W ubiegłym roku informowaliśmy o sytuacji psów żyjących na romskim koczowisku przy ul. Lechickiej. Mieszkańcy Winograd alarmowali o znęcaniu się nad psami. Jeden z nich opisywał sytuację, w której szczeniak został złapany za łapę, a następnie ciśnięty o ziemię.
Czytaj więcej: Chwycił szczeniaka i cisnął nim o ziemię. Gdzie była policja i straż?
Po tej informacji interwencję na koczowisku przeprowadzili inspektorzy z Fundacji Mondo Cane, weterynarz oraz straż miejska.
Poznań: Psy zabrane z koczowiska Romów przy Lechickiej. "Znęcano się nad nimi"
Choć według osób, które w marcu 2017 r. przybyły na koczowisko, czworonogi były skrajnie zaniedbane, to po wszczęciu postępowania przez Prokuraturę Rejonową Poznań Stare Miasto, zostało ono szybko umorzone. Jak się okazało, prokurator prowadzący postępowanie nie przesłuchał istotnych świadków, dlatego adwokat Mateusz Łątkowski, pełnomocnik fundacji, złożył zażalenie.
Na koczowisku nie znęcano się nad psami? Prokuratura umarza
W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto, postanowił, że sprawa ma zostać zbadana jeszcze raz przez prokuraturę. W postanowieniu sądu czytamy: „[...] organy ścigania nie odniosły się do warunków, w jakich przetrzymywane były zwierzęta. Wystarczy nadmienić, że z zeznań […], dokumentacji interwencji z dnia 11 marca 2017 roku, wynikało, że psy przebywały w warunkach im zagrażającym. Wystarczy wspomnieć, że ich legowiska były mokre, pokryte odchodami, krwią, zapleśniałym kałem. Zwierzęta nie miały dostępu do wody. Agresywny samiec był przywiązany do budy łańcuchem okręconym wokół szyi bez obroży. Pozostałe psy bądź biegały luzem, bądź zamknięte były w nieprzystosowanych ku temu pomieszczeniach. Nie przeprowadzono dowodów, które mogłyby to podważyć”.
Sędzia Agata Trzcińska wskazuje także, że konieczne jest nie tylko ustalenie stanu zdrowia psów (pracownik poznańskiego schroniska dla zwierząt, w przeciwieństwie do weterynarza, który brał udział w interwencji, zeznał, że czworonogi były w dobrej kondycji), ale także warunki przetrzymywania. Dodaje też, za znęcanie się nad zwierzęciem należy uznać nie tylko bicie, czy głodzenie zwierząt, ale także niezapewnienie im właściwych warunków do życia.
- Jestem rad, że sąd w całości uznał za słuszne stanowisko zaprezentowane przeze mnie w zażaleniu. Prokuratura nie przeprowadziła w należyty sposób postępowania, a przez to wydała wadliwe postanowienie, na co wraz z przedstawicielami fundacji nie mogłem się zgodzić - komentuje adwokat Mateusz Łątkowski.
Zobacz też:
Policyjna wizja lokalna na Starołęce, gdzie zabito szczeniaki - zobacz wideo:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?