Przygotowywana od wielu miesięcy ekspertyza biegłych nie pozostawia wątpliwości i jasno wskazuje przyczynę śmierci Roberta Szlechta, nurka z Poznania, który zaginął podczas wyprawy w 2012 r.
Czytaj też: Ciało nurka we wraku Wilhelma Gustloffa. Możliwe, że to zaginiony 7 lat temu mieszkaniec Poznania
- Przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie - informuje Patryk Wegner, prokurator rejonowy z Lęborka. Dla dobra postępowania nie zdradza na razie dalszych planowanych poczynań śledczych. Uzyskanie szczegółowej opinii biegłego było jednym z kluczowych elementów dochodzenia. Obecnie jest analizowane przez prokuratora referenta. Prowadzący dochodzenie ponownie zaglądają też do akt sprawy, której korzenie sięgają 2012 r.
W tym momencie postępowanie nadal jest prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Na tę chwilę nie ma mowy ani o jego umorzeniu, ani o zmianie kwalifikacji czy stawianiu komukolwiek zarzutów. Do tego momentu nie zostali też przesłuchani towarzysze Szlechta z wyprawy sprzed ośmiu lat.
Sprawdź też:
A to potencjalnie właśnie oni, mogą mieć jeszcze kłopoty i usłyszeć zarzuty w zależności od rozwoju sprawy. Od początku utrzymywali bowiem, że nurkowali nie na Wilhelma Gustloffa, ale statek Terra - znajdujący się godzinę drogi od pierwszego wraku.
Tam też trwały poszukiwania Szlechta, a ostatecznie jego ciało zostało odnalezione właśnie na Gustloffie na początku czerwca ubiegłego roku. Jak do tego doszło?
Ciało na Gustloffie: Poszukiwania trwały od 2012 r.
Przypomnijmy, że cała historia zaczęła się od feralnej wyprawy z lipca 2012 r. Kilku pasjonatów, w tym poznaniak - Robert Szlecht umówiło się na wspólne nurkowanie w Bałtyku. Jednak dalej rozmijają się już stanowiska pozostałej grupy nurków i rodziny Szlechta. Ci pierwsi utrzymują, że mieli schodzić do wraku statku Terra, a rodzina pamięta, że pan Robert ekscytował się wyprawą właśnie na zatopionego na wysokości Łeby - Gustloffa.
Czytaj całą historię wyprawy: Ciało na Gustloffie: Kulisy wyprawy, w której zaginął Robert Szlecht, nurek z Poznania
Różnica jest w tym wypadku diametralna. Terra to wrak za nurkowanie na którym nie grożą żadne kary. To tankowiec zatopiony właśnie nieopodal Gustloffa. On z kolei jest miejscem największej katastrofy morskiej w historii. Pod koniec II wojny światowej niemiecki okręt został zatopiony przez radziecką łódź podwodną. Zginęło wtedy 6,6 tys. ludzi - głównie Niemców uciekających z Pomorza w obawie przed nadciągającą Armią Czerwoną. Dlatego Gustloff ma status mogiły wojennej.
Sprawdź też:
Zgody wydawane na nurkowanie na nim należą do rzadkości. Jak w 2019 r. mówili nam nasi rozmówcy - to nie znaczy, że nurkowie nie decydują się na takie wyprawy. Tyle że są one nielegalne i utrzymywane w tajemnicy. Za złamanie zakazu grozi kara nawet do 20-krotności średniego wynagrodzenia w Polsce na osobę.
Wyprawa z lipca 2012 r. zakończyła się tragicznie. Robert Szlecht nie wynurzył się z pozostałymi kolegami. Ci nadali sygnał znad wraku Terry, wskazywali go jako cel wyprawy i to na tym miejscu skupiły się poszukiwania. Mimo próśb rodziny, która stanowczo tłumaczyła, że mężczyźni musieli nurkować na Gustloffa. Próby były jednak bezzskuteczne, nie pomogły też prywatne poszukiwania rodziny, która wynajęła awionetkę, by krążyła nad Bałtykiem. Robert Szlecht był poszukiwany od 2012 r.
Śmierć nurka z Poznania: Przełom po siedmiu latach
Nowe otwarcie dla wciąż niezamkniętej sprawy nastąpiło na początku czerwca 2019 r. Wtedy członkowie grupy Baltictech, którym udało się uzyskać wymagane zgody - nurkowali do wraku Gustloffa. Zgłosili odnalezienie ciała nurka - w ich opinii - leżącego na dnie od kilku lat.
Śledczy od początku mieli w polu widzenia, że może to być właśnie zaginiony poznaniak. Mówiła o tym także rodzina: - Mamy 90 proc. pewność, że to tata, choć nadal liczymy, że się to nie potwierdzi. Dlaczego? Boimy się przeżywać to wszystko od nowa, czujemy, że tym razem ta sprawa uderzy w nas ze zdwojoną siłą - tłumaczyła nam wówczas córka Roberta Szlechta.
W miarę jak sprawa trwała, pewność rodziny coraz bardziej wzrastała. Ciało nurka Marynarka Wojenna wydobyła pod koniec czerwca z głębokości około 45 m. W pierwszej połowie lipca rodzina dowiedziała się, że znaleziono przy nim m.in. złoty łańcuszek - taki sam, jaki zwykł nosić zaginiony. 23 lipca pojawiło się oficjalne potwierdzenie, że odnaleziono ciało Roberta Szlechta. Pewność dały badania porównawcze linii papilarnych.
Wyniki ekspertyzy mogą otwierać nowy rozdział w tej sprawie. Wkrótce ma się okazać - jaki dokładnie. Po latach rodzina wreszcie mogła pochować ciało zaginionego, ale nadal zależy jej na wyjaśnieniu sprawy do końca.
ZOBACZ TEŻ:
Katastrofy kolejowe i lotnicze na przedwojennych zdjęciach [foto]
Sprawdź też:
Chcesz wiedzieć więcej?
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?