18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan A. P. Kaczmarek: Poznań potrzebuje spektakularnego obiektu kulturalnego [ROZMOWA]

Kamil Babacz
Jan A. P. Kaczmarek
Jan A. P. Kaczmarek Transatlantyk
Trzeci Transatlantyk przypłynął do filmowego portu Poznania. Z jego twórcą, kompozytorem i laureatem Oscara, Janem A.P. Kaczmarkiem, rozmawiamy o Poznaniu, Starym Rynku i spektakularnych budynkach, a nawet amerykańskich serialach.

Chociaż to już trzecia edycja Transatlantyku, cały czas zastanawia mnie to, jak Pan wpadł na pomysł robienia festiwalu filmowego w Poznaniu. Co to miasto ma wspólnego z filmem?
Jan A. P. Kaczmarek:
Nic nie ma wspólnego, nie jest żadnym silnym centrum, a przynajmniej nie był. To była dla mnie bardzo ciekawa możliwość. Uważam, że kryzys czy brak tradycji jest lepszy niż zła tradycja. W związku z tym zaangażowałem się i narodził się Transatlantyk.

Jak przez te trzy edycje zmieniało się nastawienie władz miasta do festiwalu?

Jan A. P. Kaczmarek: Poznań bardzo solidnie wspiera festiwal, dobrze nam się współpracuje. Oczywiście potrzebny jest większy budżet. Jest duży, ale festiwal jest od niego znacznie większy. Czasy są trudne, wiem o tym, ale ten festiwal ma mieć wpływ na miasto, na jego dynamikę, ducha, na to, jak się je postrzega. Myślę, że władze miasta to doceniają i starają się znaleźć rozwiązania, by Transatlantyk mógł w mieście pozostać i rozwijać się.

Czasy są trudne, wiem o tym, ale ten festiwal ma mieć wpływ na miasto, na jego dynamikę, ducha, na to, jak się je postrzega.

Co dla Transatlantyku oznacza powstanie komisji filmowej, która ma zachęcać filmowców do kręcenia w Poznaniu?
Jan A. P. Kaczmarek:
Poznańska komisja filmowa to projekt wieloletni. Ma skomplikowane tło, jej los zależy od uregulowań prawnych w skali kraju, czyli wprowadzenia odpisów podatkowych dla producentów filmowych zza granicy. Jeśli tak się stanie, to w sposób naturalny będzie łatwiej zachęcać twórców do kręcenia filmów w Poznaniu i Wielkopolsce. Zbudowanie bazy, która byłaby komfortowa i zachęcała zewnętrznych producentów do przyjazdu i kręcenia tu filmów jest bardzo trudne. To duży wysiłek, który wymaga systematycznej pracy. Będę pomagał z całym festiwalem, ale jej sukces nie zależy od nas. Możemy być jedynie dodatkowym elementem atrakcji, który przyspieszy ten proces.

Mówił Pan wielokrotnie o problemie braku odpowiednich miejsc do realizowania festiwalu. Głośna stała się Pana propozycja zburzenia Areny i zastąpienia jej nowym dużym obiektem. Teraz Transatlantyk przenosi się na plac Wolności - miejsce, na temat którego od pewnego czasu toczą się dyskusje. To kolejny Pana głos na temat przestrzeni miejskiej?
Jan A. P. Kaczmarek:
Dalej upieram się przy tym, że miasto potrzebuje obiektów kulturalnych. I to obiektu spektakularnego, który byłby połączeniem filharmonii, pałacu festiwalowego. Miałby kilka funkcji, ale byłby architektonicznie tak porywający, jak na przykład Muzeum Guggenheima w Bilbao, budynek Franka Gerry. Sprawi, że kulturalnie miasto skupi się wokół tego budynku. Byłby też wielką atrakcją dla turystów. Zawsze ludzie reagują na piękny i spektakularny budynek. To jest moje marzenie i ufam, że kiedyś się to wydarzy. Że znajdzie się energia i ktoś, kto go zbuduje.
Wie Pan, że podobno tzw. efektu Bilbao nie udało się nigdzie powtórzyć?
Jan A. P. Kaczmarek:
To dlatego, że jest to wyjątkowa konstrukcja, podobna bardzo do filharmonii w Los Angeles, Walt Disney Hall. Ten budynek musi być spektakularny. On nie może być po prostu ładny - musi mieć siłę uderzenia w głowę bryłą i być też genialnie zaprojektowany w środku. Musi go zaprojektować architekt światowej klasy - ktoś, kto ma nie tylko wielkie nazwisko, ale robi projekty z charyzmatycznym rozmachem. To musi być budynek, który będzie przekraczać wszystko, co w tym mieście jest zbudowane. Musi mierzyć swoją ambicją daleko poza horyzont, by stanowić pozytywny szok dla miasta. Tak sobie go wyobrażam.

