Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niższa kara dla zabójcy z Półwiejskiej. Bo nie zabił z premedytacją

Agnieszka Świderska
Sąd Apelacyjny uznał, że Paweł T. nie zabił z premedytacją i dlatego zamienił mu karę dożywocia na 25 lat więzienia.

24-letni Paweł, zabójca z Półwiejskiej, miał spędzić resztę życia za kratkami. Wczoraj Sąd Apelacyjny złagodził mu karę: zamiast dożywocia 25 lat pozbawienia wolności. Sędziowie mieli bowiem wątpliwości, czy tamtej lipcowej nocy Paweł T. na pewno chciał zabić 26-letniego Bartosza J., czy może jak sam mówił, zabił niechcący.

Zobacz też: Zabójstwo na Półwiejskiej: Sąd apelacyjny obniżył karę. 25 lat dla mordercy

Sąd Okręgowy, który wydał pierwszy wyrok, tych wątpliwości nie miał. Paweł T. został skazany za zabójstwo z zamiarem bezpośrednim, czyli z premedytacją. Sąd Apelacyjny, zmniejszając mu wyrok, zmienił również kwalifikację samej zbrodni: z zamiaru bezpośredniego na ewentualny.

- Sam przedmiot i to, w jaką część ciała zadano cios, nie może jeszcze przesądzać o zamiarze - uzasadniał decyzję składu sędziowskiego sędzia Janusz Szrama.

Zdaniem sądu zabrakło choćby mocnego dowodu na działanie z premedytacją w postaci motywu. Całe zajście, które skończyło się śmiercią 26-latka, rozegrało się zaledwie w półtorej minuty. To wystarczyło, żeby zadać śmiertelny cios "tulipanem", ale za mało, żeby zaplanować morderstwo i to na innym motywie niż "puszczenie bąka" przez ofiarę. Sędzia podkreślił też, że obaj nietrzeźwi mężczyźni wyrażali "gotowość konfrontacji fizycznej". W żadnym wypadku nie była to jednak obrona konieczna ze strony Pawła T. Był za to na tyle inteligentny, że nawet mimo alkoholu, który miał we krwi, musiał zdawać sobie sprawę z tego, że uderzając "tulipanem" w szyję, może zabić.
- Nie była to jednak pewność - podkreślił sędzia Janusz Szrama, który sam jednak nie zgodził się z nowym wyrokiem dla zabójcy z Półwiejskiej. Był jednym z dwóch sędziów z pięcioosobowego składu, którzy się pod nim nie podpisali.

- Kara dożywotniego więzienia to wyjątkowa kara. W tym przypadku była karą niesprawiedliwą - to już sędzia Mariusz Tomaszewski, który był za jej złagodzeniem. - Sprawiedliwa kara to 25 lat pozbawienia wolności.

Na niższą już karę Paweł T. nie mógł liczyć. Nie pomogła mu jego kryminalna przeszłość: jazda po pijanemu, złamanie sądowego zakazu, kradzież z włamaniem i handel narkotykami. Nie pomógł także brak skruchy. To Paweł T. czuje się ofiarą tej zbrodni. Nie przeprosił rodziców Bartosza J. za to, że zabił im syna. Miał okazję zrobić to na pierwszej rozprawie w sądzie apelacyjnym. Powiedział "żałuję" i "przepraszam" do nikogo. Zdaniem biegłej, która zdradzała wtedy tajniki jego psychiki, 24-latek może bardziej żałować siebie niż człowieka, któremu odebrał życie. To samo widzi w nim Alina, matka Bartosza, która obserwowała go przez cały proces. Czekała na jakąkolwiek oznakę skruchy. Niczego takiego nie zobaczyła.

- Dlatego nie wierzę, że on się zmieni - powiedziała wczoraj już po wyjściu z sali sądowej. - Źle się stało, że sąd zmniejszył wyrok, bo on może wyjść już za 15 lat i zabije kolejną osobą. Nie przekonał mnie argument o jego inteligencji, która ma pomóc w resocjalizacji. Nie wierzę w resocjalizację bez poczucia winy.

Wczorajszy wyrok jest już prawomocny. Rodzina Bartosza J. nie zamierza na razie składać kasacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski