Dziesiątki zwłok lisów, brak jedzenia i wody. Horror na farmie w Wielkopolsce
W październiku 2020 roku inspektorzy Stowarzyszenia Otwarte Klatki wraz z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami w Krotoszynie przeprowadzili interwencję na fermie lisów w Durzynie pod Krotoszynem po tym, jak otrzymali od mieszkańców zgłoszenia o błąkających się po okolicy lisach. W momencie przeprowadzania interwencji właściciel fermy przebywał w zakładzie karnym, natomiast ferma pozostawała pod opieką jego żony, Moniki O.
Na miejsc, jak przekazało wówczas stowarzyszenie, zastano tragiczny widok. Już przed wejściem na fermę odkryli rozkładające się zwłoki zamkniętych w klatce psów. Po wejściu na teren fermy okazało się, że leżą tam dziesiątki rozkładających się zwłok lisów.
Zobacz też: "Ludzie gotują piekło na ziemi swoim zwierzętom". Mrożące krew w żyłach relacje z interwencji
Kilkadziesiąt zwierząt zostało zabitych i ułożonych w klatkach, a kilkadziesiąt kolejnych, jeszcze żywych lisów i dwa jenoty, było zamkniętych w klatkach. Jak się później okazało, zwierzęta były pozbawione wody i jedzenia od kilku tygodni. Część z lisów przeżyła, bo udało im się wydostać z klatek, inne pozagryzały swoich towarzyszy z klatki.
Zwierzęta na fermie były wygłodzone i spragnione, a niektóre znajdowały się w stanie agonalnym. Aktywistom stowarzyszenia udało się uratować 21 lisów. Okazało się, że ferma funkcjonowała bez zezwoleń Powiatowego Lekarza Weterynarii. Prokuratura zarzuciła kobiecie rażące zaniedbanie zwierząt i doprowadzenie do silnego odwodnienia.
Obserwuj nas także na Google News
– Spowodowała bolesną śmierć głodową, doprowadziła do kanibalizmu poprzez utrzymywanie zwierząt żywych z martwymi, spowodowała dodatkowe cierpienie zwierząt i stres. Znęcała się nad lisami także w ten sposób, że nie posiadając odpowiednich kwalifikacji i urządzeń wspólnie z pracownikiem uśmiercali lisy w sposób nieprawidłowy
– powiedziała sędzia Zuzanna Lenarczyk.
Horror lisów na farmie w Wielkopolsce. Zapadł wyrok. "Był dla nas ciosem"
Oskarżonej groziło do pięciu lat więzienia. Sąd w Krotoszynie skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zakaz prowadzenia działalności związanej z chowem zwierząt futerkowych i zakaz ich posiadania przez 10 lat. Pomocnik Damian Z. za zabicie zwierząt z naruszeniem przepisów usłyszał wyrok pół roku ograniczenia wolności, polegającej na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz zakaz opieki nad zwierzętami przez trzy lata. Wyrok jest nieprawomocny.
Aktywiści Stowarzyszenia Otwarte Klatki nie kryją zaskoczenia.
– Wyrok, który usłyszeliśmy na sali sądowej, był dla nas ciosem
– wskazują. Aktywiści zapowiedzieli złożenie apelacji.
– Na fermach futerkowych notorycznie znajdujemy rażące zaniedbania. Hodowla zwierząt dla futer zawsze oznacza okrucieństwo – dzikim zwierzętom, takim jak lisy czy norki, nie da się zapewnić dobrego życia w małej klatce. Jedynym rozwiązaniem jest całkowity zakaz hodowli zwierząt dla futer
– dodali.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?