Wielkopolska to zagłębie produkcji trzody chlewnej, a także branży drobiarskiej. Ta zima nie oszczędza jednak hodowców, którzy muszą zmagać się i strzec swoich hodowli przed dwoma śmiertelnymi chorobami: ASF i ptasią grypą.
– Na szczęście do tej pory ASF stwierdzono tylko u dzików w powiecie wolsztyńskim. Lasy, gdzie znaleziono pierwsze padłe zwierzęta, odgrodzono od reszty województwa dwoma murami. Wojsko przeczesuje leśne tereny w poszukiwaniu kolejnych martwych dzików. Im szybciej je znajdziemy, tym mniejsze zagrożenie wirusem, który przez 300 dni może stanowić zagrożenie. Co jakiś czas pojawia się informacja o kolejnych przypadkach, ale wirus jeszcze nie dotarł do trzody chlewnej – mówi Andrzej Żarnecki, wojewódzki lekarz weterynarii.
Sprawdź też:
Mimo to lada dzień ma rozpocząć się dodatkowy odstrzał sanitarny dzików w walce z ASF.
Z kolei wirus H5N8 zjadliwej ptasiej grypy zabił już w Wielkopolsce ponad 160 tysięcy sztuk drobiu.
– Ostatnio potwierdzony przypadek mieliśmy w powiecie wolsztyńskim. Łącznie było osiem ognisk. Niestety, w tym wypadku wirus zabija drób, a nie dzikie ptactwo, które, jak sądzimy, uodporniło się na jego działanie i tylko go przenosi – mówi Andrzej Żarnecki.
Sprawdź też:
Wielkopolscy hodowcy muszą więc ściśle stosować się do zasad bioaskuracji. Ogniska ptasiej grypy są od razu likwidowane, a zarażone ptaki zagazowywane i utylizowane. Kurniki są zamknięte na cztery spusty, a wsie w obszarach zagrożenia odcięte od świata.
Zobacz:
Sprawdź też:
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?