Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: W Lesznie gorąco było na torze oraz w parkingu

TS
Piotr Pawlicki w meczu z Unią Tarnów często musiał gonić rywali. W tym przypadku przed juniorem Fogo Unii jedzie Greg Hancock
Piotr Pawlicki w meczu z Unią Tarnów często musiał gonić rywali. W tym przypadku przed juniorem Fogo Unii jedzie Greg Hancock Grzegorz Dembiński
Przepychanki i kłótnie w leszczyńskim parkingu podczas meczu z Unią Tarnów źle świadczą o atmosferze panującej w drużynie Fogo Unii.

Coś złego dzieje się w klubie z Leszna. Fogo Unia przegrała drugi mecz na własnym torze, a do tego atmosfera w zespole wydaje się pozostawiać wiele do życzenia. Swoje dokładają też kibice, którzy niemiłosiernie gwiżdżą na swoich żużlowców. A jak nie idzie, to niektórym puszczają nerwy. Mogliśmy się przekonać po 7. wyścigu meczu z Unią Tarnów, kiedy to Piotr Pawlicki miał ogromne pretensje do Nicki Pedersena za to, że ten wypychał go w bandę.

- Tak nie jeździ kolega z zespołu. Nie chciałem tego zostawić bez echa i w parkingu przez moment zrobiło się gorąco - żalił się junior Byków. Gorąco rzeczywiście było, bo zdenerwowany zbyt impulsywnym zachowaniem młodszego kolegi Pedersen ze złości odepchnął menedżera Fogo Unii, Pawła Jądera. Ten ostatni starał się jednak nieco bagatelizować całą sytuację. - W emocjach, w ferworze walki takie rzeczy się zdarzają - tłumaczył zachowanie swoich zawodników Jąder.

Sam Pedersen, jak to zwykle w jego przypadku bywa, nie widział nic złego w swojej jeździe. - Nie chcę komentować tej sytuacji. 25 lat jeżdżę na żużlu i wiem, co się może wydarzyć na torze. Młodym zawodnikom czasami się jednak wydaje, że wszystko wiedzą lepiej. Ja w tym meczu robiłem co w mojej mocy, by osiągnąć jak najlepszy wynik - zapewnił w magazynie żużlowym stacji nSport Duńczyk, który wbrew temu co się oficjalnie mówi, chyba nie ze wszystkimi zawodnikami Fogo Unii znalazł wspólny język.

Trudno zresztą nie oprzeć się wrażeniu, że gdyby w wyścigu z Pawlickim podobnie zachował się inny zawodnik Byków, to do incydentu w parkingu w ogóle by nie doszło. Pedersen na swoją reputację pracował jednak przez długie lata. Inna sprawa, że trudno od Duńczyka wymagać zespołowej jazdy, skoro zespół jedzie słabo. Pedersen być może też nie błyszczy, ale i tak jest zdecydowanie najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny.

Innym problemem Byków wydaje się być tor. Zawodnicy nawet nie kryją, że jazda na własnym obiekcie sprawia im ogromne problemy. Widzą to już nawet rywale Fogo Unii. - Wiedzieliśmy, że w tym meczu trzeba będzie trzymać krawężnik. I to robiliśmy, wykorzystując błędy gospodarzy, którzy szeroko wchodzili w łuki - powiedział po spotkaniu Kacper Gomólski, który na tle juniorów Byków, uważanych za najlepszych w kraju, prezentował się niczym profesor.

Niestety, porażka z tarnowskimi Jaskółkami była wodą na młyn dla goniących czołówkę żużlowców Unibaksu. No bo kogo na finiszu rundy zasadniczej ma wyprzedzić dream team z Torunia, jeśli nie czwartą w tabeli Fogo Unię? W tej chwili leszczynianie mają 5 pkt. przewagi nad tym rywalem, ale w najbliższą niedzielę jadą na Moto-Arenę i trudno przypuszczać, aby wrócili stamtąd z tarczą. Tym bardziej, że Anioły jakby łapały wiatr w żagle.

Byki na razie nie prezentują się jak zespół gotowy do walki o medale i trzeba to jak najszybciej zmienić. Pytanie tylko, jak to zrobić? - Nerwowe ruchy w takich sytuacjach nie są najlepszą metodą - mówił nie tak dawno Jąder. Po porażce z Jaskółkami prezes Piotr Rusiecki może być jednak innego zdania...

W niedzielę pierwszy mecz w tym sezonie przegrał też Carbon Start. W Gnieźnie nikt jednak z tego powodu nie rozpacza. - Taki moment musiał kiedyś przyjść. W Bydgoszczy przy-szło nam jeździć na trudnym, przyczepnym torze. Zdecydowanie lepiej radzili sobie na nim zawodnicy Polonii i jak najbardziej zasłużenie wygrali - przyznał ze spokojem trener Dariusz Śledź. W podobnym tonie wypowiadał się najskuteczniejszy zawodnik czerwono-czarnych, Wadim Tarasenko.

- Staraliśmy się walczyć, ale nie zawsze przynosiło to dobre efekty - stwierdził Rosjanin, który po upadku w 13. wyścigu nie wyjechał już na tor. - Nie wynikało to jednak z żadnego urazu. Po prostu przed 15. biegiem nie zdążyłem przygotować swojego motocykla i zostałem wykluczony za przekroczenie limitu dwóch minut - dodał Tarasenko. To dobra wiadomość dla kibiców z Gniezna, bo już w niedzielę Carbon Start zmierzy się na własnym torze z PGE Marmą Rzeszów i bez wątpienia będzie to hit pierwszej części sezonu w Nice PLŻ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski