Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Szpital "Dziekanka" płaci za samobójstwo pacjentki

Marta Żbikowska
Pacjenci szpitala "Dziekanka" mogą wychodzić na spacery z opiekunami lub członkami rodziny podczas odwiedzin
Pacjenci szpitala "Dziekanka" mogą wychodzić na spacery z opiekunami lub członkami rodziny podczas odwiedzin Paweł Brzeźniak
Pacjentka gnieźnieńskiej "Dziekanki" odebrała sobie życie w trakcie leczenia szpitalnego. Rodzina obwinia lecznicę. Szpital broni się, twierdząc, że nie doszło do zaniedbania.

Pani Danuta chorowała na depresję. W 2009 roku dwukrotnie była leczona w szpitalu psychiatrycznym "Dziekanka" w Gnieźnie. Po raz drugi na oddział zamknięty trafiła po próbie samobójczej. Jej pobyt skończył się tragicznie.

Gdy wraz z grupą pacjentów kobieta wyszła na spacer pod opieką terapeutki, opuściła teren szpitala. Poszła na pobliskie tory i rzuciła się pod pociąg. Zostawiła męża i dwoje małoletnich dzieci. To właśnie rodzina obwinia szpital o śmierć żony i matki. Mąż i dzieci pacjentki nie chcą wracać do wydarzeń sprzed sześciu lat. To temat wciąż bolesny. Nastoletnie dziś dzieci ciągle korzystają z pomocy psychologa.

W 2011 roku rodzina wystąpiła do szpitala oraz ubezpieczyciela placówki o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Każdy z członków rodziny oczekiwał po 100 tys. zł. Szpital jednak nie poczuwa się do winy. Sprawa trafiła do sądu.

Pełnomocnik szpitala uważa, że rodzina pacjentki wykorzystuje sytuację.

- Taki wypadek mógł wydarzyć się wszędzie, szpital nie ponosi tu odpowiedzialności - tłumaczy radca prawny Leszek Sobieski, pełnomocnik Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gnieźnie. - Potwierdza to również postępowanie w tej sprawie, prowadzone przez prokuraturę, wynikiem którego było umorzenie śledztwa. Gdyby rzeczywiście doszło do zaniedbania z naszej strony, ciążyłaby na nas odpowiedzialność karna.

Inaczej odpowiedzialność postrzega sąd, który już przyznał odszkodowania i zadośćuczynienia mężowi pacjentki oraz jej córce argumentując: "Fakt, że prowadzone przez prokuraturę śledztwo w sprawie popełnienia przestępstwa, polegającego m.in. na narażeniu pacjentki na utratę życia, zostało umorzone (...), pozostaje bez znaczenia dla przyjęcia odpowiedzialności pozwanego."
Według oceny sądu pacjentka miała w "Dziekance" dobrą opiekę, zastosowano odpowiednie leczenie, a biegli nie doszukali się błędu w sztuce lekarskiej. Gorzej sąd ocenił dbanie o bezpieczeństwo pacjentów. "W ocenie Sądu odpowiedzialność szpitala przejawiała się w braku przedsięwzięcia takich działań organizacyjnych, które zapewniałyby pacjentom należyte bezpieczeństwo".

- Mąż pacjentki oraz jej córka otrzymali zadośćuczynienie i odszkodowanie od ubezpieczyciela szpitala - mówi Robert Walczak, pełnomocnik rodziny. - W toku jest jeszcze sprawa z powództwa syna pacjentki.

I tu powstaje problem, bo wypłaty dwa razy po 88 tys. zł wyczerpały sumę polisy ubezpieczeniowej. Szpital, w którym jest ponad 800 łóżek i 12 tysięcy hospitalizacji rocznie, ubezpieczył się na sumę gwarancyjną 46.500 euro w odniesieniu do jednego zdarzenia.

- Do tamtego czasu nie mieliśmy żadnej szkodliwości - tłumaczy Barbara Trafarska, dyrektor placówki. - Ubezpieczenie opiewa na kwotę wymaganą przez NFZ przy zawieraniu kontraktów.

Obecnie sąd czeka na opinię biegłego psychologa, który ma ocenić wpływ śmierci matki na syna. Dopiero po tym ustaleniu zapadnie ostatni wyrok. Jeśli będzie on niekorzystny dla szpitala, lecznica będzie musiała wypłacić pieniądze z własnych środków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski