W miejskich żłobkach było i nadal jest za mało miejsc, by mogły one przyjąć wszystkich chętnych. Rodzice i właściciele niepublicznych placówek długo przekonywali władze Poznania, że ten problem można rozwiązać, dofinansowując pobyt dzieci w prywatnych żłobkach. Przełom nastąpił w lipcu 2012 r., kiedy to miasto zdecydowało się na dotację 300 miejsc (do każdego po 400 zł miesięcznie).
W tym roku sytuacja diametralnie uległa zmianie. Na dofinansowanie pobytu maluchów w prywatnych żłobkach zarezerwowano 15 mln zł. Samorząd miesięcznie dopłaca po 700 zł do każdego miejsca. Dzięki temu rodzice za pobyt dziecka płacą podobnie, jak w miejskich placówkach. Ale miasto postawiło warunek.
– Liczy się nie tylko zamieszkanie w Poznaniu, ale także tutaj trzeba płacić podatki – mówi Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych. I dodaje, że urząd ogłosił konkurs, w którym mogły wziąć udział zarejestrowane placówki niepubliczne: – Podpisaliśmy umowy prawie z 60 żłobkami prywatnymi na dofinansowanie 1712 miejsc kwotą 14,8 mln zł.
Niektórzy sądzili, że teraz więcej rodziców zechce skorzystać z tej formy opieki, jeśli opłata za pobyt dziecka nie będzie wygórowana. – Tymczasem po rozliczeniu pierwszego kwartału okazało się, że 719 miejsc nie zostało obsadzonych – wskazuje M. Pietrusik-Adamska.
Dlaczego? Być może z uwagi na okres zwiększonych zachorowań na grypę rodzice woleli nie posyłać dziecka do żłobka.
– Zimą więcej maluchów choruje – uważa Urszula Mańkowska, radna PO. – Z tego między innymi powodu mojego syna Franka posłałam do żłobka dopiero w maju. Poza tym był wtedy o kilka miesięcy starszy, a to w przypadku malucha ma olbrzymie znaczenie.
Radna Mańkowska zastanawia się, czy ta sytuacja nie była wynikiem braku dobrze przeprowadzonej kampanii informacyjnej. – Myślę, że nie wszyscy rodzice wiedzą, że jeśli chodzi o opłatę za pobyt malucha nie ma właściwie różnicy między żłobkiem publicznym a prywatnym – mówi U. Mańkowska.
To nie zmienia faktu, że przez te ostatnie trzy miesiące budżet miasta „zaoszczędził” na dofinansowaniu miejsc w niepublicznych żłobkach około 1,5 mln zł. Może te pieniądze wykorzystać np. na inne działania prorodzinne.
– Wstrzymałabym się z takimi działaniami jeszcze przez pół roku – twierdzi radna Mańkowska. I powołuje się na rozmowę z Katarzyną Hordziejewicz, dyrektor filii Uniwersytetu Maluszka na Naramowicach. – Pani Kasia powiedziała, że ma podpisaną umowę z miastem na 60 miejsc z dofinansowaniem. W pierwszym kwartale skorzystało z nich 40 dzieci, ale już na wrzesień rodzice zgłosili 70 maluchów, które spełniają kryteria.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?