Poznań: Załóż stowarzyszenie, będziesz miał drogę!

Nie ma na twojej ulicy kanalizacji, a samochody łamią resory na dziurawej drodze? Możesz poczekać, aż miasto zbuduje sieć i położy nawierzchnie. Ile? Długie lata.

CZYTAJ TEŻ:
Mieszkańcy ul. Staszowskiej poczekają na kanalizację
Mieszkańcy nie chcą marketu i protestują
Wzywają do podłączenia się do kanalizacji

Nie wszyscy mieszkańcy mają tyle cierpliwości, niektórzy wolą swoim osiedlowym problemem zająć się sami. Kiedyś nazywano to społecznymi komitetami budowy, teraz są to stowarzyszenia. Cel mają ten sam: zbudować drogę, oświetlenie czy wodociąg w ulicy. Do każdej takiej społecznej inwestycji miasto dokłada 75 procent jej kosztów.

- Nie było sensu czekać - przekonuje Ilona Urbańska, przedstawiciel Stowarzyszenia z ulicy Granatowej na Umultowie. - Podobnie myślało więcej sąsiadów z naszej ulicy. A że wystarczą trzy osoby, by założyć stowarzyszenie, to zarejestrowaliśmy się bardzo szybko. Nieco trudniej było przekonać wszystkich mieszkańców ulicy do współfinansowania tego projektu, nad niektórymi musieliśmy "popracować" nieco dłużej, ale się udało. Potem mogliśmy już starać się o pozwolenie na budowę - dodaje.

Dzisiaj, po trzech latach, zakończono już budowę sieci kanalizacyjnej (o długości ponad 500 metrów), wieczorami świeci dziesięć latarni ulicznych, zaś fachowcy układają nawierzchnię ulicy. Miasto przeznaczyło inwestycje w ulicy Grantowej ponad 800 tys. złotych, podczas gdy mieszkańcy zebrali około 250 tys. złotych.

Stowarzyszenie z ulicy Granatowej jest jednym z kilkudziesięciu działających w Poznaniu.
- W ubiegłym roku komisja działająca w wydziale rozpatrzyła 46 wspólnych projektów inwestycyjnych - mówi Zbigniew Szelągowicz z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta. - 38 z nich otrzymało pozytywną rekomendację. Mieliśmy do dyspozycji 4 miliony złotych, cała kwota została przekazana stowarzyszeniom.

W tym roku na ten cel miasto przeznaczyło nieco więcej pieniędzy - 5,5 miliona złotych. Wnioski o dofinansowanie złożyły 34 stowarzyszenia, 29 otrzyma z miasta pieniądze.
- Nie jest tak, że odrzucamy jakiś projekt, bo uważamy, że jest mało istotny. Po prostu zdarzają się przypadki braków w dokumentacji. Te stowarzyszenia dostaną szansę w kolejnym roku - mówi Z. Szelągowicz.