Michał Kempa został gwiazdą kabaretu w poznańskim konkursie! [ZDJĘCIA]

Aby zostać gwiazdą kabaretu, nie trzeba od razu skrzykiwać się w kilka osób i zakładać zespół. Wystarczy tylko poczucie humoru, talenty aktorskie i ujmująca osobowość. Te atuty trzymał w ręku Michał Kempa, jedyny solista wśród finalistów X edycji poznańskiego show Zostań Gwiazdą Kabaretu, który odbywał się w sobotę i niedzielę na deskach Sceny na Piętrze.

I wygrał, nawet podwójnie - obok laurów od jury (10 tysięcy złotych) Kempa otrzymał także nagrodę publiczności.

Pochodzący z Bielska-Białej kabareciarz walczył w finale z czwórką innych wykonawców. Zabawę rozpoczął kabaret Tiruriru. W swych skeczach artyści z Zielonej Góry poruszyli głównie temat miłości i polityki. Zastanawiali się, co kobieta najbardziej ceni w mężczyźnie, kogo za męża chciałaby Wanda, czy jakie są najważniejsze motywy wzięcia udziału w wyborach.

Do szkoły poprawnego wymawiania i dykcji na lekcje prowadzone przez sepleniącego lektora zaprosił widownię kabaret Noc. Wyjawił on również kulisy programu "Odpicowana Bryka Mike’a" oraz budowy autostrady i ronda Kaponiera. Kabaret Nic Nie Szkodzi opowiedział o życiu, troskach i zmartwieniach kata oraz jego rodziny, zdradził niewyjawione dotąd sekrety i tajemnice Jaśnie Pani i Jaśnie Pana oraz listy małżeństwa rozdzielonego wojną (i za te skecze wrocławianie otrzymali od jury nagrodę pocieszenia).A za sprawą kabaretu Wyjście Ewakuacyjne z Opalenicy publiczność poznała zagmatwane i trudne losy Macieja - wypasacza łosi. Nie mogąc już dłużej milczeć, zapragnął on opowiedzieć o swoim dzieciństwie, pierwszej miłości i zakupie mieszkania na osiedlu Marmurowy Zakątek (na cmentarzu).

Zwycięzca już na początku swego występu nazwał się osobą specyficzną, której humor bywa nieśmieszny, utrudniając mu pracę. Widzowie jakoś dziwnie mu w to nie uwierzyli. Zabawne i absurdalne prezentacje multimedialne, improwizowane monologi, trafne, ale i ostre komentarze oraz zaskakujące odkrycia porwały publiczność do zabawy. Podczas krótkiego występu Michał Kempa zdążył przedstawić swoją rodzinę, zdradzić różnice pomiędzy babcią a zwykłą starą babą, powiedzieć o miłości w różnych jej odsłonach, a na koniec znaleźć również czas na postawienie ważnych pytań... o mące.

"Mąka nie ma 14-procentowego oprocentowania, nie znajdziecie nigdzie żadnych paramłynów" - takimi zabawnymi odniesieniami do rozpalających Polskę newsów Kempa wywalczył sobie w cuglach główne wyróżnienie. Sam zresztą odniósł się do tego z dużym dystansem. W sobotę i niedzielę swój show rozpoczął od spaceru między rzędami Sceny na Piętrze i podawania dłoni siedzącym widzom. "Widzicie, jak niewiele potrzeba, żeby dostać nagrodę publiczności?" - zapytał później przekornie showman.

Wesoło było także przy wręczaniu głównych nagród, bo ci, którzy mieli pojawić się na widowni (m.in. przedstawiciele Urzędu Miasta) nie dojechali. Kempie nagrodę wręczyło zatem dwóch przypadkowo wybranych widzów - przedstawicieli miasta.