W sali fotele okryte folią a na scenie jeden z przyszłych bohaterów instruuje publiczność, jak ma lub powinna się zachować. Zachęca do totalnego luzu i ostrzega: nie będzie zmiłuj się.
I nie było. Głośna muzyka (na szczęście chętni dostali zatyczki), ostre stroboskopowe światła i niesłychanie energetyczna muzyka – przeboje które doskonale znamy, ale mocno spreparowane. A wszystko po to, aby wciągnąć publiczność w totalną zabawę. Z tym było gorzej, bo maltańska publika okazała się dość pasywna, przelękniona wodą, która artyści bezceremonialnie nas oblewali...
Natomiast show zostało przygotowane perfekcyjnie. Tancerze i piosenkarze przypominali doskonale działający mechanizm. Wszystko jest wyliczone do ułamka sekundy. Nikt nie ma chwili wolnej na złapanie oddechu. Szalony rytm muzyki wyznacza każdy ruch i gest. A te robią wrażenie, bo są idealnie zsynchronizowane. Żadnej improwizacji. Każdy musi trafić w punkt. Akcja sceniczna nie zwalnia nawet wtedy, kiedy część ekipy wyrusza w stronę publiczności. I z interakcja był – na moim przedstawieniu - problem.
Wyrosłem już z tego typu widowisk, ale przyznam, że warto było na chwilę oderwać się od rzeczywistości, nawet jeśli po raz drugi tego dnia woda mnie dopadła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?