Wielkopolska: Pensje samorządowców w gminach nie takie małe

Przedstawiamy zestawienie zarobków prezydentów, burmistrzów i wójtów ze wszystkich gmin południowej Wielkopolski. W niektórych przypadkach podane poniżej kwoty uzyskaliśmy z podzielenia przez 12 ubiegłorocznych dochodów wykazanych w oświadczeniach majątkowych.

CZYTAJ TEŻ:
JAKIE MAJĄTKI MAJĄ WIELKOPOLSCY POSŁOWIE?

Liderem w naszym rankingu jest prezydent Kalisza Janusz Pęcherz z pensją w wysokości 15.428 zł. Niewiele ustępują mu jego zastępcy oraz włodarze z Ostrowa, Krotoszyna, Pleszewa i Ostrzeszowa. Na drugim biegunie znajduje się wójt Perzowa Bożena Henczyca. Na jej konto wpływa miesięcznie ,,tylko’’ 6995 zł. Średnia pensja krajowa wynosi 3438 zł.

Wynagrodzenia samorządowców sumują kilka składników. Najważniejszy to pensja zasadnicza. Do tego dochodzi dodatek stażowy, który zwłaszcza w przypadku włodarzy piastujących swoje stanowiska od kilku kadencji stanowi niemałą kwotę, sięgającą nawet 20 procent podstawy. Niektórzy tylko z tego tytułu kasują co miesiąc nawet w granicach 1200 złotych. Jeszcze więcej zyskują na dodatku funkcyjnym i specjalnym. Kwota z tych dwóch składników może w przypadku większych samorządów przekraczać nawet samą pensję zasadniczą.

Wynagrodzenia włodarzy systematycznie rosną. I to zdecydowanie szybciej niż zwykłych zjadaczy chleba. Dla przykładu cztery lata temu burmistrz Nowych Skalmierzyc Bożena Budzik zarabiała 10.666 zł brutto (obecnie 12.220), burmistrz Raszkowa Jacek Bartczak 7.649 zł brutto (obecnie 10.900), a wójt Sieroszewic Czesław Berkowski 8.900 zł brutto (obecnie 10.500).

Przy okazji naszej listy płac sprawdziliśmy również, jak pensje wójtów, burmistrzów, a także prezydentów miast wyglądają w porównaniu z wpływami na konto najważniejszych osób w kraju. I tak prezydent RP Bronisław Komorowski zarabia miesięcznie około 20 tys. złotych, premier Donald Tusk około 17 tys. złotych, a ministrowie z największym doświadczeniem około 14 tys. złotych (wszystkie kwoty brutto). Niektórzy z naszych samorządowców wcale więc od nich nie odstają, a wręcz dorównają im, chociaż, jakby nie patrzeć, pracują na stanowiskach zdecydowanie mniej eksponowanych.

Nasi włodarze zazdrościć mogą jedynie wypłaty europosłów. Jeszcze niedawno polscy eurodeputowani zarabiali dużo mniej niż ich koledzy z innych krajów. Po zrównaniu kształtują się one na poziomie około 30 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego dochodzą diety za każdy dzień posiedzenia i zwroty kosztów dojazdu.