Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent uzgodnił umowę z GOAP-em

Bogna Kisiel
W piątek prawdopodobnie zostanie podpisana umowa między miastem a GOAP-em. To oznacza, że śmieci do spalarni będą jeździć już całkiem legalnie. To efekt negocjacji prezydenta Jacka Jaśkowiaka.

Wiele wskazuje na to, że udało się osiągnąć kompromis między Poznaniem, a gminami w sprawie wywozu śmieci do spalarni. Prezydent Jacek Jaśkowiak spotkał się w środę z wójtami i burmistrzami gmin, które wspólnie z miastem stworzyły GOAP.

– Uzgodniliśmy treść umowy i aneksu – mówi prezydent Jaśkowiak. – Sądzę, że w piątek zostanie podpisana i uda się uzupełnić skład zarządu związku.

Zobacz też: Poznań: Przepychanki w GOAP-ie, a kto zabierze śmieci?

Na piątek zaplanowano zgromadzenie związku. Do tego czasu władze gmin nie chcą komentować uzgodnień z prezydentem Poznania. – Kompromis to za dużo powiedziane – uważa jeden z samorządowców.

Z kolei Ewa Jedlikowska, zastępca wójta gminy Czerwonak mówi: – Jesteśmy w trakcie rozmów. Widzę, światełko w tunelu. Myślę, że się dogadamy i związek będzie dobrze działał.

Problemy, które wymagają natychmiastowego rozwiązania, są dwa. Pierwszy to brak szczegółowego porozumienia między miastem a związkiem, które określałoby zasady dostarczania śmieci do spalarni w okresie jej rozruchu oraz przekazywania pieniędzy za ich spalenie z GOAP-u do Poznania. Jest to o tyle pilne, że choć umowy nie ma (Jest jedynie ramowa, ale na jej podstawie GOAP np. nie może przekazać miastu pieniędzy), to śmieci w spalarni są gromadzone od 31 marca i czekają na spalenie.
Na porozumienie przygotowane przez GOAP zgodziły się gminy. Jednak prezydent nie chciał go podpisać w takim kształcie. Przygotował do niego aneks i w środę zaprosił gminy na spotkanie. W efekcie tych negocjacji ustalono, że do porozumienia należy wprowadzić takie same terminy np. uwag zgłaszanych do raportu miesięcznego, jakie są określone w umowie miasta z SITĄ, która prowadzi spalarnię. Ponadto, że związek zapłaci miastu wynagrodzenie w wysokości równej kwocie, którą Poznań będzie musiał przekazać firmie SITA za spalone odpady.

Prezydent zgodził się natomiast pozostawić punkt, który przewiduje, że do końca czerwca powstanie umowa, określająca precyzyjnie zasady współpracy miasta i GOAP-u po rozruchu spalarni, czyli po 7 listopada. Na tym zapisie zależało gminom.

Zobacz też: Prezydent sprząta GOAP po poprzednikach
– Chcemy mieć gwarancję, że cena za tonę śmieci po rozruchu spalarni nie będzie wyższa od obecnej – tłumaczył podczas ostatniego zgromadzenia Marian Szkudlarek, burmistrz Swarzędza.
Drugim problemem, z którym muszą zmierzyć się miasto i gminy, jest zarząd związku. Po rezygnacji E. Jedlikowskiej nie może on działać. Udzielanie przez zgromadzenie pełnomocnictw członkom związku, by podpisali umowę z miastem, czy mogli zapłacić faktury jest rozwiązaniem tymczasowym. W ten sposób na dłuższą metę nie da się funkcjonować.

Tymczasem chętnych do pracy w zarządzie brakuje. Nie jest tajemnicą, że iskrzy między niektórymi przedstawicielami Poznania a gminami czy między Arkadiuszem Stasicą, zastępcą prezydenta i przewodniczącym zarządu związku a Bartoszem Wielińskim, dyrektorem biura GOAP.

– Staram się zabezpieczyć interes miasta – tłumaczy A. Stasica. – Nie mogę zgodzić się na dyktat gmin. Dlatego poprosiłem prezydenta o negocjacje.

Czy uda się wybrać trzeciego członka zarządu, okaże się w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski