Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Obrońcy skarbów" - tylko trochę inni żołnierze [RECENZJA FILMU]

Kamil Babacz
Choć "Obrońcy skarbów" mają znakomitą obsadę, to efekt jest taki sobie.
Choć "Obrońcy skarbów" mają znakomitą obsadę, to efekt jest taki sobie. Materiały dystrybutora
To dlaczego właściwie warto było umierać za dzieła sztuki? W prostej, wojennej opowiastce George’owi Clooneyowi nie udaje się odpowiedzieć na to kluczowe dla jego filmu pytanie.

Wydaje się, że pomysł na "Obrońców skarbów" to samograj. Grupa amerykańskich historyków, kustoszy muzeów i miłośników sztuki rusza bronić dzieł Michała Anioła, Picassa i Rembrandta przed rabującymi muzea nazistami. Gdy wojna dobiega końca, jednostka okrzyknięta Monuments Men szuka poukrywanych przez Niemców skarbów i zwraca je prawowitym właścicielom. Fabuły nie wyssano z palca, a oparto na wydarzeniach historycznych, a na dodatek Ocean’s Eleven z czasów drugiej wojny światowej tworzy naprawdę niepokonana ekipa – między innymi George Clooney, Matt Damon, Bill Murray i John Goodman. Można zakładać murowany hit i spodziewać się świeżego, nieco komediowego spojrzenia na II wojnę światową od innej strony niż zwykle – niespecjalnie znanej, a chyba nie ma wątpliwości, że ważnej. Ale „Obrońcy skarbów” to nie „Bękarty wojny”, lecz pełna nostalgii klasyczna opowieść o wojennych przygodach.

Nie żeby to była z samego założenia jakaś wielka wada. Fabuła, oparta raczej na luźnych wspomnieniach, niż skomplikowanych związkach przyczynowo-skutkowych, mogłaby być nawet przyjemnie odprężająca, gdyby Clooney miał pomysł, jak ją ciekawie opowiedzieć. Bez niego okazuje się po prostu nużąca. Reżyser nie ma żadnego usprawiedliwienia, dlaczego bohaterowie przeskakują z jednego miejsca w drugie i dlaczego cała wielka misja wydaje się tylko sielankową przejażdżką po Francji, nawet gdy część bohaterów przypłaca ją życiem. Nie udziela też odpowiedzi, dlaczego warto ginąć za dzieła sztuki – uznaje za pewnik, że warto i ku pokrzepieniu serc rzuca kilkoma patriotycznymi, pełnymi hollywoodzkiego patosu hasłami.

W jego staroświeckiej opowieści nie ma miejsca na rozterki, jest za to niepodważalny honor i wiara w misję. Znajdzie się grono odbiorców, którym takie podejście może się spodobać, tym bardziej że to głównie opowieść o męskiej przyjaźni, ale efekt dramaturgiczny jest w efekcie co najwyżej średnio zajmujący. Z warstwą komediową, która też nie rzuca na kolana i Clooneyem, Damonem, Murrayem, Dujardinem i Goodmanem nie wychodzącym nawet o odrobinę poza swoje najbardziej typowe role, "Obrońcy skarbów" okazują się nieco propagandowym, banalnym zbiorem wojennych obrazków, o którym można zapomnieć już po kilku dniach. Co nie znaczy znowu, że oglądając go cierpi się jakieś straszne katusze.

5/10

Obrońcy skarbów
USA, 2014
reż. George Clooney
wyst. George Clooney, Matt Damon, Bill Murray, Cate Blanchett

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski