Poseł Bartłomiej Wróblewski krytykuje władze Poznania. Wypomina nepotyzm i niegospodarność. "Poznań stał się pośmiewiskiem"

- Politycy Platformy Obywatelskiej często stwarzają wrażenie, że władza w samorządach rządzonych przez Platformę jest niemal idealna, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. To często mydlenie oczu. Wiemy o tym w Poznaniu, bo dochodzi tutaj do nadużyć władzy, nadużyć z krzywdą dla mieszkańców Poznania. Mamy do czynienia z niegospodarnością, z niejasnymi powiązaniami. Mamy do czynienia z nepotyzmem - mówił Bartłomiej Wróblewski podczas konferencji prasowej zorganizowanej przy Urzędzie Miasta Poznania.

Poseł PiS odniósł się do pobierania przez miasto opłat od deszczu sugerując, że może być to niezgodne z prawem. Wróblewski zakomunikował też, że planowane jest przeprowadzenie kontroli poselskiej w tej sprawie.

- Podstawy prawne pobierania przez Poznań opłat od deszczu są bardzo wątpliwe. Absolutnie kontrowersyjny, wręcz skandaliczny jest sposób działania instytucji miejskich, Aquanetu i wyliczania kwot, które są miesiąc w miesiąc pobierane od mieszkańców - tłumaczył.

Radna PiS Ewa Jemielity poinformowała, że z opłat za deszczówkę przez kilka lat uzbierała się kwota 65 milionów złotych.

- Mieszkańcy są zbulwersowani i wiele wspólnot zaskarża to zarządzenie prezydenta i działalność Aquanetu. Niestety, prezydent miasta Poznania nic sobie z tego nie robi. Twierdzi, że racja jest po jego stronie i dzielnie wspomagają go w tym radni Platformy Obywatelskiej - zaznaczyła radna.

Poseł zarzucił też nepotyzm i nietransparentną politykę w obszarze poznańskiego TBS-u. - Są TBS-y, które 20 lat temu zaciągnęły kredyty i do dzisiaj kwota do spłaty jest taka sama jak w momencie, kiedy były zaciągane - tłumaczył Wróblewski.

Radna Ewa Jemielity przywołała słowa wiceprezydenta Poznania Bartosza Gussa, który twierdzi, że w radzie nadzorczej Poznańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego pracują urzędnicy miejscy, którzy są słabo wynagradzani, a praca w radzie jest formą wsparcia i rekompensaty.

- Jak stwierdzili najemcy, to po prostu z ich czynszów dorabiają sobie w radach nadzorczych urzędnicy miejscy. Ale czy to są rzeczywiście szeregowi urzędnicy miejscy, którzy otrzymują tak niskie uposażenia? Nie, to są dyrektorzy wydziałów. Nie sądzę, żeby dyrektorzy tych jednostek zarabiali mało - tłumaczy. - Jak poinformowali mnie mieszkańcy Poznańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, te koszty na pewno przekładają się na ich obciążenia czynszowe. Niedawno bardzo wysokie podwyżki sięgające 500 zł miesięcznie doprowadziły do tego, że jak twierdzą niektórzy z mieszkańców, nie stać ich już na zakup nieraz podstawowych produktów spożywczych - relacjonowała radna.

Samorządowi zarzucono też niegospodarność i nierzetelne działania w sferze remontów.

- Poznań stał się w ostatnich miesiącach i latach pośmiewiskiem już nie tylko w Polsce, ale wręcz w Europie. Nawet Czesi się śmieją z Poznania, ze sposobu, w jaki prowadzone są inwestycje w mieście. Trzykrotnie było remontowane rondo Rataje, dwukrotnie Święty Marcin. Te remonty, które już się zakończyły, budzą kontrowersje ze względu na beton i niepraktyczność - wymieniał Wróblewski.

- W wielu przypadkach - mimo pomocy rządowej - miasto zawala albo zawala i prosi rząd o pomoc. Tak było na przykład przy budowie tramwaju na Naramowice, który do dziś by nie powstał, gdyby nie 61 milionów złotych pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ponad 50 000 metrów sześciennych śmieci musiało zostać wywiezionych dzięki rządowej pożyczce, a miasto nawet nie wiedziało, że takie wysypisko znajduje się na trasie tramwaju - tłumaczył poseł PiS.

Poseł wspomniał też historię budowy wiaduktów. - Kolejny przykład to absolutnie skandaliczna historia budowy dwóch wiaduktów w północno-zachodniej części Poznania w ciągu ulicy Golęcińskiej i Lutyckiej. Były 2 lata opóźnienia, mimo otrzymania dofinansowania z Polskich Linii Kolejowych, które pochodzi ze środków unijnych. Teraz z kolei miasto komunikuje, że prawdopodobnie z jednej z tej inwestycji nawet zrezygnuje, bo nie będzie miało pieniędzy - wyjaśniał Wróblewski.

Władzom Poznania zarzucono też nepotyzm. - Pan Gołek z Poznania jest członkiem rad nadzorczych we Wrocławiu. Wysocy urzędnicy z Wrocławia i Gorzowa Wielkopolskiego z kolei pracują w Poznaniu. Ta karuzela stanowisk między samorządami oczywiście nie ma uzasadnienia merytorycznego, bo te osoby nie są potrzebne w sąsiednich miastach. Chodzi tylko o to, żeby mieli dodatkową możliwość zarobkowania - tłumaczył Wróblewski.

Poseł został też zapytany o kandydowanie w wyborach na prezydenta Poznania.

- Przed nami wybory parlamentarne i na tym się trzeba skupić. Moje stanowisko w tej sprawie jest jasne. Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości będzie najsilniejszy kandydat z naszej strony - zakończył.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News