Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lenny Valentino rozkochali w sobie Poznań

Jacek Sobczyński
Lenny Valentino
Lenny Valentino Archiwum zespołu
Wystarczyło im 40 minut, by rozkochać w sobie polskich słuchaczy. Tyle bowiem trwa płyta "Uwaga, jedzie tramwaj" projektu Lenny Valentino, w opinii krytyków i fanów najlepszy polski krążek minionej dekady. W 10. rocznicę wydania albumu zespół ruszył w minitrasę koncertową, która zahaczyła także o Poznań.

Tutejsi fani zespołu Artura Rojka mogli czuć się szczególnie wyposzczeni, bowiem Lenny Valentino nie zagrali w stolicy Wielkopolski podczas swojej jedynej "regularnej" trasy jesienią 2001 roku. Ktoś mógłby powiedzieć, że zbyt wiele do zaprezentowania nie mają - jeden 40-minutowy krążek to trochę mało, jak na pełen koncert.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Lenny Valentino gwiazdą Koncertowej Jesieni

Okazało się, że muzycy przewidzieli te wątpliwości - na bis zagrali zarówno materiał z swojej ep-ki, oraz dwa covery: "Don't Answer Me" Alan Parsons Project i "Over The Ocean" formacji Low. A już w ogóle niespodzianką był support, który zagrał... po koncercie. W jego rolę wcielił się gitarzysta Lenny'ego, Maciej Cieślak, który zaprezentował poznaniakom utwory, nagrane pod szyldem Ścianka Solo. "Proszę Państwa, tak mi się dzisiaj dobrze gra, że nie mogłem się powstrzymać" - kokietował Cieślak.

Ale ważniejsza była część zasadnicza. Muzycy odegrali cały materiał z "Uwaga, jedzie tramwaj" w identycznej kolejności, jak na płycie. To tylko uwypukliło niesamowitą spójność krążka. Żaden dźwięk na koncercie nie zabrzmiał przypadkiem, za to część z nich dużo mocniej, niż na albumie. Ot, choćby hipnotyczny, post-rockowy finał tytułowego "Uwaga, jedzie tramwaj". Albo zaskakująco ekspresyjny głos Artura Rojka, śpiewającego bodaj najurokliwsze na płycie "Karuzele, skutery, rodeo".

Przez 10 lat od premiery płyty niepowtarzalny oniryczny sos, w którym Lenny Valentino unurzali swoje delikatne piosenki nie stracił nic z smaku. A przy okazji fascynująco obserwowało się jego kucharzy: przejętego Rojka, z olimpijskim spokojem wycinającego zwiewne pejzaże gitarzystę Macieja Cieślaka, jakby wycofanego Jacka Lachowicza na klawiszach...

Miarą dobrego krążka jest to, czy nie tylko po 10, ale i 20 czy 50 latach zawarte na nim utwory będą wciąż brzmieć efektownie. W przypadku "Uwaga, jedzie tramwaj" to pewne - ta płyta zawsze będzie wielka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski