Spotkanie z Jagiellonią było nadrabianiem zaległości 4. kolejki spotkań piłkarskiej ekstraklasy. Kolejorz po pewnym zwycięstwie z ŁKS-em (3:1), ponownie chciał iść za ciosem. Zwycięstwo lechitów sprawiłoby, że zrównaliby się punktami z pierwszym Śląskiem oraz prześcignęliby w bezpośredniej rywalizacji wtorkowych rywali. Mecz jednak zapowiadał się znacznie trudniejszy od sobotniego starcia. Jaga w pięciu ostatnich kolejkach wygrała cztery spotkania i raz zremisowała.
Zobacz też: Stal Mielec - Warta Poznań 0:1. Miguel Luis bohaterem. Zobacz jak oceniliśmy Zielonych
John van den Brom postanowił nie rotować składem i wystawić dokładnie taką samą jedenastkę, jak trzy dni temu. Trener Adrian Siemieniec dokonał natomiast jednej zmiany w porównaniu do wygranego meczu 3:0 z Zagłębiem Lubin. Zamiast Dominika Marczuka postanowił dać szanse Kristofferowi Hansenowi, dla którego był to drugi mecz w podstawowym składzie gości. Wcześniej taki ruch się opłacił w spotkaniu z Cracovią, gdy Norweg grał od początku. Wówczas 29-latek zdobył dwie bramki i zaliczył asystę.
Mocne otwarcie Lecha Poznań
Spotkanie rozpoczęło się dla Lecha Poznań wyśmienicie. Po zaledwie 120 sekundach Kolejorz mógł się cieszyć z prowadzenia. Dobrym odbiorem na skraju pola karnego popisał się Filip Marchwiński, który zagrał do Mikaela Ishaka. Kapitan poznańskiej lokomotywy dostrzegł idealnie Adriela Ba Louę, a Iworyjczyk półwolejem pokonał Zlatana Alomerovicia. Dla 27-letniego skrzydłowego była to trzecia w lidze, a czwarta w całym sezonie bramka.
Od momentu strzelonej bramki Jaga na chwilę przejęła inicjatywę, tworzącsobie sytuacje, jednak bez większego powodzenia i zagrożenia. Lech natomiast zagroził Alomeroviciowi po raz drugi. Kristoffer Velde w 10. minucie spotkania oddał groźny strzał, jednak piłka nieznacznie minęła lewy słupek bramki gości. Kibice zgromadzeni na stadionie mieli okazję obserwować bardzo ciekawe i żywe widowisko. Nie było zbyt wielu przerw w grze, obie ekipy grały na wysokiej intensywności, dlatego o nudzie przy Bułgarskiej nie było mowy.
W drugim kwadransie więcej z gry mieli przyjezdni. Stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji w tym strzał z 27. minuty, gdy przypadkowo futbolówkę otrzymał Adrian Dieguez, a jego uderzenie nieznacznie powędrowało nad poprzeczką Bartosza Mrozka. Niebiesko-Biali odpowiedzieli celną próbą Radosława Murawskiego, który strzałem z okolic 30. metra próbował zaskoczyć Alomerovicia. Bezskutecznie.
Tuż przed przerwą Lech podwyższył prowadzenie. Akcję napędził Radoslaw Murawski, który świetnie uruchomił Joela Pereirę. Najpierw Portugalczyk chciał dośrodkowywać prawą nogą, jednak Bartłomiej Wdowik skutecznie mu to uniemożliwił. Dla bocznego obrońcy to nie był żaden problem i wybrał wariant słabszą nogą. Futbolówka spadła prosto na nogę Mikalea Ishaka. Strzał przeleciał po rękawicach bramkarza gości, jednak to nie wystarczyło, aby uchronić swój zespół przed utratą gola.
Trzybramkowa przewaga stopniała do zera
Druga połowa, podobnie jak i pierwsza rozpoczęła się od mocnego uderzenia ze strony Kolejorza. Błąd w podaniu Jagiellonii wykorzystał Adriel Ba Loua, który przejął piłkę w środku pola i zdecydował się na rajd. Ta decyzja się opłaciła, a Iworyczyk po raz drugi w tym spotkaniu trafił do siatki. Niestety, lechici w tym sezonie mają ogromny problem z utrzymaniem czystego konta, co potwierdzili po raz kolejny. Z zupełnie niegroźnej sytuacji, wspomniany wcześniej Hansen uderzył z dystansu i zmniejszył rozmiary porażki.
Gra Kolejorza nieco siadła i bez wahania Jagiellonia to wykorzystała. Najpierw wszystko zaczęło się od fatalnej interwencji Eliasa Anderssona, który w dziecinny sposób dał się sfaulować i musiał ratować się faulem. Rzut wolny został wykorzystany bardzo dobrze, choć nie zabrakło przy tym szczęścia. To uśmiechnęło się do Mateusza Skrzypczaka, który otrzymał piłkę idealnie pod nogę i zmniejszył rozmiary porażki do jednego gola.
Do końca Lech nie mógł być pewny zwycięstwa i tak też było. W doliczonym czasie w polu karnym Kolejorza faulował rezerwowy Alan Czerwiński, który zastąpił kontuzjowanego Eliasa Andersona. Pierwotnie sędzia nic nie widział, lecz po analizie VAR podyktował jedenastkę. Z rzutu karnego nie pomylił się Bartłomiej Wdowik, a Jagiellonia wyszarpała cenny punkt. W następnej kolejce poznaniacy udadzą się do Krakowa na mecz z Cracovią. Ten mecz zaplanowano na sobotę na godzinę 17.30.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?