Kryzys gospodarczy w Polsce coraz bardziej daje się we znaki. Jak długo może potrwać?
Janusz Dancewicz: - Mam nadzieję, że to nie będą lata i nie będzie aż tak pesymistycznie, że Polskę czeka dekada spowolnienia gospodarczego. Przyszły rok będzie jednak trudny. Różnicę odczuje przeciętny Kowalski. Kryzys finansowy trwa pięć lat, ale w Polsce kryzysu gospodarczego jako takiego jeszcze nie było. Ludzie są jednak zmęczeni oszczędzaniem. Sytuacja gospodarcza się pogarsza, ale nie dramatycznie. W najbliższych kwartałach wzrośnie bezrobocie. Płace stoją w miejscu, czyli realnie, przez inflację, w portfelu zostaje nam mniej pieniędzy. To tak, jakbyśmy jechali strasznie niewygodnym samochodem w długą podróż. Posuwamy się do przodu, ale komfort podróży będzie gorszy niż na początku.
Wystarczy nam paliwa, żeby przejechać całą drogę?
Janusz Dancewicz: - Mamy kryzys finansowy na świecie. W wielu krajach świata jest też kryzys gospodarczy, ale sytuacja jest zróżnicowana. Południowa Europa boryka się z recesją, ale Północ strefy euro objęło silne spowolnienie gospodarcze, dalekie od recesji. Potrzeba lat, aby przywrócić równowagę wewnątrz strefy i wyrównać konkurencyjność między Południem a Północą, tak aby kraje takie jak Grecja były w stanie spłacić długi, które zaciągnęły kupując wcześniej towary z Północy. To będzie ciężki okres.
Dojdziemy do granicy, którą wyznacza Hiszpania i Grecja? Protesty i rosnące bezrobocie.
Janusz Dancewicz: - Grecy protestują, ale pojawił się przebłysk nadziei. Wypracowali w budżecie nadwyżkę pierwotną - to znaczy, że gdy-by nie mieli długów, to byliby na małym plusie. Społeczne niezadowolenie w Hiszpanii jest duże, ale nie tak wielkie jak w Atenach.
A protesty na naszym podwórku?
Janusz Dancewicz: - Wątpię, żeby u nas, z przyczyn gospodarczych, były tak wielkie protesty. Mimo wszystko przeciętny młody Polak żyje lepiej niż jego rodzice. W Europie Zachodniej wyrasta pierwsze od wojny pokolenie, które widzi, że będzie miało wyraźnie gorzej. Stąd te protesty.
Zostaniemy "zieloną wyspą"?
Janusz Dancewicz: - Zieleń będzie trochę przegniła. Wzrost gospodarczy w przyszłym roku będzie na plusie. Jest ryzyko, że tak się nie stanie, bo zależy to w dużej mierze od decyzji politycznych w strefie euro i sytuacji zewnętrznej. Możemy się otrzeć o recesję, jeśli nadal będziemy mieli wysokie stopy procentowe, a w strefie euro znacząco pogorszy się sytuacja gospodarcza, np. Niemcy wpadną w recesję. Najbardziej realistyczny scenariusz jest taki, że Polska gospodarka zwolni. Motorem stanie się eksport, a nie rynek wewnętrzny, bo konsumpcja już wyraźnie hamuje. Odczujemy, że jest gorzej, bo Polska gospodarka będzie rosła zbyt wolno by ograniczyć bezrobocie.
Rozmawiał Mateusz Pilarczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?