Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar na Wildzie: To było zabójstwo przez podpalenie?

Łukasz Cieśla
Pożar na Wildzie: Zabójstwo przez podpalenie?
Pożar na Wildzie: Zabójstwo przez podpalenie? Łukasz Gdak
Pożar w kamienicy na poznańskiej Wildzie i jedna ofiara śmiertelna mogły być wynikiem zabójstwa. Policja zatrzymała konkubenta tragicznie zmarłej kobiety. Trafił do aresztu. Czy zostanie oskarżony o zabójstwo?

Pożar wybuchł w lipcu w kamienicy przy ul. Umińskiego w Poznaniu. Paliło się jedno z mieszkań. Znaleziono w nim zwęglone zwłoki 62-letniej Marii. Przed drzwiami stał jej konkubent. Wyglądał na załamanego, prosił strażaków o ratowanie swojej bliskiej znajomej. Twierdził, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Konkubent w areszcie

Jednak dość szybko okazało się, że pożar mógł być efektem celowego działania. Konkubent Marii, 67-letni Andrzej P., trafił już do aresztu. Na razie ciążą na nim zarzuty nieudzielenia pomocy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci swojej znajomej. Ale niewykluczone, że kwalifikacja prawna się zmieni na znacznie poważniejszą. Andrzej P. może usłyszeć zarzut zabójstwa. Dlaczego?

Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji: - Początkowe informacje i sugestie, które trafiły do funkcjonariuszy, wskazywały na nieszczęśliwy wypadek. Jednak z czasem policjanci zaczęli poznawać kolejne szczegóły. Wskazują one, że mogło dojść nawet do zabójstwa. Nasi policjanci są zdeterminowani, aby wyjaśnić przyczyny tego pożaru oraz zebrać dowody wskazujące na zabójstwo.

Do pożaru przy ulicy Umińskiego doszło 28 lipca. Straż pożarna i policja otrzymały zgłoszenie około godziny 10 rano. Gdy służby dojechały na miejsce, przed zniszczonym mieszkaniem stał 67-letni Andrzej P. Prosił, by ratować jego konkubinę. Jednak 62-latce nie można było pomóc. Jej zwęglone zwłoki znaleziono na spalonym tapczanie.

Dziwne wersje zdarzenia

Jak mówią nam śledczy, Andrzej P. przedstawił różne, ich zdaniem niewiarygodne, wersje zdarzenia. Twierdził na#przykład, że w nocy się obudził i zobaczył płonący... fotel. Pobiegł do kuchni po wodę, zaczął gasić płomienie, ale mu się nie udało. Ogień miał się szybko rozprzestrzeniać i w ciągu kilku minut zająć stojący obok tapczan oraz cały pokój. Zastanawiające jest to, że 62-letnia Maria miałaby nie obudzić się i w żaden sposób nie zareagować na rzekomo szalejące płomienie.

Andrzej P. twierdził również, że wcześniej wspólnie z konkubiną pił wódkę. Nie więcej niż półlitrową butelkę. W nocy mieli się przebudzić, zapalić po papierosie, wypić jeszcze trochę wódki. Poszli spać, a niebawem zaczął płonąć fotel jego konkubiny. Według wersji Andrzeja P., tylko jego obudziły płomienie.

W oparciu o różne twierdzenia Andrzeja P. przeprowadzono eksperyment procesowy. Okazało się, że meble nie mogły płonąć tak szybko, jak wynikało to z jego opowieści.

- On często zmieniał wersje i szczegóły. Kluczył, ale przy tym próbował wywołać wrażenie, że jest ofiarą niesłusznych podejrzeń - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.

Zobacz też: Pożar na ul. Umińskiego. Nie żyje jedna osoba
Poznańska policja i prokuratura czekają teraz na opinię biegłego z dziedziny pożarnictwa. Z jego wstępnych ustaleń wynika, że źródło ognia znajdowało się nie na fotelu, ale na tapczanie. Czy to oznacza, że Andrzej P. podpalił mebel oraz swoją konkubinę? Jaki miałby motyw? Andrzej P. nie przyznaje się do winy i odrzuca wszelki podejrzenia pod swoim adresem.

Śledczych wciąż nurtuje pytanie, co takiego wydarzyło się w mieszkaniu, że 62-letnia Maria nie uciekała. Odpowiedzi nie dostarczyła sekcja zwłok. Były w tak złym stanie, że medycy sądowi nie wskazali dokładnych okoliczności śmierci.

Skazany za podpalenie

Podejrzenia śledczych wobec Andrzeja P. uzasadnione są nie tylko jego mało wiarygodnymi wyjaśnieniami. Mężczyzna był już w przeszłości karany za skrzywdzenie swojej konkubiny.

W 2009 roku oblał Marię substancją łatwopalną, podpalił głowę i włosy, zrobił z niej „żywą pochodnię”. Potem zaczął ją gasić. Został wtedy oskarżony o uszkodzenie jej ciała i narażenie na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Początkowo nie przyznawał się do winy, zapewniał o miłości do Marii, ale potem potwierdził, że ją podpalił.

Za tamto przestępstwo trafił do więzienia na 10 miesięcy. Konkubina nie zerwała z nim kontaktu. Gdy Andrzej P. odzyskał wolność, zamieszkała z nim. Podobno mu przebaczyła, ale inna wersja mówi, że kobieta miała trudności mieszkaniowe, dlatego wróciła do znajomego.

Pożar na ul. Umińskiego. Nie żyje jedna osoba

Pożar na ul. Umińskiego. Nie żyje jedna osoba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski