Dziś swoją kolejną wizytę w Poznaniu złożą członkowie formacji Bloodgroup. To zespół, który w swojej twórczości miesza muzykę indie z lekką elektroniką i ambitnym popem . A do tego - co dla wielu nie jest bez znaczenia - Bloodgroup pochodzi z Islandii. Kraju, którego muzykę rozrywkową Polacy umiłowali sobie szczególnie.
CZYTAJ TEŻ:
Kultura w Głosie Wielkopolskim
Szał na muzykę z Islandii zaczął się w latach 90., odkąd międzynarodowe sukcesy zaczęła odnosić Bjork. Moda na jej płyty pociągnęła za sobą popularność dla kolejnych artystów z tego liczącego ledwie 300 tysięcy osób kraju: piosenkarki Emiliany Torrini oraz zespołów Sigur Ros, Mum czy Gus Gus. Choć poruszają się w różnych muzycznych klimatach, wszystkich łączy umiłowanie do kompozycji opartych na nastrojowości i północnym chłodzie.
Tym niemniej mieszkająca niegdyś w Islandii flecistka Ewa Murawska uważa, że to Islandczycy znają Polaków lepiej, niż my ich.
- Polacy stanowią najliczniejszą grupę na Wyspie. Na Islandii można nawet rozliczać PIT-y po polsku, nie mówiąc o obecności polskiej telewizji. Inna sprawa, jak Polacy są odbierani na wyspie... - mówi Murawska.
Ale to nie nasza muzyka jest kultowa w ich kraju (choć od Polaków Islandczycy przechwycili sympatię do wafelków Prince Polo), ale ich u nas. Dlaczego tak fascynuje nas ten mały kraj?
- Być może u Islandczyków podoba się nam pewnego rodzaju szaleństwo, czy inaczej - odwaga w proponowanej muzyce, zachowaniu scenicznym i wizerunku artystycznym. Dlatego (poza walorami artystycznymi) są częstymi gośćmi w Polsce. Z czego ta odwaga wynika? Sądzę, że z bardzo luźnego podejścia Islandczyków do wychowania i zachowania na co dzień. Oczywiście są wyjątki, ale generalnie Islandczycy z reguły zawsze mają czas, zawsze mają luz i raczej bliżej im do hiszpańskiego "maniana", niż poznańskiego porządku. Lubią szaleństwa, może nie zawsze na wysublimowanym poziomie, ale w każdej dziedzinie życia: w roku 2010 społeczeństwo wybrało do rządu partię satyryków, którzy w kampanii wyborczej obiecywali bezpłatne ręczniki dla każdego przy każdym gejzerze oraz sprowadzenie misia polarnego do stołecznego zoo... - wspomina Murawska.
Ale koncert Bloodgroup to dla poznaniaków nie jedyna okazja do posłuchania islandzkiej muzyki rozrywkowej na żywo.
23 lutego w Meskalinie wystąpi wokalistka i kompozytorka Halla Nordfjörd, której twórczość polscy i islandzcy krytycy porównywali do Tori Amos czy Nory Jones.
1 marca w tym samym miejscu zagra Snorri Helgason, grający na gitarze akustycznej przedstawiciel nowoczesnego folku i piosenki autorskiej.
Natomiast 20 marca na scenie klubu Blue Note zaprezentuje się znany już poznaniakom młody kompozytor Olafur Arnalds, łączący na żywo muzykę poważną z elektroniką.
Poznań, środa 25 stycznia, godzina 20, Blue Note (ul. Kościuszki 76/78), bilety: 25, 30 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?