Od wielu lat zmagała się z mukowiscydozą, nieuleczalną chorobą, która wyniszcza płuca. Wykryto ją, gdy Paulina miała siedem lat. To dość późno. Dziewczyna w dzieciństwie często miała problemy z drogami oddechowymi. Dla jej bliskich diagnoza była szokiem, bo brzmiała jak wyrok, ale całą rodziną wspólnie stawili temu czoło. Po wykryciu choroby Paulina jeździła do sanatorium w Rabce, była pod stałą opieką lekarzy, przyjmowała leki, ale funkcjonowała prawie jak jej rówieśnicy.
Z całą mocą śmiertelny wróg uderzył dzień po osiemnastych urodzinach dziewczyny. Paulina stopniowo traciła siły, miała problemy z oddychaniem, coraz częściej musiała być podłączona do aparatu tlenowego, więcej czasu spędzała w szpitalu niż domu. Ze względu na ryzyko infekcji musiała tam przebywać w izolatce, gdzie dosłownie była odizolowana od świata. Miała chwile załamania, ale były to tylko chwile.
Dzielnie walczyła z chorobą, nie poddawała się, a siłę do walki czerpała przede wszystkim od rodziców i wiary. W walce z mukowiscydozą kibicował jej i wspierał cały rodzinny Wągrowiec. Koleżanki i koledzy organizowali koncerty, szczypiornista reprezentacji Polski Artur Siódmiak wystawił na licytację swoją koszulkę, w sklepach stały puszki, a wszystkie dochody z tych akcji przekazywane były na konto Pauliny. Choć i tak była to kropla w morzu.
- Nie sposób wyrazić słowami żalu, jaki jest w moim sercu po odejściu Pauliny -mówi Jarosław Berendt, dyrektor ZSP nr 1 w Wągrowcu, szkoły, która bardzo mocno angażowała się w pomoc i ratowanie Pauliny i zaraz dodaje: - Była częścią naszej społeczności. Od dawna łączyła mnie z nią szczególna więź emocjonalna, a to ze względu na pomoc naszej szkoły w jej nieustannej walce o życie... Nie zapomnimy jej, na zawsze pozostanie w naszych sercach i umysłach. Dla mnie osobiście Paulina pozostanie na zawsze przykładem wewnętrznej siły, którą powinien posiadać każdy człowiek, bez względu na wszystko...
By dalej żyć i normalnie oddychać, Paulina potrzebowała przeszczepu płuc, a ten kosztuje aż 600 tys. złotych. Bez nowego organu lekarze dawali dziewczynie tylko kilka miesięcy życia, najwyżej dwa lata... Rodzina bardzo długo starała się o pomoc w sfinansowaniu operacji przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wreszcie się udało. Narodowy Fundusz Zdrowia wyraził zgodę na sfinansowanie przelotu i skomplikowanej operacji. Paulina została zakwalifikowana do przeszczepu. Miała przyjmować odżywki i witaminy, wykonywać ćwiczenia oddechowe i przytyć. Rozpoczął się nerwowy okres dla całej rodziny, pozostawało bowiem jeszcze wciągnięcie na listę oczekujących i czekanie na dawcę…
Paulina miała marzenia. Marzyła, że po udanym przeszczepie ukończy szkołę kosmetyczną, otworzy własny gabinet kosmetyczny, założy rodzinę. Parę miesięcy temu spełniło się jedno z jej kolejnych marzeń - dzięki fundacji Mam Marzenie młoda wągrowczanka pojechała na koncert swej ulubionej wokalistki, Dody, a nawet spotkała się z nią. Była wtedy szczęśliwa. Wszyscy wierzyli, że dzielnej dziewczynie się uda. Nikt, ani sama Paulina, ani jej najbliżsi, nie dopuszczali możliwości, że zabraknie czasu.
- Tyle lat już się męczę, ale nadal żyję, widocznie jest mi pisane żyć - mówiła z nadzieją. Niestety, tego tak cennego dla niej czasu zabrakło. W poniedziałek wieczorem była już bardzo słaba, we wtorek o ósmej rano umarła na rękach swej ukochanej mamy…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?