**Przy toczących się dyskusjach o mieście, czasem mówi się, że nie tyle tworzenie symboli, co rozwiązywanie problemów i wykorzystanie tego, co jest, jest najlepszą drogą dla miasta. Pan uważa, że jednak potrzebny jest symbol?

Po to budowano wspaniałe kościoły, ponieważ miały budować ducha. Potrzebujemy nie obiektu sakralnego, lecz kulturalnego, który będzie miał taką moc, jak najwspanialsze katedry świata.

Jan A. P. Kaczmarek:** Trzeba rozwiązywać problemy i organizować to, co mamy - oczywiście, ale to są dwa procesy niezależne od siebie. Nie myślę tylko o symbolu. Myślę o stworzeniu pewnego centrum energii miasta, które gdzieś zagubiło się architektonicznie. Potrzebuje fizycznego obiektu, który zjednoczy ludzi i który sprawi, że ludzie z całego świata będą chcieli tu przyjechać i zobaczyć ten obiekt. To jest magia ludzkiego myślenia. Ludzie chcą stanąć przy krzywej wieży w Pizie. Nie jest to jakiś budynek, który burzy i olśniewa, ale ma w sobie tożsamość, historię i legendę, która przyciąga miliony ludzi. Zależy mi na takim budynku w Poznaniu. Musi być nowy i poświęcony kulturze. Jesteśmy miastem o wielkiej tradycji muzycznej, a filharmonia nie ma własnego budynku. Festiwal, i to nie tylko nasz, potrzebuje pałacu festiwalowego. Można by w nim robić potężne premiery filmowe. Wielu wystarczają Targi Poznańskie, ale dla najbardziej istotnych zgromadzeń, które mają budować naszego kolektywnego ducha, potrzebny jest fenomenalny budynek, który jest jak świątynia. Po to budowano wspaniałe kościoły, ponieważ miały one budować ducha. Potrzebujemy nie obiektu sakralnego, lecz kulturalnego, który będzie miał taką moc jak najwspanialsze katedry świata.

Targi chyba mają swoją tożsamość, a na dodatek wyglądają jak hollywoodzkie studia. Czemu nie wykorzystać ich do organizacji festiwalu?
Jan A. P. Kaczmarek:
Bo to jest teren nie do ogarnięcia. Musiałaby zmienić się koncepcja festiwalu, a i targi musiałyby zacząć traktować festiwal nie jako klienta komercyjnego, ale udostępniać nam przestrzenie niemal za darmo. Wtedy mogę je skolonizować kulturalnie. Ceny targów są tak zaporowe, że nie ma takiej siły, by festiwal mógł tam zaistnieć.
Sala Ziemi się nie nadaje?
Jan A. P. Kaczmarek:
To fajna sala konferencyjna, ale nie da się w niej zrobić premiery filmowej. Tam nie ma miejsca na ekran - jest za niska. Podobnie nie można zrobić koncertu muzyki symfonicznej, bo nie ma akustyki. Ta sala była budowana w innym celu. Stąd ten głód budynku akustycznego, który jest jak świątynia, który jest jak katedra, ma w sobie blask i przestrzeń, jest bardzo wysoki. Każdy wspaniały budynek musi być bardzo wysoki. Jak wchodzę do budynku, patrzę w górę i nie widzę końca, to wiem, że jestem we wspaniałym budynku, czuję, że mi skrzydła rosną. Takiego budynku nie mamy.

Transatlantyk odbywał się między innymi na Starym Rynku. Brakuje Panu Pasażu Kultury?
Jan A. P. Kaczmarek:
Stary Rynek się zmienił. Przestał być miejscem życzliwym sztuce - tam się dzieją w tej chwili inne rzeczy. Nie brakuje mi Pasażu. Nigdy nie czułem go jako miejsca, które jest idealne dla naszego festiwalu. Wolę plac Wolności jako większe wyzwanie. Na plac ludzie przyjdą po to, żeby być z nami, a nie tylko, by się napić. Cały festiwal zmienił się ze względu na budowę Kaponiery. Bardzo lubię Concordię, w której mieliśmy klub festiwalowy - teraz jest tam wielka dziura w ziemi. Musieliśmy przesunąć festiwal poniżej mostu Uniwersyteckiego.

Był Pan związany przez kilka lat z Teatrem Ósmego Dnia. Śledził Pan kontrowersje wokół wypowiedzi Ewy Wójciak?
Jan A. P. Kaczmarek:
Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Jestem w tym mieście po to, żeby budować, a nie, by brać udział w awanturach.

Mówi Pan często, że chce Pan wprowadzać do Poznania taką amerykańską, pozytywną energię. To ona jest najważniejsza?
Jan A. P. Kaczmarek:
Jak najbardziej! Nasze działanie jest zawsze pochodną stanu ducha. Jeżeli budzimy się rano wściekli czy w napięciu i złości, to nasz dzień może wyglądać tylko fatalnie. Szukamy wtedy awantury, tracimy czas na destrukcyjne działanie. Jeżeli budzimy się pełni radości, życia i nie możemy się doczekać, żeby pracować, robić rzeczy, które mają wartość dla nas i dla innych, to dzień wygląda zupełnie inaczej. Jeżeli jeszcze uda się zgromadzić grupę ludzi, która ma w sobie taki rodzaj entuzjazmu, to oni zmieniają świat, nawet jeśli tylko jego mały kawałek.
Nazywa Pan Transatlantyk festiwalem idei. Uważa Pan, że kino ma jeszcze dzisiaj szansę zmieniać świadomość społeczną?
Jan A. P. Kaczmarek:
Każda forma wyrazu, która jest emocjonalna, czyli trafia nie tylko do umysłów, ale i serc ludzi, ma taką szansę. Kino się zmienia. Spielberg i Lucas ogłosili, że nadchodzi koniec filmu kinowego. Nie ma jednak znaczenia, czy film jest pokazywany w kinie, czy na ekranach komputerów, czy tabletów - w dalszym ciągu jest to ten sam koncept. Oczywiście wolałbym, by filmy oglądało się wspólnie. Kino ma tę zaletę, że ludzie wy-chodzą z domu, spędzają czas razem, są aktywni. Nie wierzę jednak w to, że film zginie, bo ludzie nie będą się spotykać. Ludzie lubią oglądać filmy w grupach i razem o nich rozmawiać. W tym roku robimy objazdowe kino Skody. Będziemy pokazywać filmy w różnych dzielnicach, do których normalnie mogłyby nie dotrzeć. Właśnie po to, by ich mieszkańcy obejrzeli je razem.

Na spotkaniach Master Classes w tym roku pojawią się nie tylko kompozytorzy muzyki filmowej, ale także do gier i seriali. Czy to znaczy, że uważa Pan, że serial i gra tv to coraz istotniejsze formy wyrazu, które mogą zastąpić kino w przyszłości?
Jan A. P. Kaczmarek:
Nikt nie zna przyszłości. Nie tylko sprzedaż gier komputerowych jest ogromna, ale stały się też one niesamowitym polem eksploatacji pomysłów artystycznych. Ludzie słuchają dobrej muzyki napisanej do gier! Długo nie przyglądałem się temu zjawisku, nawet go lekceważyłem, ale dyrektor festiwalu nie może być ślepy i głuchy. Widząc, że świat się zmienia, zamierzam to pokazać na festiwalu. Jeśli nie możemy zmienić świata, to przynajmniej możemy go wyjaśnić, zinterpretować zmiany.

Ma Pan swój ulubiony serial telewizyjny?
Jan A. P. Kaczmarek:
Lubię oglądać "Mad Man". Amerykańska telewizja przeżywa okres niesamowitej prosperity, jeśli chodzi o jakość seriali. Są fenomenalnie napisane i niekonwencjonalnie zrealizowane. Wydawałoby się, że nie będzie na nie publiczności, bo są zbyt inteligentne, ale okazuje się, że ludzie je oglądają. Czyli nie są debilami. Chcą oglądać inteligentne seriale. To też dobra inspiracja dla zacofanej polskiej telewizji, podobnie zresztą jak europejskiej. Paradoksalnie, Europa, która wydawała się o wiele bardziej intelektualnym miejscem niż Ameryka, jest w tyle. Amerykańską telewizją rządzą scenarzyści. To między innymi doprowadziło do niesamowitej jakości. Polski rynek nie wymusił jeszcze takiej zmiany, ale ten moment musi nadejść. Ta fala amerykańska jest tak duża i tak silna, że ludzie będą chcieli to kopiować.
Polska telewizja będzie musiała zareagować na to, że młodzi ludzie oglądają dobre amerykańskie seriale na swoich komputerach w tym samym czasie co Amerykanie.
Jan A. P. Kaczmarek:
Właśnie. Co więcej, teraz nominację do Emmy otrzymał serial, którego w ogóle nie było w telewizji. "House of Cards" w całości dostępny jest w serwisie Netflix. Skonsumowałem go w jeden czy dwa dni - 13 odcinków na tablecie. Zmienia się platforma, ale dobra treść broni się nawet, jeśli zmienimy jej kanał dystrybucji.

Mówił Pan już wielokrotnie, że będzie Pan chciał nieco wycofać się w cień, jeśli chodzi o organizację Transatlantyku - dać więcej pola do popisu współpracownikom, ponieważ... może się już Panu nie chcieć?
Jan A. P. Kaczmarek:
To nie jest kwestia chcenia. Mnie się zawsze chce. Jesteśmy ma moment przed festiwalem. Jestem pełen entuzjazmu. Wszelkie refleksje na temat optymalizacji wysiłku pojawią się później (śmiech). Transatlantyk, festiwal idei, które dostarczamy za pomocą filmu i muzyki, otwieramy już za chwilę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski