Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy rogal świętomarciński ma być wizytówką Poznania!

Elżbieta Podolska
Chodzi o to, by każdy rogal stał się wizytówką Poznania i Wielkopolski
Chodzi o to, by każdy rogal stał się wizytówką Poznania i Wielkopolski Fot. Paweł Miecznik
Chodzi o to, by każdy rogal stał się wizytówką Poznania i Wielkopolski, a na tym najbardziej zależy właścicielowi Piekarni i Cukierni Natura Zbigniewowi Piskorskiemu, z którym rozmawia Elżbieta Podolska

Zatrudnia Pan specjalnie ludzi w tym okresie?

Zbigniew Piskorski: - Nie. Mamy to dosyć mądrze zmechanizowane. Pracują wałkowarki komputerowe, które nam wałkują ciasto, a to właśnie jest największy wysiłek dla cukierników. Tak dobrze to robią, tak równo, że już niejeden przekonał się, że nie ma lepszego sposobu. Ciasto trzeba rozwałkować, potem złożyć, schłodzić i znowu to powtórzyć i znowu. Mamy tę maszynę jako jedyni w Poznaniu. Nie da się jednak zrobić wszystkiego mechanicznie. Tutaj też potrzebna jest praca cukiernika i to naprawdę ciężka praca.

Rogal ma ciasto specjalne, drugiego takiego nie ma na świecie.

Zbigniew Piskorski: - Zdecydowanie. Przecież mamy certyfikaty i to powinno nas obligować do dbałości o jakość i stosowania się ściśle do receptury. Jest to produkt regionalny, z którego naprawdę powinniśmy być dumni i warto go promować nie tylko w Polsce, ale i za granicą.

Ważne jest to, żeby rogal był świeży.

Zbigniew Piskorski: - I tu jest walka z czasem. To wielka loteria, bo z wyprzedzeniem trzeba zamówić składniki. To zupełnie inna sytuacja niż ta sprzed po-nad stu lat. Oni wtedy nie mieli szybkich wałkowarek, komór chłodniczych, gdzie mogli schować te zwinięte, surowe rogale do chłodni nawet na 48 godzin. Pod warunkiem, że mamy zimne ciasto nie przegarowane, zimną masę. Zimną to znaczy od zera do plus 2 st. Trzeba jednak w takim wypad-ku mieć odpowiednią liczbę komór, blach, wózków. Należy to wszystko magazynować w chłodniach. Na środę przygotowaliśmy np. już we wtorek 16 tys. surowych rogali.

W tym roku rogal trafił do sprzedaży internetowej.

Zbigniew Piskorski: - Nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania. To pierwszy rok i nie wiedzieliśmy, czego się możemy spodziewać. Bardzo długo testowaliśmy różnego rodzaju opakowania. Jest to bardzo ważna sprawa nie tylko przy wysyłce, ale także w cukierni, gdzie kupujemy na co dzień, żeby to ciasto bezpiecznie donieść do domu. Wydrukowaliśmy specjalne etykiety i to w różnych językach (angielski, rosyjski, niemiecki), aby nie tylko Polacy, ale również zagraniczni goście mogli poznać historię rogali świętomarcińskich. To naprawdę skomplikowane przedsięwzięcie.

Dzięki Panu rogal ma swoją stronę internetową www.rogalmarcinski.pl.

Zbigniew Piskorski: - Długo walczyłem o tę domenę. Założenie i zbudowanie tej strony kosztowało mnie naprawdę dużo pieniędzy. Nawet żona na mnie krzyczała o to, że poświęcam temu tyle uwagi. Ale w końcu się udało. Jest tam nie tylko nasza oferta, ale również historia, przepis, zdjęcia, film z produkcji, a nawet konkursy dla smakoszy rogali świętomarcińskich. Założyliśmy też funpage na facebook’u i w ciągu ostatnich dwóch tygodni przybyło nam kilkuset fanów nie tylko z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, ale również z Brukseli, Londynu czy Berlina. To znaczy, że sława i fenomen rogali święto-marcińskich wychodzi poza granice kraju.

Nie jest Pan ani piekarzem, ani cukiernikiem. Dlaczego założył Pan i piekarnię, i cukiernię?

Zbigniew Piskorski: - Kiedy chodziłem do szkoły, moim kolegą był syn państwa Kostasiuków, tych od najsłynniejszych lodów w Puszczykowie. Różnie się układało moje życie, ale w końcu kupiliśmy maszynę do robienia lodów. Mieszkałem już wtedy w Mosinie. Jakoś tak się złożyło, że pani z sanepidu podsunęła mi pomysł, że stoi tam pusta wielka piekarnia, no i tak się to zaczęło. Stało się to moją wielką pasją. Staram się próbować codziennie naszych wyrobów, bo jeżeli mi będą smakowały, to klientom też. Nie jadłem w zasadzie chleba, aż sam zacząłem go piec. Nie stosujemy ulepszaczy, wyrzuciliśmy chemię z naszych zakładów, teraz zajmujemy się ograniczeniem ilości cukru. Dbamy nie tylko o jakość, ale też o zdrowie naszych klientów.

A co rogal świętomarciński ma w sobie, że wzbudza u nas apetyt w tych dniach.

Zbigniew Piskorski: - To nie tylko smak, zapach, wygląd, który kusi. Dobry rogal musi mieć smak ciasta francuskiego, potem lekką nutę migdałów, maku słodkiego, orzechów włoskich, by na końcu poczuć jego słodycz. To ciasto, które musi mieć idealnie wyważone proporcje. Nie można dodać za dużo olejku, za mało tłuszczu wwałkować w ciasto. Ono jest bardzo wymagające. Nie znosi bylejakości. Bardzo ważne jest także to, że jest to nasza tradycja. W Poznaniu nie możemy pochwalić się innymi kulinarnymi, wyjątkowymi smakołykami, ale mamy rogala. I powinniśmy bardzo o niego dbać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski