Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pudelkowa biografia Nurejewa

Stefan Drajewski
Okładka książki o Nurejewie
Okładka książki o Nurejewie
Biografia sławnego rosyjskiego tancerza Rudolfa Nurejewa napisana przez Jana Stanisława Witkiewicza koncentruje się na życiu prywatnym, a nie na sztuce, którą uprawiał. Wymarzona książka dla czytelników plotkarskich portali.

Czego dowiemy się z książki Jana St. Witkiewicza o Rudolfie Nurejewie? Niewiele. Był wybitnym tancerzem, który wymknął się służbom KGB i poprosił o azyl we Francji, homoseksualistą, lubiącym anonimowy seks, kochającym bogactwo i przepych...

Gdyby to była piąta biografia artysty, nie widziałbym w tym nic zdrożnego w tabloidyzacji życia wielkiego artysty. Problem polega na tym, że wiedza w Polsce o tym – rzeczywiście wybitnym tancerzu – jest dość ograniczona. Znany jest z tego, że był jednym z nielicznych obywateli ZSSR, któremu w 1961 roku udało się zostać na Zachodzie i odnieść sukces zarówno artystyczny, jak i materialny. Zmarł na AIDS. Dokładnie tyle, ile możemy wyczytać z książki Witkiewicza, który częściej pisze o relacjach prywatnych z tancerkami, z którymi występował na scenie, niźli o tym, co i jak tańczyli, na czym polegała wyjątkowość np. duetu Nurejewa i Margot Fonteyn.

A przecież droga z Irkucka na baletowe szczyty była długa i zawiła. Urodził się w pociągu kolei transsyberyjskiej. Wbrew ojcu zainteresował się baletem. Był dzieckiem niepokornym i ten brak pokory był jego siłą do końca życia. Szybko zdobył uznanie w szkole, potem w Teatrze Kirowa w Leningradzie. Kiedy z tym zespołem znalazł się we Francji, natychmiast nawiązał kontakty z tamtejszymi twórcami. Nie chciał wracać do Rosji, bo czuł, że radziecki gorset baletowy go krępuje. Miał dość dyscypliny w sztuce tańca i w życiu prywatnym. Wybrał niczym nieskrępowaną wolność.

Witkiewicz napisał biografię, którą czyta się wartko. Dynamiczna narracja odpowiada życiu, jakie wiódł Nurejew. Zaczyna się i kończy sceną śmierci. Szkoda tylko, że biograf tyle trudu włożył w dociekania na temat życia prywatnego tancerza i jednocześnie z tak dużą nonszalancją obszedł się z tym, co ważne i istotne. Z książki nie dowiemy się, na czym polegała wielkość sztuki tanecznej Nurejewa, na czym polegała jego rewolucyjność? Konstatacja, że jako pierwszy sprawił, iż tancerz przestał być tylko podnośnikiem baleriny, to za mało. Jeszcze mniej uwagi autor biografii poświęca działalności choreograficznej Nurejewa. A szkoda, zważywszy, że nie była zbyt obfita.

Książka Jana St. Witkiewicza jest plotkarska. Jej największym grzechem jest powierzchowność sądów i brak dokumentacji (skromne kalendarium to za mało).

Jan St. Witkiewicz, „Rudolf Nurejew”
Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013, cena 35 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski