Lech Poznań walczy o ćwierćfinał Pucharu Polski
W ostatnich 10 latach, gdy Lech Poznań awansował do 1/8 finału Pucharu Polski, zawsze wychodził zwycięsko. Nie inaczej miało być tym razem. Rywalem Kolejorza w czwartkowy wieczór była Arka Gdynia. Arka, która w połączeniu z "Pucharem Tysiąca Drużyn" nie kojarzy się Niebiesko-Białym najlepiej. W 2017 roku podczas finału na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdynianie po dogrywce zwyciężyli 2:1 i to oni sięgnęli po trofeum.
Poznaniacy od pierwszej minuty wyszli w najmocniejszym zestawieniu z kilkoma zmianami w porównaniu do starcia z Koroną Kielce (1:0). Od pierwszego gwizdka na jednym ze skrzydeł wystąpił Dino Hotić. W bramce natomiast zagrał Filip Bednarek na rzecz Bartosz Mrozka. Do składu powrócił Filip Marchwiński. Kolejorz ma ogromną chrapkę na awans do kolejnej rundy, a nawet na zwyciężenie w maju. Poznań ostatni raz z tego trofeum cieszył się ponad 14 lat temu.
Nudna pierwsza połowa zwieńczona golem
Początek spotkania był bardzo spokojny. Obie drużyny "badały" swoje możliwości, jednak nie przekładało się to przez długi czas na ciekawe sytuacje. Groźniejsza była Arka. W 14. minucie gry bramce Filipa Bednarka zagroził Karol Czubak, jednak strzał zawodnika z Gdyni w ofiarny sposób został zatrzymany przez golkipera Kolejorza.
Poznaniacy nieco przyspieszyli w 21. minucie. Z prawej strony boiska w pole karne zagrywał Joel Pereira, jednak podanie Portugalczyka zostało wybitne przez jednego z defensorów gospodarzy. Lech miał spory problem, by realnie zagrozić bramce strzeżonej przez Pawła Lenarcika. Przez długi czas lechici nie potrafili oddać celnego strzału, natomiast gdynianie robili "swoje". Jeśli John van den Brom mówił, że Kolejorz wyjdzie zdeterminowany na to czwartkowe spotkanie, to po prostu tego nie było widać. Lech ponownie nie miał pomysłu na stworzenie ciekawej sytuacji, a mecz po prostu był nudny i chaotyczny.
Po pół godziny gry w końcu Kolejorz się obudził. Kristoffer Velde, będąc w polu karnym, oddał pierwszy celny strzał w tym meczu. Chwilę później ponownie Lech zaatakował i ponownie został zatrzymany przez defensywę gdynian. W doliczonym czasie gry poznańscy fani mogli w końcu podnieść ręce do góry. Po bardzo ładnej, koronkowej akcji Velde-Hotić-Marchwiński, bramkę zdobył ten ostatni. Futbolówka jeszcze odbiła się od słupka i wleciała do siatki.
Wygrana Lecha Poznań najmniejszym nakładem sił
Druga połowa nie rozpoczęła się dobrze dla Kolejorza. Lech nie potrafił wczuć się w mecz i miał problem z kreowaniem sytuacji. To Arka prowadziła grę, chociaż czasem wyglądało to nieudolnie. Piłkarze nie zamierzali rozpieszczać swoich fanów, a bramkarze jednej i drugiej drużyny nie mieli zbyt wiele do pracy. Bednarek raz mógł odprowadzić piłkę wzrokiem, a później wyłapać niezbyt groźny strzał.
Lecha po ponad godzinie gry było stać jedynie na strzał Ishaka, który sprawił nieco problemu Lenarcikowi. W 81. minucie Kolejorz cieszył się z drugiego trafienia. Autorem bramki został Antonio Milić. Sędzia Krzysztof Jakubik otrzymał jednak na słuchawkę sygnał z wozu VAR, że gol został uznany nieprawidłowo. Po analizie okazało się, że Mikael Ishak przy zagraniu pomógł sobie ręką, a awans Lecha do ćwierćfinału nie był jeszcze przesądzony.
Do końca jednak Lech trzymał Arkę na dystans i nie dopuścił gospodarzy, aby ci w końcówce "wcisnęli" bramkę. W 93. minucie spotkania było bardzo blisko gola, jednak Predenkiewicz pomylił się, strzelając wysoko ponad poprzeczką Bednarka.
Kolejorz zrobił kolejny krok w stronę Pucharu Polski. Rywala w ćwierćfinale pozna w piątek (8 grudnia) punktualnie o godzinie 12.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?