Wasza pierwsza płyta "Fade In" zdobyła właśnie Fryderyka. Gratulacje. Czym jest dla was to wyróżnienie?
Krzysztof Lenczowski: Fryderyk stanowi bardzo fajną promocję, bo w mediach jest bardzo mało muzyki jazzowej. Nagroda ta kojarzy się przede wszystkim z muzyką popularną i klasyczną, ale sporo daje też jazzmanom.
Skąd pomysł, aby klasyczny kwartet smyczkowy postawił na jazz? Jesteście jedynym takim zespołem w Polsce.
Dawid Lubowicz: Pomysł na zespół wyszedł od Mateusza Smoczyńskiego i ode mnie. Spotkaliśmy się na Akademii Muzycznej w Warszawie. Jazz, obok muzyki klasycznej, gramy od dziecka i stwierdziliśmy, że warto by coś takiego zrobić. Wiedzieliśmy, że Michał Zaborski niesamowicie gra na altówce i to właśnie jazz.
Mateusz Smoczyński: O Krzyśku wiedziałem, iż jest świetnym wiolonczelistą. Pewnego dnia zgłosił się do studia mojego brata, że chce nagrywać płytę... na gitarze. Częściowo tę płytę realizowałem, więc pomyślałem, że skoro mamy gitarzystę jazzowego, który jest wiolonczelistą to trzeba go namówić, by grał jazz na wiolonczeli. W końcu dał się przekonać.
Co jeszcze robicie muzycznie?
Krzysztof: Ja jestem gitarzystą jazzowym, Mateusz ma jeszcze własny kwintet, a od jesieni rozpoczyna współpracę z Turtle Island Quartet. Michał gra w Sinfonii Varsovia i w Radomskiej Orkiestrze Kameralnej.
Dawid: Jestem związany z Teatrem Roma w Warszawie.
Podobną muzykę do Waszej gra Royal String Quartet.
Dawid: Ale oni nie improwizują, a my tak. Jest jeszcze Meccorre String Quartet.
A za granicą?
Dawid: Amerykański Turtle Island Quartet jest dla nas wzorem. Na świecie podobnych zespołów jest jeszcze kilka. To nie jest popularny sposób wykonywania muzyki jazzowej.
Jakie są różnice pomiędzy graniem jazzu przez kameralistów i jazzmanów?
Krzysztof: Nie ma u nas perkusji. Musimy to nadrabiać stukaniem w instrumenty. Musimy się też nagłowić, by było słychać całą sekcję rytmiczną, bo w jazzie ciągnie ona wszystko do przodu. Mamy już jednak swoje patenty. Utwór rozkładamy na czynniki pierwsze, bo trzeba na nowo zdefiniować role instrumentów. U nas nie jest tak, że gdy któryś z kolegów skończy solówkę, może się napić wody lub przetrzeć twarz ręcznikiem. On musi od razu zacząć akompaniować. Dlatego nasze koncerty są niezwykle wyczerpujące.
Gracie przede wszystkim własne kompozycje, ale czy często zdarzają się Wam kompozycje cudze, standardy?
Dawid: Na naszej pierwszej płycie "Fade In" są kompozycje Chicka Corei, ale i Komedy.
Czy macie propozycje grania z rasowymi jazzmanami?
Tak mieliśmy okazję współpracować już z Krzysztofem Herdzinem i Krzesimirem Dębskim, ale także z Zakopower i Januszem Olejniczakiem.
W środę w Poznaniu zagracie na festiwalu organizowanym przez Leszka Możdżera...
Krzysztof: Nie tylko jako zespół: ja wystąpię w oktecie wiolonczelowym Cellonet, który zagra z Leszkiem.
Autobusem nad jazzowe jezioro
Enter Music Festiwal odbędzie się w dniach 5 i 6 czerwca nad Jeziorem Strzeszyńskim.
Koncerty rozpoczynać się będą ok. 19.30, a kończyć po północy. MPK uruchomi specjalną komunikację między centrum miasta, a terenem festiwalu.
Dojazd na festiwal
W godzinach od 18 do 20 z pętli Ogrody pojadą do Strzeszynka dodatkowe autobudy linii 95 BIS. Trasa: OGRODY - Szpitalna - Dąbrowskiego - Żeromskiego - Niestachowska - Wojska Polskiego - Golęcińska - Koszalińska - STRZESZYNEK
Powrót do centrum:
Po koncertach, około godziny 1 w nocy, przy terenie festiwalu będzie można wsiąść w autobus linii 95 BIS, który pojedzie trasą:
STRZESZYNEK - Koszalińska - Golęcińska - Wojska Polskiego - Niestachowska - Żeromskiego - Dąbrowskiego - Roosevelta - RONDO KAPONIERA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
