MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kupił miejsce na cmentarzu, ale okazało się, że nielegalne...

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
Kaliszanin przed rokiem podpisał umowę i za niemałą kwotę kupił miejsce na cmentarzu komunalnym. Gdy chciał postawić nagrobek, okazało się, że umowa jest nic niewartym świstkiem...

Wiktor Charczenko ma już swoje lata, więc uznał, że warto się zabezpieczyć przed śmiercią, wykupić miejsce na cmentarzu i postawić nagrobek. Kwatera została wybrana nieprzypadkowo, bowiem w pobliżu pochowany został mąż jego szwagierki, a zarazem opiekunki i przedstawicielki w sprawach urzędowych Mirosławy Sobczak. Wydarzenia z ostatnich miesięcy spowodowały, że żałuje tej decyzji, bo stan jego i tak nie najlepszego zdrowia jeszcze się pogorszył, a do grobu w sensie praktycznym ma coraz dalej.

Ale po kolei. Sprawa ma swój początek przed rokiem. Pan Wiktor przy pomocy pani Mirosławy i przy wsparciu pracowników cmentarza komunalnego w Kaliszu zaczął szukać dobrego miejsca na pochówek. Pierwsze, które zaproponował pracownik nekropolii, bardzo mu się spodobało, ale kamieniarz odkrył, że pod ziemią jest już tam piwnica, co może rodzić różnego rodzaju problemy. Drugie wskazanie - kwatera 53, rząd piąty było idealne. Dosłownie kilka metrów od grobowca męża pani Mirosławy, która sama też chciałaby po śmierci być tu pochowana.

Dodajmy, miejsce, a właściwie cały rząd miejsc był wolny. W tej sytuacji w biurze cmentarza bez problemu załatwiono formalności, wnosząc stosowną opłatę w niemałej kwocie 3240 zł.

- Dzięki temu miejsce zostało udostępnione na 99 lat - wyjaśnia pani Mirosława.

Wkrótce stanęły tu cztery piwnice, z których jedna należała do Wiktora Charczenki. Pozostałe właściciel zakładu kamieniarskiego postawił "na sprzedaż". Jak zapewnia, zgodnie ze stosowaną od lat praktyką.

- Upoważniony do tego pracownik nie tylko wskazał mi miejsce, ale i pomagał w wykonaniu pomiarów, żeby wszystko było zgodne z projektem i przepisami - twierdzi kamieniarz.

I wszystko układało się bardzo dobrze aż do wiosny tego roku, kiedy Mirosława Sobczak, która cały czas reprezentowała Wiktora Charczenkę, uznała, że na grobie należy postawić pomnik. Faktycznie pomnik chciała stawiać wcześniej, ale fachowiec ją uprzedził, że w czasie zimy piwnica musi się odpowiednio usadowić w ziemi i roboty najlepiej rozpocząć już na wiosnę. I tak by się stało, gdyby nie to, że zgody na budowę nie wyraziło kierownictwo cmentarza w osobie Darii Kozanowskiej. Dodajmy, zgody, która zwykle jest tylko formalnością.

Tymczasem okazało się, że piwnica została zbudowana nielegalnie, więc nie ma mowy, żeby na niej postawić pomnik. Na czym miałaby polegać ta nielegalność - pani Mirosława ciągle nie rozumie. Przecież wszystkie formalności załatwiła i opłaciła w biurze cmentarza, dokładnie w ten sam sposób, jak robią to inni klienci.

- Z uwagi na fakt, iż wykonawca piwnic postawił je z naruszeniem prawa własności Miasta Kalisz, rozważane są możliwości prawne w zakresie przywrócenia posiadania, jak i przeciwdziałaniu naruszeniu tego prawa - poinformowała panią Mirosławę szefowa cmentarza.

Innymi słowy, może się okazać, że już zbudowane piwnice zostaną zasypane bądź w najlepszym razie przejęte przez Miasto Kalisz, którego eksponentem jest kierownik Kozanowska. Przed podjęciem ostatecznych decyzji, szefowa cmentarza poprosiła zainteresowanych do siebie i przekonywała, że nie może zatwierdzić "samowoli budowlanej". Efektem była... skarga, jaką pani Sobczak złożyła na nią do prezydenta Grzegorza Sapińskiego. Nie da się ukryć, że język tego pisma daleki jest od salonowego, ale zainteresowana z trudem kryje oburzenie. Jest mowa o "urzędowym bełkocie", "bezdusznym, zarozumiałym urzędasie", który opowiada bzdury, a nawet doprowadza do rozstroju nerwowego "starego, schorowanego człowieka". Ponieważ cmentarz to działka wiceprezydenta Piotra Kościelnego, to on zaprosił obie strony do siebie. Wygląda jednak na to, że spotkanie niewiele wniosło do sprawy, bo zarówno kierownictwo cmentarza, jak i klienci uważają, że postawią na swoim.

- To jest inwestycja niezgodna z regulaminem cmentarza. Miasto w ogóle nie buduje piwnic, a tym bardziej w przepisach nie ma mowy o handlowaniu piwnicami - powiedziała nam kierownik Daria Kozanowska.

Jej zdaniem administracja nekropolii oraz Ratusz robią wszystko, żeby zadowolić petentów. Stąd propozycja, żeby pani Mirosławie zwrócić pieniądze, które zapłaciła za miejsce na cmentarzu. Ona jednak pieniędzy nie chce.

Definitywne rozstrzygnięcia mają zapaść na dniach i raczej nie po myśli klientki. Osobną sprawą są sąsiednie piwnice, które postawił kamieniarz. On sam prosi, żeby go nie wikłać w tę sprawę, choć na pewno będzie bronić swego interesu. Uważa, że wszystkie procedury zostały zachowane, a kierownik cmentarza ma jakiś niejasny interes, żeby wszystko odkręcić. Daria Kozanowska zapewnia, że stoi na straży przestrzegania przepisów, a w ich ramach nie mieści się inwestycja w kwaterze nr 53.
Najgorzej na tym wszystkim może wyjść główny zainteresowany, czyli Wiktor Charczenko, który głośno zastanawia się, czy nie lepiej byłoby złożyć doczesne szczątki obok małżonki w Niemczech.

- Tam na pewno na cmentarzach nie ma takiego bałaganu jak w Polsce, więc spokojniej by się leżało - podsumowuje.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski