalu Ukraińska Wiosna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski