Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypchnął konkubinę przez okno. Usłyszał wyrok 15 lat więzienia

Barbara Sadłowska
Grożąc jej nożem, powiedział: - Albo skoczysz albo cię zabiję. Kiedy zdesperowana kobieta na parapecie kurczowo trzymała się metalowego pręta, odgiął jej palce i popchnął... Trzydziestolatka spadła prawie dziewięć metrów w dół. Przeżyła, ale już nigdy nie będzie całkowicie sprawna. Dziś poznański Sąd Okręgowy skazał oprawcę Wioletty na 15 lat za usiłowanie zabójstwa.

17 lutego 2012 roku Andrzej S., 42-letni mieszkaniec jednej ze śródmiejskich kamienic w Gnieźnie, zaalarmował sąsiadów, że jego konkubina wyskoczyła przez okno. Gdy po kilku minutach przyjechali ratownicy medyczni i policjanci, Wioletta powiedziała im, że to wina konkubenta, który ją wypchnął.

Andrzej S. od początku twierdził, że jest niewinny. Kiedy cierpiąca kobieta leżała jeszcze na podwórku, podbiegł do niej, pytając:
- Co zrobiłaś Wioletta? Czemu wyskoczyłaś? Powiedz prawdę!
Ale ona po raz pierwszy powiedziała: - To twoja wina... On chciał mnie zabić.
Wcześniej latami go chroniła, mimo, że pił, lżył i bił. Odmawiała składania obciążających go zeznań, bo "obiecywał poprawę".

Gnieźnieńska prokuratura oskarżyła Andrzeja S. o usiłowanie zabójstwa konkubiny, która miała złamany kręgosłup, kości miednicy i nogi; znęcanie się nad nią i dziećmi oraz zniszczenie dowodu osobistego pokrzywdzonej. Mężczyzna stanął przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Do końca upierał się, że kobieta wyskoczyła sama i jako osoba już skazana za składanie fałszywych zeznań - po prostu kłamie. Sąd ustalił, że zrobiła to, wycofując zeznania dotyczące... znęcania się Andrzeja S. nad rodziną.

- Była uzależniona psychicznie od oskarżonego - powiedziała sędzia Mariola Skierś, mówiąc o nieskutecznych próbach ucieczki pokrzywdzonej i powrotach z Domu Samotnej Matki w Trzemesznie. Krytycznego dnia oskarżony zamiast odebrać Wiolettę ze szpitala, podrzucił jej tylko ubranie, bo wybierał się na ryby. Kobieta sama przyjechała taksówką, zrobiła zakupy i obiad. Gdy Andrzej długo nie wracał, zadzwoniła do niego. Był już pijany i powiedział, że wróci, kiedy zechce.

Wrócił wściekły. Od progu oznajmił kobiecie, że teraz to ją zabije. Szarpał za włosy, złamał jej dowód i grożąc nożem przyłożonym do szyi, zmusił do wyjścia na okienny parapet.

- Śnieg trochę zamortyzował upadek i nie jest żadną zasługą oskarżonego, że pokrzywdzona żyje - powiedziała sędzia Skierś, przypominając, że skutkiem upadku z drugiego piętra jest trwałe kalectwo kobiety. Wyjaśniła też, że wersja oskarżonego jakoby zobaczył Wiolettę na parapecie z głową pochyloną w dół jest sprzeczna z ustaleniami biegłych, którzy badali obrażenia pokrzywdzonej.

Sąd skazał Andrzeja S. na 15 lat więzienia. Jest to maksymalna kara za zabójstwo - nadzwyczajne: 25 lat albo dożywocie, sąd uznał za zbyt wygórowane. Ma też zapłacić pokrzywdzonej 80 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski