Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muniek Staszczyk: Stary boy to nie do końca ja

Marek Zaradniak
Jacek Sliwczynski/Sony Music
Jacek Sliwczynski/Sony Music Muniek Staszczyk
Z Muńkiem Staszczykiem, o podwórku, świętym mieście, rockowym świeczniku i nowej solowej płycie wokalisty, rozmawia Marek Zaradniak

Czy piosenka "Święty" zawarta na Twojej solowej płycie "Muniek" to autobiografia? Jaki wspominasz PRL?
To nie tylko PRL. To po prostu piosenka o dzieciństwie, młodości i podwórku. Każdy z nas ma takie podwórko w swym miejscu zamieszkania, w którym przeżywał swoje pierwsze rzeczy. Moje podwórko to blok na robotniczym osiedlu Raków w Częstochowie, gdzie do dziś mieszkają moi rodzice, dziś ludzie po 70. Na tym podwórku nie ma już nikogo z tamtej mojej ekipy, ludzi, którzy byli dziećmi w czasach sukcesów drużyny Górskiego. My graliśmy w piłkę, ale byli też gitowcy pijący tanie wina. Ja już wtedy byłem zainfekowany muzyką rockową, którą wtedy nagrywało się na magnetofonach ZK120. Słuchało się audycji Trójki, która w PRL-u była jedynym radiem grającym fajną muzykę. Piotr Kaczkowski czy Wojtek Mann zapewniali nam kontakt ze światem. Ta piosenka przywołuje echa tamtych czasów, dlatego słychać w niej również muzykę z tamtych lat Bowiego, Queen, Eltona Johna. To dla mnie bardzo ważny kawałek, włożyłem w niego dużo serca. Tekst nie jest długi, ale przecież są tam i ruskie szampany, będące symbolem luksusu i pierwsze sylwestry, podczas których zaczynało się pić alkohol.

Ile miałeś lat, gdy pierwszy raz sięgnąłeś po kieliszek?
Chyba 15, 16 lat.

Byłeś w życiu bardziej święty czy niepokorny? Mieszkałeś wszak w Częstochowie, świętym dla Polaków mieście.
Raczej niepokorny i dlatego założyłem kapelę punkową, która potem stała się kapelą mainstreamowo - rockandrollową i to był też czas bardzo niepokorny. Stan wojenny. Wiem, że ta piosenka trafia bardziej do ludzi starszych, ludzi w moim wieku, którzy troszkę już wspominają. Gdy puściłem mojemu 20-letniemu synowi ten utwór razem z teledyskiem znalazł jakiś odnośnik, choć powiedział, że piosenka jest zbyt sentymentalna. Być może ludzie 20-letni jeszcze nie wspominają? Chciałbym, aby w tej piosence każdy znalazł coś dla siebie. Ja po prostu podzieliłem się z ludźmi swoimi uczuciami.

Mówisz, że na tym podwórku już nikogo nie ma z Twoich rówieśników. Bo wielu z nich wyjechało w świat, do większych miast.
To taka metafora. Niektórzy już wyjechali do świętego Piotra. Zresztą nie utrzymuję kontaktu z wieloma kolegami z podwórka - raczej z tymi z liceum. Wychowywałem się w Częstochowie do 19. roku życia, ale potem wyjechałem na studia do Warszawy. To moje drugie miasto. Gdy tam przyjeżdżam, szczególnie w ostatnich latach, zawsze dowiaduję się, że tego nie ma, tamten umarł, ten się zapił, a jeszcze inny pojechał do pracy w Irlandii. Mamy po 50 lat.

Twój ogólniak to słynne "Czwarte Liceum Ogólnokształcące, w którym wszystko mogło się zdarzyć"...
Tak.

Na jakie studia wyjechałeś do Warszawy?
Na polonistykę.

Czy miało dla Ciebie potem jakieś znaczenie, że studiowałeś ten kierunek?
Miałem w liceum dobrego polonistę. Napisałem dość dobrą maturę i dlatego dostałem się na te studia. Natomiast zawsze byłem kiepski z przedmiotów ścisłych - z matematyki, fizyki. Dziś mają to po mnie trochę moje dzieci. Tamten profesor zaszczepił mi miłość do literatury i poezji. Choć były to czasy komuny, ale i początki Solidarności proponował nam program rozszerzony, z różnymi rzeczami, o których się wtedy w szkole nie mówiło. Bruno Schulz, Witkacy czy Gombrowicz. Potem na studiach trochę człowiek osiada. Przyznam, że więcej czytałem w liceum. Myślę, że sama polonistyka nie wpłynęła na to, że pisałem teksty, bo robiłem to wcześniej. Wpływ na mnie mieli Broniewski czy Tuwim. Owszem polonistyka dała mi jakieś rozeznanie w literaturze, jakąś kindersztubę, choć było też dużo niepotrzebnych moim zdaniem przedmiotów dydaktycznych. Bo to jednak był kierunek nauczycielski z całym szacunkiem do zawodu nauczyciela, który bardzo szanuję, ale ja do tego się nie nadaję więc zostałem muzykiem, choć też nie wiedziałem czy mi się to uda.

W piosence "Stary boy" śpiewasz o facetach w wieku średnim. Często wśród Twoich kumpli zdarza się, że zdradzają swoje żony i wymieniają je na młodsze?
To jest teraz takie popularne i lansowane przez media. Ja nie będę nikogo nauczał, mówił jak ma kto żyć, bo każdy ma prawo wyboru. Ten, kto się pięć razy rozwodzi, też ma prawo i może za szóstym razem znajdzie kogoś fajnego i będzie szczęśliwy. Ten, kto żyje z jedną kobietą też ma do tego prawo. Show-business, zawody artystyczne mają to do siebie, że te związki się często rozpadają. Ja jestem z jedną kobietą wiele lat, ale też miałem górki i dołki. Mieliśmy wpadki.

Wierność jest bardzo trudna. Monogamia jest bardzo trudna. Szczególnie w takim zawodzie, gdy jesteś na świeczniku. Możesz być gruby, stary, kulawy, a laski i tak za tobą będą biegały, bo jesteś kimś. A szczególnie lubiły zawsze starych, niegrzecznych boyów, z niegrzecznych zespołów rockowych. "Stary boy" to nie do końca ja. To takie przyjrzenie się pewnemu pokoleniu facetów, pokoleniu moich kolegów - gościom, którzy dostają pierdolca na punkcie młodej dwudziestoletniej panny, próbują wszystko zmienić i myślą, że nagle rozpoczęli nowe życie. Tak naprawdę nowego życia nie da się rozpocząć, bo życie jest jedno. To co zostawisz i tak do ciebie wróci. Sytuacja jest trudna i trudno jest być na świeczniku. Wszyscy podchodzą do ciebie, klepią cię po ramieniu.

Nie masz poglądu, jaki jest stosunek ludzi do ciebie, bo przyjaciół i tak można policzyć na palcach jednej ręki. Ale ponieważ nazywasz się Muniek tak czy inaczej ludzie się do ciebie podlizują, kobiety się uśmiechają. Jest prościej, ale trzeba mieć do tego dystans. W wieku 47 lat mogę zaśpiewać taką piosenkę, aby się przyjrzeć trochę sobie i swojej generacji. Na tej płycie są portrety ludzkie opowiadające jakąś prawdę. Jest w nich trochę mnie, ale przecież w piosence można pomieszać fikcję z prawdą, bo piosenka najlepsza jest moim zdaniem, gdy jest w niej trochę fikcji, ale i dużo prawdy.

Jesteś szczęśliwy mając tę samą żonę i dwójkę dzieci?
Człowiek zawsze jest nie do końca szczęśliwy. Zawsze czegoś szuka, bo jak śpiewało U2 "Nie zawsze możesz mieć co chcesz". Można powiedzieć, że jestem spełniony, bo przecież mam to, czego chciałem. 28 lat temu założyłem zespół, który odniósł sukces. Żyję z muzyki. Nie mam problemów finansowych. Na razie wszyscy są zdrowi więc trzeba się cieszyć takimi rzeczami.

Oczywiście człowiek jako stworzenie łakome i pazerne chce więcej. Zdarzały mi się różne głupoty, ale trzeba swoje ego jakoś okiełznać i pracuję nad tym. Raczej jestem szczęśliwy, choć wielokrotnie w życiu płakałem nad sobą, nad losem. Jestem po prostu refleksyjny, a nie głupkowato wesoły. Nie każdy dzień przynosi szczęście. Życie to sinusoida, gdzie płacz się miesza z radością i tak trzeba do tego podejść. Tylko w telewizji świeci przez cały czas słońce. Ale nie ma co dołować. Wydanie płyty, którą nagrałem z kolegą jest niezwykle ekscytujące.

No właśnie. Twój solowy projekt to jakby Twoje nowe życie, a co z T.Love?
T.Love też pracuje i od maja po zimowej przerwie będziemy grali koncerty. Wszystko będzie się działo dwutorowo. Każdy robił w T.Love jakieś rzeczy na boku, a po zajęciach w zespole ja nikogo nie sprawdzam co robi. Jest przecież wolność artystyczna. Ja też obok T.Love grałem w Szwagierkolasce albo wykonywałem duety z Krawczykiem, Myslovitz, Pidżamą Porno czy hiphopowcami. Jesteśmy wspierającą się rodziną po wielu terapiach. T.Love planuje płytę na przyszły rok. To będzie wczesny rock and roll, country i folk tak, aby pokazać młodszym źródła, bo młodzi w Polsce myślą często, że rock się zaczął od Nirvany. Nie mają świadomości, że rock to po prostu stary dziadek, który 60 lat temu zaczął się gdzieś w delcie Missisipi. Lubię Muddy’ego Watersa, Joe Lee Hookera. Bez nich nie było by Stonesów, The Who czy innych zespołów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski