Do tego cały sejmik miał jechać we wtorek na koncert Jana A.P. Kaczmarka, ale przewodniczący Lech Dymarski okroił skład do 7-osobowej reprezentacji. Czy zagraniczne wojaże radnych za pieniądze podatników są uzasadnione?
Przed wakacyjną przerwą radni z komisji zdrowia polecieli do Brukseli samolotem na dwa dni. Mieli w planie bogaty program spotkań, który ostatecznie został znacznie okrojony i delegacja miała sporo wolnego czasu na zwiedzanie Brukseli. Po wakacjach do Niemiec pojechała komisja budżetowa. Niektórzy radni sejmiku uważają, że to zwykłe marnowanie publicznych pieniędzy.
- Rozumiem, że komisja ochrony środowiska czy rolnictwa jedzie do regionu partnerskiego, żeby poznać jakieś europejskie rozwiązania. Ale co ma z wyjazdu komisja budżetowa - nie kryje wątpliwości radny Waldemar Witkowski (LiD).
W składzie było sześciu radnych i kilku pracowników Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu. Co specjaliści od wydatków i rachunków robili w Wiesbaden?
- Byliśmy w Hesji, która jest naszym regionem partnerskim. Spotkaliśmy się z komisją budżetową tamtejszego parlamentu i z przedstawicielami rządu - tłumaczy Zbigniew Czerwiński (PiS), przewodniczący komisji budżetowej. - To był merytoryczny i potrzebny wyjazd. Budżet Hesji to aż 27 miliardów euro. U nas ledwo milion złotych. Dobrze wiedzieć, jak jest konstruowany tamtejszy budżet i jak dzielone są wydatki. Nie pojechaliśmy na wycieczkę, a łączny koszt wyjazdu nie przekroczył dziesięciu tysięcy złotych - podkreśla radny.
Zbigniew Czerwiński przyznaje, że to sami radni wnioskowali o wyjazdowe posiedzenie komisji. Jego zdaniem takie podróże są potrzebne i nie jest to przejadanie budżetowych pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?