Poprzedni rok ewidentnie należał do mieszkańca Swarzędza, który 45 lat temu pojawił się w kultowej wówczas siłowni TKKF „Winogrady” (nie istnieje już niestety od czterech lat) i poznał Franciszka Siwka, legendę sportów siłowych oraz kulturystyki. Długo jednak był tylko amatorem i pasjonatem. Jego prawdziwa przygoda ze sportem wyczynowym zaczęła się dopiero w 2014 r.
Zobacz też: Wielkopolska kulturystka spełnia marzenia na Florydzie
– Talent do wyciskania sztangi Krzysztof miał od zawsze. Przez lata jednak bardziej był pochłonięty innymi sprawami, a ja mu byłem wdzięczny nie za to, że może korzystać z moich rad, tylko za wspieranie finansowe przez 20 lat mistrzostw Wielkopolski w tej pięknej dyscyplinie. Zresztą w takim wieku i z takim doświadczeniem, zawodnik nie potrzebuje już na co dzień trenera, tylko spokoju i systematyczności – tłumaczył nam Wiesław Siwek, sędzia międzynarodowy w kulturystyce.
Zwrócił on uwagę, że bardziej wiekowy zawodnik, szczególnie w sportach siłowych, musi być wyczulony na reakcje swojego organizmu.
– Podczas naszych rozmów zawsze apeluję do Krzysztofa o to, by sprawdzał swoje stawy. Każda kontuzja może być przekreślić jego sportowe cele. Co jednak nie zmienia faktu, że to, co osiągnął w ostatnich latach jest niesamowite i godne podziwu – dodał Siwek.
Zobacz też:
Nasz bohater nie należy do tych, co z każdego sukcesu robią show. Jego życiowa filozofia bardziej oparta jest na relacjach międzyludzkich i na szacunku do rywalizacji sportowej.
– Dla mnie występ na zawodach to z jednej strony chęć sprawdzania swojej formy i udowodnienia sobie, że treningi nie poszły na marne, ale z drugiej to chęć wykazania się lojalnością wobec trenera Piotra Pawyzy i ludzi związanych z klubem Team Wrocław. Gdybym totalnie zawalił występ na jakiejś imprezie, bez względu na jej rangę, to potem miałbym wyrzuty sumienia – przyznał 63-latek.
Ciekawie wyjaśnił on również motywację do tego, by przejść osiem lat temu z amatorskich ćwiczeń na poziom wyczynowca.
– Przez 40 lat byłem kulturystą amatorem i nie miałem w planach zdobywania tytułów MŚ czy ME. Impulsem do zmian była rozmowa z kuzynem z Wrocławia i start na MP we Władysławowie w 2014. Wtedy pojechałem tam bez wielkich oczekiwań, a poszło mi tak dobrze, że mój przyjaciel i jednocześnie też zawodnik w trójboju, Leszek Pasieka, namówił mnie do kolejnych występów – dodał Krzysztof Kłopocki.
Zobacz też:
Mimo że reprezentuje on barwy wrocławskiego klubu, to świetnie też zna historię sportów siłowych w Poznaniu.
– Wychowałem się w czasach fascynacji Arnoldem Schwarzeneggerem. Rzeźbienie ciała to było wtedy coś spontanicznego. Mieszkałem w Swarzędzu, więc siłą rzeczy znałem też wszystkie siłownie w Poznaniu. To było towarzystwo fajnych chłopaków, a taką gwiazdą kulturystki był wówczas Henryk Szczepański – wspominał mistrz świata.
Po tytuł sięgał w kwietniu ubiegłego roku w Pabianicach na zawodach Federacji WPA (World Powerlifting Alliance) w wyciskaniu sztangi leżąc oraz w trójboju siłowym z udziałem ponad 500 zawodników. W drodze po dwa złota pobił wieloletni rekord Europy wynikiem 167,5 kg. Swarzędzanin oprócz trzech tytułów MŚ ma na koncie dziewięć złotych medali MP. W tym roku mierzy w kolejne trofea, a za 2-3 lata chce pobić rekord świata. Cierpliwości i konsekwencji na pewno mu nie zabraknie...
Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Zobacz najzabawniejsze memy o sportach zimowych
Pekin 2022: Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Zobacz na...
Dawid Kownacki nie jest pierwszym piłkarzem, który wrócił z ...
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?