Dla Lecha był to mecz o przysłowiową pietruszkę. Ale tyle razy już słyszeliśmy, jak to trener Maciej Skorża nie lubi przegrywać, że byliśmy przekonani o tym, iż jego podopiecznym będzie bardzo zależało na przerwaniu fatalnej serii zarówno zespołu, jak i szkoleniowca. Kolejorz bowiem nie wygrał żadnego z ostatnich pięciu meczów, Skorża odchodził z Pogoni, po ośmiu meczach bez zwycięstwa, a wcześniej w Poznaniu po dziewięciu meczach bez wygranej. Czekaliśmy więc na reakcję naszego zespołu, który w tym roku rozczarował na całej linii i był mocno krytykowany za swoją postawę.
Jakość piłkarzy Lecha Poznań pozwala na granie w różnych formacjach - mówi Grzegorz Wojtkowiak
Pierwsza odsłona nie zapowiadała, że te dojdzie do przełamania. Mecz stał na słabym poziomie, lechici wyglądali tak jak w pierwszej połowie meczu w Bełchatowie. Gra im się nie kleiła, mnóstwo było niedokładności, a akcjom brakowało tempa i pomysłu. Na szczęście piłkarze Skorży trafili na mniej wymagającego rywala niż Raków w ostatnią sobotę. Lechia przed przyjazdem do Poznania, wygrała z Zagłębiem Lubin i dwa mecze zremisowała ze Śląskiem i Piastem, ale swoją formą też nie imponowała. Można było zażartować, że oba zespoły prześcigają się w tym, kto bardziej się pomyli w swoich niecelnych strzałach. Rozpoczął Skóraś, potem 5 metrów nad bramką uderzył Gajos. Autorem następnego uderzenia Panu Bogu w okno był Kałuziński. Obraz nędzy i rozpaczy dopełniło fatalne dośrodkowanie Satki.
Mecz, który do 20 minuty był typowym ligowym pasztetem, próbował prostopadłymi podaniami rozruszać Tiba. Portugalczyk też był niedokładny, ale przynajmniej zmusił do interwencji Kuciaka, gdy strzelił płasko z linii pola karnego.
Czytaj też: Lech Poznań znowu wspominany przez Nenada Bjelicę. Chorwacki trener zrobił to z okazji swojego jubileuszu
Potem oglądaliśmy jeszcze rajd Kamińskiego, po którym mógł podać piłkę obiegającemu go Puchaczowi. Zdecydował jednak, że sam wykończy akcję i... obrońcy Lechii mogli odetchnąć. Można powiedzieć, że do przerwy największą uwagę przykuwała ogolona głowa "Puszki". Widać, że także piłkarze cierpią z powodu zamknięcia zakładów fryzjerskich.
Drugą część na szczęście dało się już oglądać i zasługa w tym też Puchacza. To właśnie lewy obrońca w 52 minucie przeprowadził akcję, po której Michał Skóraś otworzył wynik. Dośrodkowanie z lewej strony było precyzyjne. Piłka minęła Kuciaka i spadła na nogę skrzydłowego, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Lechii.
Po chwili było już 2:0. Mario Maloca sfaulował w polu karnym Mikaela Ishaka i gospodarze otrzymali jedenastkę. Zamienił na ją gola sam poszkodowany, pewnym mocnym strzałem w prawy róg. To był 11 gol Szweda w PKO ekstraklasie.
Wynik ustalił Dani Ramirez, po ładnej wspólnej akcji z Jakubem Kamińskim na lewym skrzydle. Hiszpan wpadł w pole karne i uderzył nie do obrony.
Co ciekawe ostatnie zwycięstwo, w roli szkoleniowca Lecha Maciej Skorża też świętował w meczu z Lechią. Historia zatoczyła więc koło. Oby ta wygrana była zapowiedzią nowego rozdania w klubie przy Bułgarskiej i lepszych czasów dla kibiców.
Zobacz nasze oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz z Lechią Gdańsk:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?