Niedziela, 15 marca, godz. 7.20 kierowca stojącego na pętli Dębiec autobusu linii nr 76 zawiadamia MPK, że awanturuje się w nim pijana kobieta. Ta rzuca wulgaryzmami na lewo i prawo, mężczyzna nie wytrzymuje presji, na miejscu pojawia się patrol policji.
- Zespół medyczny karetki pogotowia, który został tam wezwany, zdiagnozował stan naszego kierowcy i na tej podstawie mężczyzna został zabrany do szpitala HCP, gdzie został zatrzymany na badania - mówi Iwona Gajdzińska, rzeczniczka MPK Poznań. Niecały tydzień później na tej samej pętli dochodzi do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia, tym razem ma ono miejsce w tramwaju nr 9. Dwaj pasażerowie zaczynają się kłócić, jeden z nich jest wyraźnie pod wpływem środków odurzających. Wszczynają awanturę, zaczepiając innych pasażerów, później zwracają się przeciwko interweniującemu motorniczemu, który skontaktował się z nadzorem ruchu, prosząc o pomoc policję. Padają wyzwiska, inwektywy, dochodzi do szarpaniny.
- Naprawdę się bałem - mówi pan Rafał, motorniczy. - Ci ludzie byli niebezpieczni. Pracuję od 8 lat i nie pamiętam sytuacji tak drastycznej - dodaje. Jak tłumaczy Iwona Gajdzińska, określenia typu kretyn, bałwan, palant, idiota są na porządku dziennym w komunikacji miejskiej.
- Nieraz kierowcy i motorniczowie znieważani są dlatego, że przyjechali na przystanek z opóźnieniem. A nie ma w tym ich winy. Spóźnienia to najczęściej rezultat miejskich korków i kierowcy nie mają na nie żadnego wpływu, stoją w tych korkach tak jak kierowcy samochodów osobowych - opowiada.
Do podobnych zachowań przyzwyczajeni są strażnicy miejscy. - Najbardziej delikatne są sytuacje, kiedy padają oskarżenia dotyczące braku wykształcenia. Na określenia typu głupek nikt już nie reaguje, a w bardziej drastycznych sytuacjach możemy zawsze wystawić mandat - stwierdza Jacek Kubiak ze Straży Miejskiej w Poznaniu. Strażnik zaznacza jednak, że między przemocą werbalną a fizyczną istnieje bardzo cienka granica. Przykład? W lutym rozzłoszczony mężczyzna po tym, jak pod adresem jednej ze strażniczek miejskich rzucał niewybredne komentarze, dotkliwie kopnął ją w kolano. - Sprawę skierowaliśmy do sądu - wyjaśnia Kubiak. Ale podobne przypadki miały miejsce także w przeszłości i dotyczyły głównie kobiet w mundurze. W ubiegłym roku jedna z nich została mocno popchnięta przez kierowcę, który otrzymał mandat. Upadła wraz z aparatem na ziemię, niszcząc sprzęt fotograficzny.
- Jednak najbardziej ekstremalna sytuacja miała miejsce, kiedy patrol po meczu Lecha podszedł do mężczyzny leżącego na ławce. Ten nagle przebudził się i zaczął krzyczeć "biją kibica". W okamgnieniu pojawili się jego koledzy, najpierw wyzwali, a następnie poturbowali strażników - relacjonuje Kubiak.
Agresja przenosi się także... na papier, o czym przekonuje Hanna Franciszkiewicz, kierownik biura obsługi mieszkańców Urzędu Miasta Poznania.
- Nasi pracownicy przechodzą specjalne szkolenia, dlatego wiedzą, jak postępować z wulgarnym klientem. Kiedy zostaje zniechęcony do obrażenia urzędnika w magistracie, sięga po długopis lub klawiaturę - tłumaczy.
Przykłady? "Dwie panie z wydziału oświaty otrzymały awans. Za takie pasożyty płacą poznaniacy" - pisze jeden ze stałych "korespondentów". - Mężczyzna jest znany w urzędzie z tego, że nieustannie ubiega się o dofinansowania na działalność gospodarczą. Kiedy otrzymuje odmowę, pisze obraźliwe listy. Kilku urzędników z oskarżenia prywatnego wytoczyło mu sprawę o zniesławienie - opowiada Franciszkiewicz.
Pracownikom USC też się obrywa, gdyż są "prostytutkami społecznymi"...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Rozkładające się ciała dzieci w Gazie. Szokujące nagranie z opuszczonego szpitala
- Co najmniej 11 wspinaczy nie żyje po erupcji wulkanu. Ratownicy szukają kolejnych
- Atak rakietowy na statki handlowe. Trzy z nich, w tym brytyjskie, zostały trafione
- Niszczycielskie powodzie w Tanzanii. Zginęło kilkadziesiąt osób