Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Peja z Glacą, Luxtorpeda z Hansem, Hope z Liroyem. W Poznaniu rap pokochał rocka [GALERIA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Symboliczny finał Przystanku Woodstock: na jednej scenie raper Peja  z członkami rockowej grupy My Riot oraz  Zbigniewem Krzywańskim z Republiki Orionem z Behemotha   i Jurkiem Owsiakiem
Symboliczny finał Przystanku Woodstock: na jednej scenie raper Peja z członkami rockowej grupy My Riot oraz Zbigniewem Krzywańskim z Republiki Orionem z Behemotha i Jurkiem Owsiakiem Piotr Maczkowski
Luxtorpeda z raperem Hansem w składzie szósty tydzień z rzędu królują w Trójce. Przed koncertem Faith No More w Poznaniu Muchy zapraszają na scenę Peję. Ten sam raper pojawia się w sobotę na Przystanku Woodstock jako gość Glacy z My Riot - kilka godzin po wspólnym występie grupy Hope z Liroyem. Poznaniacy jednoczą światy polskiego rapu i rocka?

Wspólne projekty znanych raperów i zespołów rockowych mają na świecie długą tradycję. Już w latach 80. Aerosmith wraz z Run DMC rozbijali w teledysku symboliczny mur, na którego gruzach w kolejnej dekadzie skakali wspólnie Biohazard z Onyx, Pearl Jam z Cypress Hill i wielu innych. Na tej fali incydentalnych projektów wypłynął rockowy zespół legendy rapu Ice’a-T Body Count, a zjednoczenie jeszcze pełniejsze osiągnęli Jay-Z z Linkin Park, pokazując w 2004 roku wspólną płytą "Collision Course", że ich sztandarowe utwory można bezkolizyjnie skleić tak w studiu, jak i na scenie.

W Polsce połączenie sił czołowych rockmanów z raperami długo były ciekawostką, uznawaną często przez oba środowiska fanów za mezalianse. Już jednak na przełomowej dla rozkwitu popularności polskiego rapu płycie Liroya "Alboom" z 1995 roku gitarowy czad był obecny, za sprawą riffów Grzegorza Skawińskiego i Litzy - późniejszego założyciela Luxtorpedy. Peja był wówczas śmiertelnym wrogiem Liroy’a, ale kilka lat później sam przyjął zaproszenie Glacy ze Sweet Noise (dziś My Riot). Ich wspólny utwór "Jeden taki dzień" to pierwszy polski rap-rockowy hit, a obaj wykonawcy jeszcze kilka razy spotykali się na scenie i studiu. A teraz także na Woodstocku - festiwalu dotąd zamkniętym dla raperów.

- Było to dla mnie olbrzymie wyzwanie. Nieprawdopodobne ilości ludzi, monstrualna scena i nie gasnąca wątpliwość co do tego, jak zostanę przyjęty. Myślę, że na Przystanku Woodstock jest miejsce na rap, po warunkiem, że będzie go chciała publika. Z tego, co widziałem, reagowała bardzo entuzjastycznie - komentuje Peja.

Współpraca Pei i Glacy długo była wyjątkiem od reguły separacji obu światów, która jednak nie mogła trwać wiecznie. Wystarczyło, że po gitarowej stronie mocy wyrosło pokolenie dziedzicznie nieobciążone awersją do raperów, a wręcz traktujące ich jak bożyszcza. Tak doszło do współpracy lidera Slums Attack z Muchami: członkowie poznańskiej nadziei indie-rocka po prostu byli wielkimi fanami pioniera poznańskiego rapu. Podobnie było z inną poznańską formacją Hope - tylko obiekt podziwu inny…

- W 1995 roku Liroy zmiażdżył nas swoją płytą. Stwierdziliśmy, że gdy tylko utworzymy zespół to go zaprosimy - mówili członkowie Hope zaraz po występie na Przystanku Woodstock. Zresztą nawet bez udziału Liroy’a słychać u nich silny pierwiastek hip-hopowy - głównym źródłem ich dźwiękowej adrenaliny są gitary, ale skandowane zwrotki i refreny każą widzieć w Hope rodzimą odpowiedź na rap-core’ową stylistykę Biohazard czy Limp Bizkit.

Ostateczny dowód na możliwość porozumienia rapu i rocka to Luxtorpeda: zespół, który po nieco ponad roku istnienia jest już gwiazdą większości polskich festiwalu, z Woodstockiem włącznie. Pierwotnie w składzie nie było rapera - zadecydował przypadek i obiecujący pierwszy efekt współpracy Hansa z 52 Dębiec z gitarową drużyną Litzy. Był nim zresztą utwór symboliczny - "Za wolność" poświęcony powstańcom wielkopolskim. Od tego momentu Luxtorpeda bez rapera nie miała już racji bytu, czego ukoronowaniem jest wokalny dialog krzykacza Litzy i rapera Hansa w okupującej szósty tydzień pierwsze miejsce listy Trójki piosence "Wilki dwa".

- Hip-hop porusza się po różnych peryferiach życia, o których trudno mówić w Luxtorpedzie. Tutaj poruszamy głównie tematy relacji międzyludzkich, rodzinnych, tego co najbliżej człowieka. Rap często bywa nieczytelny dla osób spoza środowiska - może dlatego udało mi się wpasować w Luxtorpedę że starałem się pisać teksty bardziej uniwersalne, dla każdego - mówi Hans o istocie łączenia obu światów. - Hip-hop jest gatunkiem bardzo eklektycznym, a ja na dużej scenie Przystanku Woodstock czułem się rewelacyjnie - dodaje Peja.

Współpraca ma swoje dalekosiężne konsekwencje. Dla raperów otwiera się rynek dużych koncertów i festiwali, na których widywano ich dotąd niechętnie ze względu na ekscesy, z których znani byli ich wielbiciele - bez My Riot Peja długo nie miałby szansy zobaczyć ze sceny magii Woodstocku. Z kolei zespoły rockowe dostają zastrzyk inspiracji, jak trafić do najmłodszego audytorium, uważającego za głosy swojego pokolenia głównie chłopaków w czapkach z daszkami, co widać nawet po aktualnych wynikach "Głosowego" plebiscytu na Wielkopolski Przebój Wszech czasów.

Na ile trwałe i inspirujące okażą się związki raperów z rockmanami? Na razie obie strony mają z nich wyłącznie korzyści, więc optymizm jest uzasadniony, a ostatnie drzwi wyważone wspólnymi występami raperów z rockmanami z błogosławieństwem Jurka Owsiaka. Skądinąd słuchaczem rapu niebędącego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski