MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Nie jesteśmy krystaliczni". Spowiedź właścicieli Klubu na Fali w Poznaniu. Rozbudowa trwa, tak jak postępowanie sądowe z miastem

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
Tak aktualnie wygląda rozbudowywany Klub na Fali. Wciąż jest to ta sama lokalizacja - ulica Piastowska 40.
Tak aktualnie wygląda rozbudowywany Klub na Fali. Wciąż jest to ta sama lokalizacja - ulica Piastowska 40. Robert Woźniak
W sprawie poznańskiego Klubu na Fali od miesięcy kontaktują się z nami mieszkańcy. Byli zaniepokojeni pozostawioną na pastwę losu infrastrukturą, która przez całą zimę stała nad Wartą. Właściciele klubu spotkali się z nami i w szczerej rozmowie opowiedzieli o kulisach niespodziewanych wypadków, które doprowadziły do tej sytuacji.

Spis treści

Klub na Fali powraca nad Wartę. Właściciele przyznają się do błędów

Klub na Fali w Poznaniu ponownie rozbudowuje swój obiekt, jednak echa sezonu zimowego i "wiecznie" stojącej infrastruktury nie milkną. Właściciele klubu spotkali się z nami, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Najbardziej problematyczną kwestią okazał się zamęt związany z ponowną rozbudową. 3 kwietnia Klub na Fali zgłosił do Urzędu Miasta zamiar budowy obiektów tymczasowych przy ulicy Piastowskiej 40.

- Miasto, czyli urzędnicy z szeregu różnych instytucji niezwykle szczegółowo podchodzili do wszystkich kwestii związanych z naszym otwarciem. Na bieżąco naszą dokumentację uzupełnialiśmy - mówi w rozmowie z nami Rafał Pogłodziński, współwłaściciel klubu.

22 kwietnia zobowiązano klub do uzupełnienia zgłoszenia. Inwestor tego jednak nie uczynił, w związku z czym 17 maja została wydana decyzja sprzeciwu. Kilka dni później jednak dokumenty zostały uzupełnione, zgłoszenie ponownie wysłane, a spółka uzyskała pozwolenie na budowę.

- Fakt, że otrzymaliśmy odmowę w pierwszym terminie złożenia dokumentów, nie powoduje, że nie mogliśmy złożyć kolejnego. A ponieważ byliśmy na etapie zgromadzenia 99 proc. dokumentacji i zabrakło tego jednego, to ponownie je złożyliśmy z tym jednym, brakującym. Wtedy zostało udzielone nam pozwolenie - dodaje.

Dokumenty były sprawdzane "z każdej strony"

- Zakres dokumentacji, którą musieliśmy przedstawić, w naszej opinii zdecydowanie wykracza poza zakres obiektach tymczasowych, które są stawiane w tym i innych miastach - mówi Pogłodziński.

Właściciele twierdzą, że ich dokumenty były sprawdzane przez urzędników z każdej strony. Zapytaliśmy zatem, czy chodzi o brak zaufania ze strony Miasta.

- Nie chodzi o brak zaufania tylko o dmuchanie na zimne, żeby jak pojawi się pytanie o jakikolwiek dokument, to żebyśmy go mieli. Jesteśmy pewni, że jako jedyni mamy taką dokumentację pośród innych obiektów tymczasowych - dodaje Marta Grabianowska, współwłaścicielka klubu.

Urzędnicy jednak zaznaczają, że właściciele złożyli dokumenty prosząc o pozwolenie na budowę zgodnie z prawem - tak wynika z miejskiego planu zagospodarowania tego miejsca. Dlatego to musiało zostać wydane.

- W całej tej sprawie niezmiernie ważny jest fakt, że Miasto może nie wyrazić zgody na inwestycje tylko wtedy, jeśli będzie ona sprzeczna z przepisami prawa, w tym z przepisami planu miejscowego lub jeśli inwestor nie będzie miał potwierdzonego prawa do dysponowania nieruchomością - informuje Joanna Żabierek, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta.

- W związku z tym Miasto musiało wydać zgodę na budowę obiektów tymczasowych, niezależnie od postępowania sądowego dotyczącego sąsiedniej działki - dodaje.

Pozostawiona infrastruktura i postępowanie sądowe w tle

W ubiegłym roku Urząd Miasta również wydał klubowi zgodę na budowę. Po zakończonym sezonie infrastruktura musiała zostać usunięta. Mogła istnieć do 10 października 2023 roku.

- W grudniu okazało się, że przeważająca część platformy pozostałej po działalności Klubu na Fali została przeniesiona na działkę stanowiącą własność Poznania. Jest to inna działka niż ta, na której stał wcześniej klub. Miasto nie wyraziło zgody na korzystanie z miejskiej działki - przekazała Żabierek.

- Wielokrotnie było powiedziane, że jest to biznes tymczasowy, a nie usunęliśmy infrastruktury - mówi Grabianowska.

- Tylko, że my całą infrastrukturę z naszej działki usunęliśmy. Było to na wynajętej dodatkowo - innej działce, prywatnej. Co się okazało później - część infrastruktury była na działce, której nie wynajęliśmy - dodaje.

Zatem kiedy pozwolenie miasta na budowę się zakończyło, pozostałości po klubie zostały przeniesione na działkę obok. Specjalnie po to została wynajęta działka obok. Właściciele nie wiedzieli jednak, że część elementów znajduje się na innej - miejskiej. Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego - spółka została w marcu 2024 r. wezwana do usunięcia pozostających na miejskiej działce platform, a także do uporządkowania i opuszczenia terenu w terminie 14 dni od dnia otrzymania pisma. 

- Miasto zwróciło się do nas o usunięcie elementów. Problem polegał na tym, że firmy, które z nami współpracują związane z dźwigiem i transportem - odmówiły wjazdu na ten teren. Było już zbyt mokro i grząsko, żeby to zabrać. Kiedy dostaliśmy wezwanie od Wód Polskich to już fizycznie nie dało się tego zrobić - mówi Pogłodziński.

Właściciele dodają również, że nie mogli ogrodzić pozostawionych elementów, gdyż zgoda na takie działanie jest tylko w ciągu 180 dni, kiedy klub działa. Później mogli postawić tylko tabliczkę informującą iż jest to teren prywatny.

W czerwcu 2024 r. Wydział Prawny UMP we współpracy z Wydziałem Gospodarki Nieruchomościami przygotował powództwo przeciwko Klubowi na Fali o wydanie nieruchomości stanowiącej własność Miasta Poznania oraz o usunięcie nakładów w postaci infrastruktury posadowionej na niej przez klub po zakończonej działalności w minionym sezonie letnim. 

Działania związane z bezumownym korzystaniem z nieruchomości miejskiej zostaną zakończone dopiero po usunięciu pozostałości ruchomości wydaniu nieruchomości Miastu.

Dokument od Wód Polskich. Nie może ponownie dojść do zalania klubu

W lutym tego roku klub został zalany przez Wartę, gdy wody rzeki się podniosły. Wody Polskie wydały wtedy nakaz usunięcia infrastruktury. Teren był jednak zbyt niebezpieczny, by to zrobić.

- W tym roku Wody Polskie wydały nam dokument w którym podano nam granice dotyczące obserwacji poziomu rzeki Warty, w którym należy podjąć odpowiednie działania - mówi Pogłodziński.

Właściciele twierdzą jednak, że urzędnicy są zadowoleni z prowadzonego przez nich biznesu.

- Miasto wyraża chęć zadowolenia z faktu, że oferta dla mieszkańców jest rozbudowana o nowy pomysł na funkcjonowanie. A z drugiej strony jasno daje nam do zrozumienia, że musimy podlegać wszystkim rygorom obowiązujących przepisów i nie będzie drogi na skróty - dodaje mężczyzna.

Właściciele przyznają, że nie są krystaliczni i liczą się ze swoimi błędami. Jednak dodają, że ta świadomość pozwala im na szybsze i łatwiejsze rozwiązywanie problemów.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski