Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorka sądzi się z miastem o opłaty w kamienicy

Agnieszka Świderska
Za części wspólne w kamienicach lokatorzy muszą płacić
Za części wspólne w kamienicach lokatorzy muszą płacić archiwum
Musisz je kupić, ale nie możesz ich sprzedać. Musisz za nie zapłacić, ale nie masz prawa do odszkodowania, gdy ci je odbiorą. Emma Szyndler, właścicielka mieszkania w kamienicy należącej do wspólnoty, na własnej skórze przekonała się o prawach rządzących udziałami w części wspólnej nieruchomości. Na ostatni z tych warunków nie ma najmniejszego zamiaru się zgodzić. - To nie jest prawo, tylko bezprawie - mówi Emma Szyndler.

Mieszkanie w kamienicy przy ulicy Grottgera 11, które kupiła w 1996 roku, należało wcześniej do miasta. To miasto przekształcając je z mieszkania komunalnego w odrębną własność, określiło wielkość przypisanego do niego udziału w części wspólnej - w działce, na której stoi kamienica, ścianach i elewacji, dachu, klatce schodowej itp.

CZYTAJ TEZ:
Wyremontowano dom, ale lokatorzy nadal nie płacą
Przestraszyli się remontu - myśleli, że ich dom został sprzedany
Lokatorzy kontra zarządca - bez porozumienia

Emma Szyndler kupując mieszkanie już od kolejnych właścicieli, musiała zapłacić również za udziały, które od początku wydały się jej podejrzenie duże - było tego aż 10 procent. Próbowała zainteresować tym MPGM, który zarządza kamienicą, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, aż do 2009 roku, kiedy to w jej kamienicy i sąsiedniej wyodrębniono kolejne lokale z zamiarem ich sprzedaży.

Wtedy wyszło na jaw, że nie można ich sprzedać, bo są zawieszone… w powietrzu. Brakowało dla nich części wspólnych, które łączyły je z resztą nieruchomości. Na to, żeby się podzielić, Emma Szyndler zgodziła się bez wahania. Podpisała się pod uchwałą wspólnoty.

- Nie miałam żadnego powodu, żeby utrudniać komuś kupno mieszkania - mówi właścicielka. - Tym bardziej, że nowi właściciele zapłacili za udziały, których potrzebowali.

Wspólnota po przeliczeniu na nowo wszystkich udziałów odjęła tym, którzy mieli ich za dużo, a dodała tym, którzy nie mieli ich wcale. Emmie Szyndler po wyrównaniu udziałów zostało tylko 3,5 procent. Co stało się z pozostałymi 6,5 procentami? Świeżo upieczeni właściciele wzięli po kawałku od każdego i każdemu zapłacili za jego część - osobno miastu i osobno prywatnym właścicielom.

Z udziałów Emmy Szyndler uszczknęli zaledwie odrobinę. Lwią część jej "procentów" miasto zatrzymało dla siebie. I to właśnie najbardziej ją zbulwersowało.

- Miasto już raz wzięło pieniądze za te udziały, kiedy sprzedawało moje mieszkanie - mówi Emma Szyndler. - Teraz znowu wzięło i zostało mu jeszcze wystarczająco dużo "procentów", by w przyszłości obdzielić nimi kolejne mieszkanie. Sprzedając je, również policzy sobie za udziały. Tymczasem mi nie zwróciło nawet złotówki.

Gdyby udziały były tylko wirtualne, nie byłoby żadnego problemu. Emma Szyndler za swoje 10 procent przez wszystkie lata musiała jednak płacić - im więcej udziałów, tym większy "udział" w rachunkach za utrzymanie części wspólnej, która do najtańszych nie należała. Do tego dochodził podatek od nieruchomości, który płaciła również od części wspólnej. Dlatego oddała miasto do sądu, żądając od niego odszkodowania. Miasto odmówiło: udziały zmniejszono za zgodą samej zainteresowanej i dostała za swoją część, którą sprzedano razem z mieszkaniem.

Co jednak z resztą? Najpierw Sąd Rejonowy Poznań Grunwald i Jeżyce, a później Sąd Okręgowy, zgodnie stwierdziły, że Emma Szyndler nie poniosła żadnej szkody - nie mogła sprzedać tylko samych udziałów, bo te można sprzedać wyłącznie w pakiecie, czyli razem z lokalem. A skoro nie mogła na nich zarobić, to nie mogła też stracić.

To, że na tych samych "niesprzedawalnych" udziałach zarabia miasto, mieści się, jak się okazuje, w granicach prawa. Dobrego czy złego? Prawnicy w sprawie Emmy Szyndler zastanawiają się nad złożeniem skargi do Trybunału Konstytucyjnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski