Zaskakujący dla widzów był układ sali - organizatorzy zdecydowali się pozostawić krzesła, dzięki czemu po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Myslovitz grali w Poznaniu dla widowni... siedzącej. Na szczęście nie całej - część nastoletnich fanek i fanów nie usiedziała długo na miejscach i przez cały koncert zespół miał pod sceną wdzięczne towarzystwo, a telewizja ładne obrazki do relacji.
Czytaj także:
Pierwsza piosenka Myslovitz z Michałem Kowalonkiem! Jak Wam się podoba? [GALERIA]
Dość szybko wszyscy zorientowali się, że szyld "Myslovitz akustycznie" nie był do końca adekwatny do tego, co chce zaprezentować zespół. Nie licząc bębniarza, Myslovitz podzielili się dokładnie na pół: frakcję akustyczną stworzyli grający na akustycznym "pudle" wokalista Michał Kowalonek oraz Wojtek Powaga (człowiek o najbardziej niedopasowanym nazwisku do charakteru...), który w zależności od potrzeby sięgał po "akustyka", banjo, cymbały czy harmonijkę. "Elektryczni" pozostali natomiast Jacek Kuderski i człowiek orkiestra Przemysław Myszor, który momentami obsługiwał niemal jednocześnie gitarę, klawisze i różnorakie instrumenty ubarwiająco-przeszkadzające.
Konsekwencje tak połowicznej rewolucji brzmieniowej nie mogły być zatem spektakularne, ale akustyczny makijaż ewidentnie dodał uroku kilku starszym piosenkom, ze szczególnym uwzględnieniem "Szklanego człowieka", "Acidlandu" i "Mieć czy być".
- W porównaniu z Krakowem wypadli pełniej i ciekawiej, także dzięki znacznie lepszej akustyce sali, dzięki której wszystkie instrumenty i głos Michała zestroiły się idealnie - mówi Kasia Brudek, wielbicielka Myslovitz, która przyjechała na to wydarzenie z Krakowa.
Michał Kowalonek: Myslovitz jak nowa rodzina
Istotniejsze było coś innego: półakustyczny charakter świetnie sprawdził się w przypadku trzech premierowych piosenek, które ukażą się w kwietniu na nowej płycie. "Trzy sny o tym samym", "Prędzej, później, dalej" i przede wszystkim "Telefon" sygnalizują, że przybycie Michała Kowalonka w miejsce Artura Rojka ma daleko większe konsekwencje niż zmiana barwy głosu wokalisty.
To naprawdę zaczyna być nowe Myslovitz. Po czym to poznać? Choćby po tym, jak spięty z początku zespół kończy występ na dużym luzie, odczuwalnie ciesząc się wspólnym graniem, tak jakby za każdym razem koncert oznaczał dla nich nowy test do zdania. W Poznaniu zdali go śpiewająco, ale matura czeka dopiero po premierze całego zestawu nowych piosenek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?