Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muchy - koncert w poznańskiej Fabrice [RELACJA, ZDJĘCIA]

Jacek Sobczyński
Najtrudniej gra się zawsze przed "własną" publicznością? Po poznańskich Muchach zupełnie nie było tego w piątek widać
Najtrudniej gra się zawsze przed "własną" publicznością? Po poznańskich Muchach zupełnie nie było tego w piątek widać Fot. Paweł Miecznik
To chyba Grabaż z Strachów Na Lachy mówił, że najtrudniej gra się zawsze przed "własną" publicznością. Jeśli tak, to po czysto poznańskich Muchach zupełnie nie było tego w piątek widać.

Pierwsza myśl po wejściu na piątkowy koncert Much - wśród fanów doszło do roszady pokoleniowej; przód widowni okupowali ci, którym czasy wydania debiutanckiego albumu Much "Terroromans" (2007 rok) pewnie kojarzą się z szczenięcymi latami podstawówki. A druga - wybór Fabriki na miejsce koncertu okazał się świetnym posunięciem. To nic, że było niesamowicie ciasno a głośniki na tyłach sali stały wyłączone. Po prostu Muchy A.D. 2012 dobrze pasują właśnie do takich wąskich, dusznych przestrzeni.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Dlaczego Muchy zapraszają Peję? [VIDEO WYWIAD]
Zespół Muchy i ich odpicowany samochód [ZDJĘCIA]

Gdybym nie znał Much wcześniej, mógłbym pomyśleć, że to jacyś rozentuzjazmowani debiutanci z minimalnym stażem i maksymalną chęcią zaprezentowania się na żywo. Aranżacje ich utworów były zaskakujące - to był mój trzynasty koncert Much i nigdy nie słyszałem, żeby ten zespół grał tak punkowo.

Nawet popowe, silnie radiowe "Przesilenie" zabrzmiało niczym wycinek z garażowej sesji nagraniowej. "Brudne" gitary i krzykliwy wokal Michała Wiraszki (w kilku momentach wspomaganego przez... zwycięzcę II edycji "Idola" Krzysztofa Zalewskiego) od razu nasuwały skojarzenia z The Strokes z czasów ich doskonałego debiutu "Is This It".

To ten sam poziom energii, ten sam poziom szczeniackiej ekspresji, która - trzeba przyznać - zaskakuje, jak na zespół z ośmioletnim już stażem. Zamiast pluskać się w oceanie scenicznej blazy Muchy zagrały jednak tak, że obudziliby nawet umarłego. A specyfika Fabriki tylko dopełniła undergroundowego klimatu; przez kilka kawałków basista Tomek Skórka koncentrował się głównie na głośniku, uporczywie obsuwającym się w okolice jego głowy.

Były wycieczki do początkowych nagrań kapeli z świetnie przyjętym "Nie mów" na finał części zasadniczej - tej piosenki nie znajdziemy na żadnej oficjalnej płycie poznaniaków a jedynie na kultowym demo "Galanteria" z 2005 roku. Były zaskoczenia: w "Big City Girl" niespodziewanie zagrał Piotr Maciejewski, dawny członek poznańskiej kapeli. Było wreszcie sporo nagrań z nowego krążka Much "Chcę Ci coś powiedzieć", który na półkach pojawi się dopiero we wrześniu. Zaręczam, jest na co czekać - zapowiada się bardzo ostry, rock'n'rollowy i (znów!) przebojowy album. Ale w Fabrice Muchy zaprezentowały tylko część nowych piosenek, pełny ogląd uzyskamy zatem dopiero po wakacjach.

Być może dla wielu "świeżych" sympatyków Much będzie to pierwszy nabyty za własne pieniądze album - przy wyjściu dało się zauważyć, że kilku małoletnich fanów przyszło do Fabriki z rodzicami. A może nawet to był dla nich pierwszy koncert? Ich szczęście - każdy słuchacz chciałby przeżyć sceniczną inicjację na tak znakomitym występie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski