Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PREMIERA: "Bękarty wojny" Quentina Tarantino od dziś w kinach

Jacek Sobczyński
Choć „Bękarty wojny” to kino wojenne, to drogi bohaterów splotą się w małym francuskim kinie
Choć „Bękarty wojny” to kino wojenne, to drogi bohaterów splotą się w małym francuskim kinie FOT. uip
Pewnego razu w okupowanej przez Niemców Francji... tymi słowami zaczyna się dwuipółgodzinna projekcja najnowszego obrazu Quentina Tarantino "Bękarty wojny".

I już na starcie wiadomo, o co chodzi. Powyższe zdanie zaprasza widza do udziału w opowieści, która niekoniecznie musi mocno trzymać się realnych faktów. Zresztą trudno wyobrazić sobie inną sytuację w przypadku Quentina Tarantino - mistrza żonglerki konwencją. To nie jest kolejny film, wiernie trzymający się faktów II wojny światowej, a raczej spaghetti western, którego akcja rozgrywa się właśnie na terenie zajętej przez okupanta Francji.

Tytułowe "Bękarty wojny" to grupa amerykańskich partyzantów żydowskiego pochodzenia, hasających po francuskich lasach i polujących na skalpy nazistów. Dowódcą oddziału jest Aldo Raine (Brad Pitt), charyzmatyczny porucznik z misją wybicia wroga w pień. Bękarty dołączają do niemieckiej aktorki Bridget von Hammersmark (Diane Kruger), pracującej w konspiracji nad planem obalenia wodzów III Rzeszy. Ważną postacią w historii jest także Shosana Dreyfus (Melanie Laurent), która na początku wojny cudem ocalała z masakry, jaką jej rodzinie wyrządzili naziści. Kobieta zbiegła do Paryża, gdzie pod fikcyjnym nazwiskiem założyła własne kino. I kiedy losy pozostałych bohaterów splotą się właśnie pod jej budynkiem, ona również zechce włączyć się do walki i dokonać odwetu za śmierć własnej rodziny.

Ci, którzy na bieżąco śledzą newsy dochodzące z Fabryki Snów, doskonale znają historię "Bękartów wojny". Po raz pierwszy o pomyśle osadzenia spaghetti westernu w realiach II wojny Tarantino przebąkiwał jeszcze pod koniec ubiegłej dekady. Zawsze jednak projekt odkładano na bok - najpierw na korzyść obu części "Kill Billa", później zaś pierwszeństwo miał nakręcony wespół z Robertem Rodriguezem "Grindhouse". Z czasem niezrealizowany film wojenny obrósł w szereg legend, stając się do tego obiektem żartów. Sytuacja analogiczna do ostatniego albumu Guns N’Roses "Chinese Democracy" (dla przypomnienia: informacje o pojawieniu się tej płyty krążyły w mediach od ponad 15 lat), jednak tak jak Axl Rose i spółka wydali mityczny krążek pod koniec ubiegłego roku, tak również Tarantino pokazał język niedowiarkom, kręcąc "Bękarty wojny" w zaledwie 14 tygodni, tak aby z premierą zdążyć na tegoroczny festiwal w Cannes.

Czego można spodziewać się po nowej produkcji Quentina Tarantino? W zasadzie wszystkiego i niczego, ponieważ ci, którzy znają i lubią jego twórczość, doskonale zdają sobie sprawę z nieprzewidywalności artysty równoważonej... przewidywalnym upodobaniem do czerpania z wielu gatunków i świadomego operowania pozornie wytartymi kliszami. A mówiąc prościej: szykujmy się na ekscentryczny i krwiste jak sen rzeźnika połączenie filmu wojennego z kinem stricte przygodowym. "Bękarty wojny" oburzą wielu, zaszokują prawie wszystkich, ale chyba za to właśnie najbardziej lubimy Quentina Tarantino. On naprawdę nie jest w stanie nakręcić filmu, obok którego będzie można przejść obojętnie.

"Bękarty wojny"
USA, wojenny, 2009
reż. Quentin Tarantino, wyst. Brad Pitt, Till Schweiger, Eli Roth, Diane Kruger

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski