Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupcy z poznańskich targowisk walczą o przetrwanie. Przez COVID-19 mają mniej klientów. Czy kupujący i sprzedawcy noszą maseczki?

Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
Poznańscy kupcy twierdzą, że koronawirus przegonił klientów z targowisk. Z tego powodu część z nich zamknęła swoje stoiska
Poznańscy kupcy twierdzą, że koronawirus przegonił klientów z targowisk. Z tego powodu część z nich zamknęła swoje stoiska Łukasz Gdak
Jeszcze ich nie zamknęli, jeszcze mogą pracować, choć otwartych straganów jest coraz mniej. Powód? Kupujących można zliczyć na palcach jednej ręki. Wszystko przez COVID. – Przyszły ciężkie czasy, ale trwamy – mówią kupcy z poznańskich targowisk.

Targowisko na placu Wielkopolskim od godziny 10 do 12 świeci pustkami.

– Nie dość, że klientów mało, to jeszcze wprowadzili godziny dla seniorów. Proszę rozejrzeć się dookoła, kilka starszych osób chodzi między stoiskami – pokazuje mężczyzna w średnim wieku. – Do nas to jeszcze ktoś podejdzie, by kupić owoce czy warzywa, ale ekspedientki w tych budkach obok to przez dwie godziny siedzą bezczynnie.

Czytaj też: Koronawirus w Poznaniu: Miejskie rynki zostaną zamknięte z powodu wirusa? Takie rekomendacje wydał sanepid

– Zaglądają dzieci, robiące zakupy dla wiekowych rodziców – dodaje sprzedawczyni ze stoiska obok. – Seniorzy pojawiają się po godzinie 12 i snują się pomiędzy straganami.

Na spadek liczby klientów wpłynęło też zamknięcie lokali gastronomicznych. – Dużo restauratorów ze Starego Rynku i okolic robiło u nas zakupy – twierdzi jeden z kupców z placu Wielkopolskiego. – Teraz nie kupują, bo ilu z nich może oferować jedzenie na wynos, nie ma takiego zapotrzebowania.

Betlejem Poznańskie 2019. Tak się bawiliśmy

Na rynku Jeżyckim jest nieco więcej klientów. Tutaj nikt nie zwraca uwagę, czy minęła już godzina 12, czy nie. Jeśli pojawi się młodszy kupujący, to zostanie obsłużony. – Musimy zarobić na opłaty targowe – tłumaczy kobieta.

– Spółka Targowiska ani wiosną, ani teraz czynszów nam nie obniżyła – skarży się kupiec z pl. Wielkopolskiego. I dodaje: – Jeśli targowiska nie zostaną zamknięte, to raczej damy radę, jakoś przetrwamy.

Kupcy mają usta i nosy zasłonięte maseczkami, większość nosi także rękawiczki. – Tutaj mamy rękawiczki jednorazowe i płyn do dezynfekcji dla klientów – pokazuje sprzedawczyni z Wielkopolskiego. – Jednak nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkich upilnować, aby założyli rękawiczki, nim zaczną wybierać owoce. Niektórzy, jak im się zwróci uwagę, to się oburzają.

Sprawdź również: Drastyczny wzrost kosztów odbioru śmieci z poznańskich targowisk. Ceny wyższe o 300 proc.

Handlujący podkreślają, że również wszyscy klienci noszą maseczki. – Kontrole policji lub straży mejskiej są codziennie – przestrzega kupiec z Wielkopolskiego. I zaznacza, że nie ma nic przeciwko temu. – Dobrze, niech sprawdzają. To dla naszego bezpieczeństwa.

Kobieta handlująca na rynku Jeżyckiego potwierdza, że kupujący najczęściej stosują się do wymogu noszenia maseczek. I wskazuje na starsze małżeństwo, które właśnie robi u niej zakupy. Oboje mają maseczki, a żona także rękawiczki jednorazowe.

– Gorzej jest z zachowaniem odległości – uważa sprzedawczyni. I zwraca się do kobiety, która wybrała jabłka i stanęła tuż obok starszego małżeństwa. – Właśnie o tym mówimy, że trzeba trzymać dystans, a pani tego nie robi.

Warto wiedzieć: Koronawirus. Prezydent Jaśkowiak uważa, że nie ma powodu zamykać targowisk. I apeluje, by nie telefonować z błahymi pytaniami do sanepidu

Do stoiska podchodzi kobieta w mocno zaawansowanym wieku, przygląda się owocom. Także ma maseczkę, ale... na brodzie. – A dlaczego nie założyła pani maseczki, nie zakryła pani ust i nosa? – pyta sprzedawczyni.

– W tramwaju zakładam – broni się staruszka.

– Tutaj, jak w tramwaju. Niech pani patrzy, ilu pasażerów przechodzi – kontynuuje swoją edukacyjną akcję sprzedawczyni. Starsza pani nieco speszona reprymendą odchodzi. – Świadomość jest, że trzeba maseczki nosić. Jednak uważają, że na targowisku nie muszą tego robić. Klient się obraża, gdy się go upomina, a przecież tutaj chodzi też o nasze zdrowie.

Po raz pierwszy od 2012 roku nie odbędzie się Betlejem Poznańskie

To zawsze było wydarzenie pełne magii, wprowadzające poznaniaków, mieszkańców aglomeracji i gości stolicy Wielkopolski w atmosferę zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

Jak przygotować się do testu na koronawirusa?

Betlejem Poznańskie organizowane jest od 2012 r. W tym roku jarmark bożonarodzeniowy miał rozpocząć się 21 listopada na placu Wolności, a na Starym Rynku 5 grudnia. Miał, ponieważ został odwołany z powodu zagrożenia epidemicznego. Taką decyzję, w trosce o zdrowie mieszkańców i turystów, odwiedzających tę imprezę, podjął prezydent wspólnie ze spółką Targowiska.

– To bardzo trudny rok. Mamy jednak nadzieję, że będziemy mogli spotkać się tu za rok i znów poczuć tę wspaniałą świąteczną atmosferę. Tymczasem pozostaje mi życzyć poznaniakom zdrowia i optymizmu – mówi Iwona Rafińska, prezes spółki Targowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski