Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film, który podzieli publiczność. Julia Wieniawa nie wszystkich zachwyciła. Recenzja filmu „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”

Mateusz Frąckowiak
Rola Julii Wieniawy spotkała się z falą krytyki
Rola Julii Wieniawy spotkała się z falą krytyki materiały dystrybutora
Najpierw pojawił się tajemniczy zwiastun, który skutecznie zachęcił do obejrzenia całego filmu. Tuż po premierze krytycy się podzielili. Jedni uważają film „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” za odkrycie, a drudzy nie zostawili na nim suchej nitki. Jaki rzeczywiście jest najnowszy hit Netflixa?

W pierwszej scenie widzimy nadjeżdżający radiowóz. Wysiada z niego dwóch policjantów, którzy przyjechali na miejsce zbrodni. Doszło do niej podczas imprezy sylwestrowej, której uczestnicy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Za pomocą retrospekcji, krok po kroku, odkrywamy kolejne karty. Przy okazji poznajemy nietuzinkowych bohaterów opowieści. Wśród nich jest żyjąca we własnym świecie Anastazja oraz jej partner Dżordan, marzący o karierze rapera.

Poznają oni na miejscu czterdziestoparolatkę Glorię, która nie potrafi się odnaleźć w tym towarzystwie, a także dużo młodszego od niej Pawła. Jednym z ciekawszych wątków okazuje się ten związany z Danielem, próbującym oświadczyć się swojej dziewczynie Andżelice. Zadania nie ułatwia mieszająca jej w głowie siostra. Jednak lawinę niespodziewanych zdarzeń uruchomi wspomniana przeze mnie wcześniej Anastazja oraz zamknięty w sobie fotograf Filip, z którym postanawia spędzić chwilę na osobności. Dużym zaskoczeniem okaże się również wątek związany z będącym na skraju załamania psychicznego dostawcą pizzy.

Czytaj też: Anna Lasota, śpiewaczka Teatru Muzycznego w Poznaniu: Czerpię przyjemność z tej roboty

„Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” to debiut reżyserski Jana Belcla. Widać, że lubi on zabawę z konwencją oraz amerykańskie kino klasy B. Stworzył historię, jakich zbyt dużo w Polsce nie powstaje. A szkoda, bo takie filmy również są potrzebne. Szczególnie w tych niełatwych czasach, w jakich przyszło nam żyć. Tutaj, podobnie jak u Hitchcocka, najpierw mamy trzęsienie ziemi, a później akcja przyspiesza z minuty na minutę. Nie mamy czasu na oddech, bo wciąż jesteśmy czymś zaskakiwani.

Całość trwa nieco ponad 90 minut, więc nim się obejrzymy, na ekranie pojawią się napisy końcowe. Jeżeli ktoś wymaga od tego obrazu doznań w stylu „Teorematu” Piera Paola Pasoliniego, z pewnością wybrał zły adres. Owszem, niektóre żarty mogą razić, podobnie jak wulgarny język, ale czy setek podobnych zabiegów nie widzieliśmy wcześniej w hitach zza Oceanu? Tam nam to nie przeszkadza, a tutaj niektórzy nagle są oburzeni? Kompletnie tego nie rozumiem.

Czytaj też: Przez film "Cząstki kobiety" na Netfliksie kobiety będą rezygnować z porodów w domu? Produkcja w ogniu krytyki. "Demonizuje porody domowe"

Warto także zwrócić uwagę na kilku młodych aktorów. Dla mnie największym, pozytywnym zaskoczeniem okazał się Michał Sikorski grający Rafała. Być może niektórzy znają go z występów w Teatrze Polskim w Poznaniu, gdzie wyraziste kreacje stworzył w „Hamlecie” Mai Kleczewskiej oraz „Drugim spektaklu” Anny Karasińskiej. Fantastyczna jest Katarzyna Chojnacka, której nagły wybuch gniewu jest popisem gry aktorskiej. Ciekawą psychologicznie postać stworzyła Monika Krzywkowska. Ogląda się ja z ogromną przyjemnością i zaciekawieniem do samego końca. Najsłabsza okazała się Julia Wieniawa-Narkiewicz. Jej warsztat pozostawia wiele do życzenia. Nie potrafiła zainteresować widza swoją główną bohaterką, a szkoda, bo od niej zaczyna się lawina niefortunnych zbiegów okoliczności.

Czytaj też: Jakie plany ma Teatr Muzyczny? Rozmawiamy z Pauliną Andrzejewską-Damięcką

Jedna z najnowszych produkcji Netflixa z pewnością spodoba się przede wszystkim młodszej widowni. Wcale się nie zdziwię jak jeszcze przez kilka tygodni będzie w czołówce oglądalności jednej z największych platform streamingowych na świecie. Na pewno warto się z nią zmierzyć i nie sugerować opiniami innych ludzi. Co do tego, że podzieli widownię, nie mam żadnych wątpliwości. Skłoni również do wielu ożywczych dyskusji nie tylko na Skypie czy Zoomie.

Czytaj także:

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski