MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mam na imię... Poznań. To oni tworzą nasze miasto

Chrystian Ufa
Chrystian Ufa
Wacław, Grzegorz, Józefa, Joanna, Urszula i Jarosław - to oni wraz z innymi mieszkańcami tworzą Poznań
Wacław, Grzegorz, Józefa, Joanna, Urszula i Jarosław - to oni wraz z innymi mieszkańcami tworzą Poznań
Poznań turystom kojarzy się głównie z koziołkami oraz rogalami świętomarcińskimi, jednak o tym jaki naprawdę jest decydują oni - poznaniacy, którzy każdego dnia robią swoje. Albo więcej. Dla wspólnego dobra.

Piotr i Paweł - patroni stolicy Wielkopolski 29 czerwca obchodzą swoje święto, a razem z nimi świętuje całe miasto oraz jego mieszkańcy.

Poznajmy tych, którzy sprawiają, że Poznań jest Poznaniem. Poznaniacy z urodzenia lub wyboru.

Praca to jego drugie imię

98-letni Wacław Milewski to urodzony poznaniak oraz najstarszy pracujący Polak. Mimo swojego wieku nadal kontynuuje misję, której podjął się tuż po zakończeniu II wojny światowej.

Dziarski starszy pan od 79 lat prowadzi warsztat mechaniczny WAMA, przy ul. Kotwicza 4 w Poznaniu.

- Urodziłem się na Dębcu w 1926 roku i tutaj spędziłem swoje dzieciństwo - opowiada Wacław Milewski. - Chodziłem pieszo z Dębca aż do centrum, bo u nas była kompletna wioska. Gdy byłem w sercu miasta, oglądałem okna sklepowe. Największy był na Starym Rynku. Było tam dosłownie wszystko - wspomina.

Pan Wacław pochodzi z ubogiej rodziny, jednak ani to ani II wojna światowa nie zdołały sprawić, żeby przestał marzyć o własnym biznesie.

- Po okupacji wszystko było zniszczone, także Stary Rynek. Teraz Poznań jest piękny - mówi pan Wacław. 98-latka cechuje nie tylko tylko smykałka do biznesu. Jego życiem rządzi również miłość do motoryzacji. - Najpiękniejszym moim wspomnieniem z Poznania są wyścigi motocyklowe ulicami miasta - zwierza się mężczyzna, zdobywca Mistrzostwa Polski w 1946, 1947, 1948 oraz międzynarodowego Grand Prix.

Pana Wacława w Poznaniu od prawie 100 lat trzymają bliscy oraz rodzina.

- Jak ma się tu znajomych, to nie pojedziesz do obcego miasta. Tam, gdzie ma się znajomych - tam się jest - stwierdza najstarszy pracujący Polak.

Posiłek i dobre słowo

Siostra Józefa Krupa ze zgromadzania elżbietanek dzień w dzień pomaga bezdomnym z Poznania.

Ciepły posiłek, pomoc psychologa, strzyżenie włosów. To wszystko zapewnia jadłodajnia przy ul. Łąkowa 4, której siostra jest szefową.

- Dziennie karmimy około 500 osób. Osobiście jestem związana z ubogimi oraz bezdomnymi od 32 lat. W 1982 roku zorganizowaliśmy pierwszą Wigilię dla osób bezdomnych, a działamy do dziś - mówi siostra Józefa.

Zakonnica nie zważa na wiarę, politykę czy kolor skóry... pomaga każdemu, ponieważ codziennie widzi lęk w oczach najbiedniejszych poznaniaków.

- W tych oczach ubogich widzę ufność, ale też lęk oto co by było, gdyby zabrakło takich miejsc jak jadłodajnia - wyznaje siostra.

- Na całe szczęście poznaniacy mają gest dobroci oraz wrażliwe serca, z drugiej strony, jeżeli dają to chcą widzieć w tym cel. Potrafią spostrzec nie tylko swój ogródek życia, ale też biedę bliźniego - dodaje.

Misja sióstr ze zgromadzenia elżbietanek trwa w Poznaniu już od 152 lat. Zakonnice nie tylko nie zamierzają przestać pomagać, ale również marzyć.

- Moim marzeniem jest to, żeby poszpitalny budynek przy ul. Łąkowej ruszył jako centrum pomocy osobom ubogim. Chciałabym obudzić w Poznaniu bezinteresowność niesienia pomocy osobom starszym, samotnych w domach - zwierza się siostra Józefa.

Miasto w sam raz

Grzegorz Kmita to chłopak z Sosnowca, który do Poznania przyjechał zaraz po maturze pod koniec lat 80-tych, w ostatnim roku realnego socjalizmu...

- Komuna doprowadziła tkankę miejską do strasznej ruiny. Natomiast tu zauważyłem zasadniczą różnicę - o ile w innych miejscach pełno było napisów prokomunistycznych, jak np. „Naród z Partią, Partia z Narodem”, „Budujemy socjalizm” i tak dalej, ku mojemu zdumieniu, tutaj tego rodzaju propagandowych napisów wcale nie było. Za to widziałem reklamy związane z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi. W Poznaniu zatem czuło się ten kontakt z zagranicą - opowiada Grzegorz.

Mężczyzna jest jednym z pierwszych poznańskich grafficiarzy, współtwórcą Sekcji Rowerzystów Miejskich, muzykiem punkrockowy w zespole Brudne Dzieci Sida, aktywistą Stowarzyszenia WILdzianie, a na co dzień listonoszem.

- W Poznaniu zawsze podobało mi się to, że był takim miastem - można powiedzieć - w sam raz. To jest miasto na tyle duże, że występuje tu różnorodność społeczna i jest tu wiele instytucji, także kulturalnych, a z drugiej strony jest na tyle małe, że nawet peryferie mieszczą się w zasięgu jazdy rowerem - wyznaje listonosz uhonorowany wyróżnieniem Dobry Sąsiad przez Radę Osiedla Stare Miasto.

Dzięki swojej pracy popularny „Patyczak”, uszczęśliwia wielu poznaniaków dostarczając pocztę. Bo któż nie czeka, chociaż czasem, na ważny list?

Własne miejsce na Ziemi

- Objechałam już pół świata i widziałam wiele mniej lub bardziej znanych miast, ale Poznań był, jest i będzie moim miejscem na ziemi - mówi Urszula Sipińska, piosenkarka, kompozytorka, projektantka wnętrz, pisarka, a przede wszystkim - jak podkreśla - poznanianka. - Z nim mam wiele wspomnień, wiele pasjonujących historii, w nim przeżyłam wiele świetnych chwil, począwszy od kamienicy na ul. Pamiątkowej, gdzie mieszkaliśmy, gdy się urodziłam. To jest miasto przyzwoite, czyste, gdzie nikt się nie spóźnia, gdzie dotrzymuje się słowa - mówi.

Urszula Sipińska wspomina, że gdy kiedyś wraz z mężem, Jerzym Konradem, odwiedziła Daniela Passenta, znakomitego felietonistę, publicystę i dyplomatę oraz jego ówczesną żonę, poetkę Agnieszkę Osiecką. Rozmawiali kilka godzin, w czasie których przekonywała gospodarza o wyższości Poznania nad Warszawą i tzw. „Kongresówką”.

- Myślę, że szczerze wyłożyłam wszystkie atuty, wszystkie moje oceny wpływów kulturowych Zachodu i Wschodu, bo w końcu Daniel przyznał mi rację. Na zakończenie powiedział - ja Cię tak nie mogę wypuścić bez czegoś specjalnego. I dał mi książkę złożoną z jego felietonów, opatrując ją dedykacją - „Urszuli - dumie Wielkopolski”…

Urszula Sipińska może dziś pochwalić się nie tylko głównymi nagrodami międzynarodowych festiwali muzycznych i ponadczasowymi, do dziś śpiewanymi przebojami (takimi jak „Mam cudownych rodziców”, czy „Szalala zabawa trwa”), ale także Medalem Zasłużony dla Miasta Poznania, nagrodą Wielkiego Kreatora (na 50-lecie Telewizji Poznań) i Wielką Pieczęcią Miasta Poznania, przyznaną w 2003 roku za „Dobro dla Poznania czynione”.

Niech się nie zmienia

Jarosław Gamalczyk od lat prowadzi własną firmę ze sprzętem AGD. W mieście znany jest z tego, że nie tylko potrafi naprawić wszystko, ale często robi to całkowicie za darmo.

- Poznań to miasto, w którym żyję, świetnie się odnajduje i mogę już powiedzieć, że je kocham. Nie jestem rodowitym poznaniakiem, mieszkam tu trzydzieści parę lat, jednak identyfikuję się z tym miastem - opowiada Jarosław.

Zetknęliśmy się z nim, gdy zaproponował naszej czytelniczce - seniorce, naprawę pralki bez ponoszenia żadnych kosztów. Nie dziwi więc, że gdy mówi o Poznaniu - myśli o mieszkańcach.

- Cenię sobie Poznań za to, że to jest miasto do życia - dla mieszkańców, dla nas. Tu naprawdę dobrze się żyje. Marzy mi się, żeby niewiele się tu zmieniło, bo naprawdę mi się tu podoba - mówi sprzedawca AGD o wielkim sercu. - W mojej młodości Poznań kojarzył mi się głównie ze sportem, bo dużo trenowałem. Byłem zawodnikiem rugby w klubie KS Posnania. Dla mnie była to wtedy wielka metropolia, gdyż przeprowadziłem się ze wsi. Naprawdę duże „wow”. To, jak się teraz Poznań rozbudował to jest naprawdę imponujące - dodaje.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Joanna Jodełka swoją miłość do Poznania zmienia... w kryminał, a dokładniej powieści kryminalne. Autorka takich książek jak np. „Córka nieboszczyka” w swoich dziełach prowadzi nas ulicami miasta, które sama zna doskonale.

- Poznań to moja miłość od pierwszego wejrzenia. Przyjechałam tutaj na studia. Pamiętam, jak stanęłam na ulicy Wieniawskiego i zapytałam przechodnia, gdzie jest uniwersytet. Gdy zobaczyłam, gdzie będę studiować, od razu się zakochałam - wyznaje Joanna.

Miasto w jej oczach pięknieje, w czym pomogły ukończone remonty. Mimo, że sama jest mieszkanką Strzeszyna, to zapuszcza się w różne zakamarki stolicy wielkopolski. Marzy o Poznaniu pełnym artyzmu, a nie biznesu.

- Bardzo bym chciała, żeby Poznań nie był wyłącznie miastem biznesu. Brakuje mi w nim muzyki, tej na miarę światową. Nie mamy tu takich koncertów, na występy dużych gwiazd trzeba jeździć do innych miast. A myślę, że Poznań ma do tego potencjał - mówi Joanna Jodełka.

Mamy na imię... Poznań

Grzegorz, Jarosław, Joanna, Józefa, Magdalena, Urszula, Wacław - to oni tworzą Poznań. Tworzy je każdy poznaniak oraz poznanianka. Nie ma znaczenia wiek, ani to czy pojawiliśmy się w tym mieście raptem rok temu, czy żyjemy z nim - jak pan Wacław Milewski - od pokoleń. Liczy się to, że jesteśmy tu i stanowimy o tym mieście każdego dnia. 29 czerwca jest naszym świętem, bo każdy z nas ma na imię... Poznań.

Współpraca: Marta Jarmuszczak, Nicole Młodziejewska, Grzegorz Okoński, Emilia Ratajczak

Wybierasz się do Poznania, ale nie wiesz, gdzie pójść i co obejrzeć? Oto pomysły na spędzenie czasu wolnego. Sprawdź, dokąd się wybrać w Poznaniu i okolicach --->

Co zobaczyć i co zwiedzić w Poznaniu? Zobacz najciekawsze at...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski